Harry's POV
Draco znowu poszedł do pracy, a ja znowu zostałem sam w domu. W sumie to tęsknię za nim, gdy wychodzi z domu.
Nigdy bym nie pomyślał, że gdy znajdzie pracę, to będzie mi go aż tak brakowało. Naprawdę mi go brakuje, gdy go nie ma.
To dlatego coraz częściej sięgam po papierosy. Ostatnio też przyszła mi myśl, żeby sięgnąć po coś ostrego.
Jestem po prostu ciekawy, jakie to uczucie i czy rzeczywiście pomaga.
Ale nie mogę, bo za tydzień jest Boże Narodzenie i mam przeczucie, że Draco będzie chciał coś ze mną robić w łóżku.
W sumie, to zawsze może mnie zabrać do łóżka, ale podczas wolnego istnieje na to większa szansa.
Ale może w tydzień rany znikną? Znając życie tak się nie stanie. Ale zawsze mogę odmówić mojemu blondynowi pójścia z nim do łóżka.
Niewiele myśląc, poszedłem do łazienki i znalazłem tam paczkę żyletek. Wyjąłem jedno ostrze z papierka.
W mojej głowie kotłowały się myśli i były one bardzo głośne.
Z drżącym oddechem, podwinąłem rękaw bluzy i przyłożyłem ostrze do skóry.
Robić czy nie robić? Raz się żyje.
Lekko docisnąłem i tuż po tym, jak zacząłem poruszać, oderwałem żyletkę. Zabolało bardzo.
– Kurwa! – powiedziałem głośno.
Jak Draco może to robić!? Przecież to tak cholernie bardzo boli!
Za dzieciństwa przyzwyczaiłem się do widoku krwi na moim ciele, więc nie zemdlałem, gdy ją zobaczyłem.
Niewiele myśląc, wziąłem kawałek papieru toaletowego i przyłożyłem go do rany. Spuściłem żyletkę w toalecie i pobiegłem na dół do kuchni.
Wygrzebałem z szafki plasterek, po czym nakleiłem go na ranę. Bardzo mnie to piekło, ale jednak nie bardziej niż blizna na czole podczas wojny.
Zakryłem plaster rękawem niebieskiej bluzy i włączyłem telewizor, żeby odciągnąć umysł od bólu.
~•~
Gdy mój blondyn wrócił z pracy, bardzo starałem się nie patrzeć mu w oczy, bo wiedziałem, że jak w nie spojrzy, to odczyta z nich to, że się skrzywdziłem.
Jak on mógł, patrząc mi prosto w oczy, wciąż ukrywać, że robi sobie krzywdę? Przecież to jest cholernie trudne!
– Spójrz na mnie. – powiedział stanowczo nagle, gdy robiliśmy obiad.
– D-dlaczego? – spiąłem się.
– Spójrz. – powtórzył.
– Nie. – odpowiedziałem na pozór spokojnie.
W środku cały drżałem z przerażenia i stresu. Bałem się, że odkryje fakt, że sobie coś zrobiłem.
Co prawda jest to tylko centymetrowe nacięcie, ale to już jest COŚ.
Złapał mój podbródek, po czym dość delikatnie ale stanowczo przekręcił go i lekko podniósł tak, że musiałem spojrzeć mu w oczy.
Wyrwałem podbródek i spojrzałem na ziemię. Czułem się taki winny; czułem, że przekroczyłem pewną granicę.
– Jeżeli mnie zdradzasz, to chcę to wiedzieć. – oznajmił.
– Jak mogłeś pomyśleć, że Cię zdradzam!? – prychnąłem cicho.
– Widzę, że coś ukrywasz. – powiedział na pozór spokojnie.
– I? Nawet jeśli, to nie Twoja sprawa.
– Pokaż ręce. – rozkazał bardzo niespodziewanie.
No to wpadłem. Teraz już nie ukryję przed nim faktu, że się skrzywdziłem.
– Nie. – niemal warknąłem.
– Dlaczego? – zapytał.
– Bo nie chcę. – odparłem.
– Potter, już! – syknął.
Odwróciłem się i zacząłem iść w stronę schodów. Słyszałem za sobą jego kroki, więc zwiększyłem tempo.
Myślałem, że zaraz dostanę zawału albo zemdleję ze stresu. Moje dłonie lekko się trzęsły, a nogi były jak z waty.
Wbiegłem po schodach i w ostatniej chwili udało mi się zamknąć w łazience. Szarpnął za klamkę, ale ja wcześniej przekręciłem zamek.
– Harry, do cholery! – krzyknął.
– Spieprzaj! – odparłem.
– Co się do cholery dzieje!? – kontynuował.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc po prostu milczałem. Wlepiłem wzrok w jeden punkt.
– Harry!? – zapytał spanikowany.
Z powrotem spojrzałem na drzwi, za którymi stał Draco. Zaczął szarpać nerwowo za klamkę.
– Zostaw to kurwa! – odparłem.
– Co ja Ci do cholery zrobiłem!?
– Nic! – odpowiedziałem.
– Więc co się kurwa dzieje!?
Jego dłoń wciąż była na klamce i poza tym słyszałem jego oddech. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo go wystraszyłem.
– Możesz się uspokoić? – zapytałem.
– Ale powiedz mi, co Ci odbiło!
– Nic mi nie odbiło! – krzyknąłem.
– Wpuścił byś mnie do środka?
– Dlaczego? – niemal prychnąłem.
– Bo się o Ciebie kurwa martwię!
– To masz problem! – odparłem.
Wziął parę głębokich oddechów, zanim zaczął na pozór spokojnie lekko drżącym głosem:
– Harry, do cholery! Nawet, jeżeli coś sobie zrobiłeś, to nie będę zły!
Natychmiast odblokowałem zamek i wszedł do środka sekundę później.
– Pokaż ręce. – powiedział szybko i stanowczo.
Bez wahania podwinąłem rękaw, gdzie zrobiłem sobie krzywdę. Na moim przedramieniu znajdował się biały plasterek.
– Mogę go zdjąć? – zapytał, dotykając wspomnianego plasterka.
– Tak. – odpowiedziałem cicho ze spuszczoną głową.
Westchnął ciężko i spojrzał mi prosto w oczy zmęczonym wzrokiem. Nie miałem odwagi na niego patrzeć. Dotknął bardzo delikatnie mojego podbródka i podniósł go tak, że musiałem na niego spojrzeć.
– To nie Twoja wina. – powiedział.
Nie wiedziałem, co mam zrobić ani co powiedzieć, więc po prostu tam stałem. Spuściłem wzrok i zamknąłem oczy. Mała łza spłynęła po moim policzku. Otarł ją i po chwili poczułem jego delikatne usta na tych moich.
Oderwał się za moment. Na jego twarzy nie było uśmiechu.
– Wiem, że nie powinienem pytać, ale to zrobię. Dlaczego? – przerwał ciszę.

CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanficCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...