Chapter 73.

119 13 0
                                    

Draco's POV

Nie umiałem spojrzeć mu w oczy. Wbijałem wzrok w swoje pokryte bliznami uda. Czułem na sobie jego oczy. Przełknął ślinę. Sięgnął po moją dłoń i splótł nasze palce.

– Ale na serio mówisz serio? – zapytałem.

– Co mam jeszcze zrobić, żebyś mi uwierzył?

– Nie wiem. Mógłbyś je pocałować?

– Wszystkie czy tylko niektóre?

– Zależy, ile chcesz. Chyba czuję się już na tyle komfortowo z nimi i z tobą, żebyś pocałował je wszystkie.

Puścił moją dłoń i dotknął swoimi ustami mojego policzka. Odsunąłem się i zaraz przysunąłem tak, że jego usta wylądowały na tych moich. Pocałował mnie czule.

Odsunął się za moment.

– Położysz się? Będzie wygodniej.

Położyłem się na łóżku na plecach. Usiadł na moich biodrach. Jeszcze raz złożył czuły pocałunek na moich ustach, zanim sięgnął po moje przedramię.

~•~

Obudziłem się na nim. Wyłączyłem budzik i siadłem na łóżku. Za moment on także usiadł. Wstałem i poszedłem do łazienki.

Spojrzałem w lustro. Widziałem blizny na moim ciele i nie wiedziałem, jak się do końca z nimi czuję. Z jednej strony czułem spokój, bo wiedziałem, że mój mężczyzna je w pełni akceptuje, a z drugiej strony czułem lęk, bo miałem wrażenie, że jednak mu w pewien sposób przeszkadzają.

Zdjąłem T-shirt'a i przebrałem się w elegancką koszulę, a po tym także zmieniłem spodnie na te bardziej eleganckie. Wyszedłem z łazienki.

Zaraz po mnie wszedł Potter, a ja poszedłem na dół do kuchni, żeby zrobić kawę. Nastawiłem czajnik i zacząłem wsypywać swoją ulubioną ilość kawy i cukru do filiżanki oraz także przygotowywać mleko.

Woda się zagotowała i zalałem kawę, a moment później przyszedł Harry. Także wziął sobie filiżankę i zrobił kawę. Zrobiliśmy kanapki z dżemem i usiedliśmy do stołu.

Mimo wszystko nie wziął kanapki, a zamiast tego powoli sączył swoją kawę. Odłożyłem w połowie zjedzoną kanapkę na talerz.

– Chcesz porozmawiać? – zapytałem.

– Nie, nie ma takiej potrzeby. Nic się nie dzieje, po prostu nie mam teraz ochoty na jedzenie. Zjem później, naprawdę.

– Na pewno nic się nie dzieje?

– Na pewno. Wiesz, nie umiem za bardzo jeść tak wcześnie rano w ostatnim czasie. Zjem za godzinę albo dwie.

Chciałem zapytać, czy na pewno będzie pamiętał, aby zjeść, ale nie chciałem wyjść na przewrażliwionego i zbyt protekcjonalnego.

Skończyłem jeść swoją kanapkę i odniosłem talerz do zlewu. Harry odstawił talerz z kanapkami na blat. Dopiłem szybko swoją kawę i odstawiłem filiżankę do zlewu.

Poszedłem do przedpokoju, żeby założyć buty, bo musiałem już powoli zbierać się do pracy. Skończyłem zakładać buty i podniosłem się do pionu. Harry stał w progu między salonem a przedpokojem. Patrzył na mnie. Zbliżyłem się do niego. Złapał mnie za dłoń

– Harry, naprawdę możesz mi powiedzieć, jeżeli coś się dzieje – oznajmiłem.

– Wiem – odparł – ale naprawdę nic się nie dzieje. Dochodzę do siebie po ostatnich wydarzeniach po prostu.

Chyba widział, że mnie tym nie przekonał, bo położył swoją drugą dłoń na mojej szyi i zaraz złożył krótki pocałunek na moim policzku. Odsunął się, zdejmując swoją dłoń z mojej szyi.

– Powiem ci, jak coś się będzie działo, ale serio nic się nie dzieje. Po prostu potrzebuję teraz trochę czasu.

– Jesteś pewien, że...

– Tak – wciął się.

Pocałował mnie jeszcze raz, ale tym razem w usta, i puścił moją dłoń. Wyszedłem do pracy.

~•~

Wracałem z terapii. Jak zawsze miałem trochę więcej myśli niż zazwyczaj, ale tak zawsze się dzieje po sesjach. Wygrzebałem klucz z kieszeni spodni i otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka. Zdjąłem buty i poszedłem na górę, bo w salonie panowała cisza.

Mój narzeczony siedział na łóżku i czytał książkę. Odłożył ją na mój widok i wstał z łóżka. Podszedł do mnie. Przytulił mnie i oddałem gest natychmiast.

– Tęskniłem – mruknął.

Wzmocniłem delikatnie uścisk swoich ramion wokół jego brzucha. Odsunąłem się od niego.

– Też tęskniłem – odparłem.

Złapał mnie za dłoń i zeszliśmy do kuchni, gdzie na kuchence stała zupa. Włączył kuchenkę i oparł się o blat. Stałem naprzeciw niego, opierając się o blat z drugiej strony kuchni.

– Jak było na terapii? – zapytał.

– Jak zazwyczaj – odparłem. Zaraz jednak dodałem: – Wiesz, nie jest łatwo, ale powoli i do przodu. Muszę jakoś przepracować swoją przeszłość i to, co się działo podczas wojny.

– Ja jakoś czuję, że średnio mi to cokolwiek daje ostatnio – mruknął.

– Po pierwsze, to minie trochę czasu zanim terapia zacznie działać, a po drugie w terapii nie zawsze cały czas idziesz do przodu. Czasem trzeba się zatrzymać na moment albo nawet i cofnąć.

– Czyli mam po prostu czekać, aż będzie lepiej?

– Nie. Nie będę mówić ci, co masz robić, ale warto by było, żebyś porozmawiał o tym z terapeutką i przedyskutował z nią, co możecie zrobić w takiej sytuacji. Sam wiele razy tak się czułem, ale mówiłem o tym Smithowi, co naprawdę pozwoliło nam ruszyć dalej.

– Dzięki. – Uśmiechnął się delikatnie.

Odbiłem się od blatu i podszedłem do mężczyzny. Położyłem swoje dłonie na jego biodrach i dałem mu buziaka w policzek, na co uśmiechnął się szeroko.

Przesunąłem się i wyłączyłem kuchenkę, po czym wyjąłem talerz z szafki i nalałem sobie zupy. Kiedy szedłem do stołu, Harry także wyjął sobie talerz i po chwili do mnie dołączył.

– Jeszcze nie jadłem obiadu – przyznał cicho.

Zauważył moje pytające spojrzenie, więc zaraz dodał:

– Nie byłem głodny, ale teraz już jestem i chyba jednak powinienem zjeść.

– Dobrze, że przyszedłeś i zdecydowałeś się zjeść.

– Nie było łatwo – odpowiedział.

– Wiem, że to nie jest łatwe, bo sam miałem ten problem, ale z każdym kolejnym razem robi się odrobinę łatwiej.

Widziałem, że nie do końca mi wierzy, ale zaraz odwrócił wzrok i zaczął powoli jeść.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz