Chapter 71.

153 13 0
                                    

Harry's POV

Obudziłem się rano. Byłem mocno wtulony w ramiona Draco. Zaraz poczułem bandaż na swoim przedramieniu i chciałem zakląć, jak zdałem sobie sprawę, co się stało w nocy. Moment później zadzwonił budzik. Blondyn mruknął coś niewyraźnie, wyplątał się z moich objęć i zgasił budzik. Usiadł i spojrzał na mnie. Też siedziałem.

– Jak się czujesz? – zapytał ledwo przytomny.

– Chyba... Chyba nie najgorzej?

Wstał i ja zaraz też wstałem. Trochę trzęsły mi się jeszcze ręce. Wyszedł z pokoju. Zaraz wrócił i zawołał mnie. Poszedłem za nim do łazienki.

– Gotowy? – zapytał, patrząc na moją rękę, jak już staliśmy koło zlewu.

– Nigdy nie będę, ale wiem, że muszę to zrobić.

– To w takim razie może sam zdejmij opatrunek.

Znalazłem końcówkę bandaża i zacząłem go odwijać. Moment później odwinął się na tyle, że i papier, który był na ranie, też się odwinął i widziałem ranę. Nie było dużo krwi na papierze, ale rana sama w sobie wyglądała na dość głęboką. Draco wziął ode mnie bandaż i odłożył go na bok, a papier wyrzucił do kosza.

Urwał kilka kawałków z rolki papieru, złożył je i zmoczył wodą.

– Przetrzyj wokół rany. – Podał mi te kilka kawałków.

Wziąłem je od niego i zacząłem wycierać skórę wokół rany, uważając, żeby nie dotknąć skaleczenia. Zaraz skończyłem i wyrzuciłem papier do kosza. Mężczyzna wyjął z szafki plasterki i podał mi jeden. Nakleiłem go na ranę.

– To w sumie tyle – stwierdził. – Po prostu nie dotykaj rany, jak przemywasz. I możesz zmieniać plasterki co kilka godzin. I jeszcze uważaj, żeby nie wysilać za bardzo tej ręki, bo inaczej zacznie ci lecieć krew i wydłuży to proces gojenia się.

– Dzięki – mruknąłem.

– Harry – zaczął spokojnie – widzę, że nie jesteś jeszcze spokojny.

– Oczekujesz ode mnie, że będę spokojny po takim czymś?

– Nie oczekuję tego od ciebie. Po prostu... Chciałbym ci jakoś pomóc i...

– Dam radę – zapewniłem. – A teraz mógłbyś wyjść?

Posłał mi mały uśmiech i wyszedł z łazienki.

~•~

Wrócił z pracy. Mieliśmy jeszcze trochę chińskiego jedzenia z wczoraj, ale mimo to ugotowałem makaron w wypadku, jakby nie chciał jeść drugi raz po chińsku.

Przyszedł zaraz do kuchni i wziął ode mnie łyżkę do mieszania makaronu.

– Jak jesteś bardzo głodny, to odgrzej sobie te chińskie zupy z wczoraj, bo mięso do tego makaronu będzie dopiero za jakieś dziesięć minut.

– A ty co wolisz? – zapytał.

– Co? – Wiedziałem, o co mu chodzi, ale nie byłem przyzwyczajony do tego, że kogoś może w ogóle interesować moje zdanie.

– Pytam, czy wolisz tą chińszczyznę, czy makaron. I nie mów, że to ja mam wybrać.

– Draco, naprawdę nie...

– Co wolisz? – Powtórzył pytanie.

– Chińszczyznę – odparłem.

Wziął ode mnie łopatkę i stanął koło patelni, po czym zaczął mieszać mięso. Wyjąłem resztkę chińskiej zupy z lodówki i włożyłem ją do mikrofali. Nie patrzył na mnie, kiedy czekałem, aż jedzenie się podgrzeje.

Zaniosłem chińszczyznę na stół i zacząłem powoli jeść. Blondyn mieszał mięso na patelni. Czułem, że jest na mnie zły.

– Jesteś na mnie zły – stwierdziłem, odkładając łyżkę na blat.

Odwrócił się i spojrzał na mnie.

– Nie jestem – odparł. – Dlaczego tak uważasz?

– Nie wiem, po prostu... Jakoś tak.

Zaczął iść w moją stronę. Zaraz był obok mnie i usiadł na krześle po lewej.

– Naprawdę nie jestem zły i wszystko mi jedno, czy zjem chińszczyznę, czy makaron z mięsem. Harry, jedz. Proszę.

– Ale nie jesteś zły? – zapytałem.

– Nie jestem – odparł.

Wrócił do kuchenki i wyłączył ją, po czym zaczął sobie nakładać. Niedługo później siedział obok mnie i też jadł.

~•~

Przyszedłem do niego po prysznicu. Jak zawsze zapukałem w futrynę. Spojrzał na mnie.

– Pomożesz mi to opatrzeć? – Podniosłem lewe przedramię.

Wstał i poszliśmy do łazienki. Wyjął z szafki plasterki. Nakleiłem plaster na ranę i zaraz pomógł mi owinąć to bandażem, żeby jeszcze lepiej to zabezpieczyć.

– Dzięki – mruknąłem, kiedy wkładał końcówkę bandaża pod spód.

– Uważaj na to – powiedział – bo inaczej naprawdę może ci się to pogorszyć.

– Uważałem na to – odparłem.

– Nic nie sugeruję. Po prostu przypominam ci, żebyś starał się nie używać tej ręki za często jak na razie.

– Już ci mówiłem, że się postaram.

– Dobrze. – Złapał mnie za dłoń.

Zaprowadził mnie do sypialni. Puścił moją dłoń i wszedł pod kołdrę. Zgasiłem światło i za moment położyłem się obok niego. Położył swoją głowę na moim obojczyku.

Dopiero wtedy zorientowałem się, że ma na sobie krótkie spodenki i T-shirt'a.

– Masz krótki rękaw – oznajmiłem zaskoczony.

– Masz z tym jakiś problem? – zapytał zaspany.

– Nie, tylko jestem zaskoczony.

– Chodźmy spać – mruknął.

Ułożył się wygodniej na moim ramieniu i zamruczał. Czułem się bezpiecznie, bo mężczyzna, którego kocham, czuje się przy mnie na tyle bezpiecznie, że śpi przy mnie w krótkim rękawku mimo tego wszystkiego, co znajduje się na jego ciele.

Czułem jego miękkie włosy pod swoim podbródkiem i jego dłoń na moim drugim obojczyku. Trzymał mnie, a ja jego i czułem, że wszystko jest na swoim miejscu.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz