Draco's POV
Skończył całować moje blizny i zaczął:
– Możesz dzisiaj spać na mnie? Bo jak to ja śpię na tobie, to mam wrażenie, że się mną opiekujesz i ostatnio coraz częściej się to zdarza, i mam wrażenie, że już trochę za dużo dla mnie zrobiłeś, i zaczynam być dla ciebie problemem.
– Dobrze i... Nie jesteś problemem. Myślę, że lubię się tobą zajmować. To, jak ty się mną zajmujesz, też jest bardzo przyjemne, ale też to ja lubię zajmować się tobą.
Wszedł pod kołdrę i zaraz zrobiłem to samo, po czym położyłem swoją głowę na jego prawym obojczyku i objąłem go ramieniem w pasie.
– Serio lubisz się mną opiekować? – zapytał.
– Tak – odpowiedziałem.
~•~
Byłem w pracy. Znowu musiałem zostać dłużej, bo Neville chciał załatwić coś dla siebie i Luny, więc musiałem zamknąć. Kończyłem myć podłogę, kiedy poczułem wibracje telefonu w kieszeni. Odłożyłem mop i wyjąłem telefon. Dzwonił Harry. Odebrałem natychmiast.
– Kiedy będziesz? – zapytał od razu.
– Kończę myć podłogę i muszę jeszcze przestawić parę rzeczy. Powinienem być za niecałą godzinę.
– Tak długo?
– Tak, będę wychodzić za jakieś piętnaście minut, a do domu jest prawie pół godziny. Będę najwcześniej za nieco ponad pół godziny. Stało się coś?
– Nie, po prostu chciałem ci powiedzieć, żebyś odgrzał sobie obiad, bo ja zaraz wychodzę na terapię. Dasz radę?
– Tak, zobaczymy się w domu. A ty coś jadłeś?
– Tak – odparł i się rozłączył.
Nie do końca mu uwierzyłem, ale już nie chciałem do niego oddzwaniać, bo to by niewiele dało. Poza tym, nie zamierzam go ciągle pytać, czy coś jadł, bo to bez sensu.
~•~
Wróciłem do domu. Harry'ego nie było, więc poszedłem do kuchni. Na kuchence stał obiad i Potter chyba naprawdę nic nie zjadł, bo obiad wyglądał na nieruszony. Westchnąłem i włączyłem kuchenkę. Nie miałem zamiaru się z nim kłócić na ten temat. Widzę, że ma teraz z tym problem, ale obiecał, że postara się cokolwiek jeść.
Zjadłem i włączyłem telewizor, żeby grał w tle, kiedy próbowałem czytać gazetę. Nie mogłem się skupić. Myślałem o Harrym. Nie zjadł obiadu i nie wiedziałem, czy jadł cokolwiek na śniadanie.
Przeglądałem obrazki w gazecie, kiedy usłyszałem przekręcanie klucza w zamku. Wstałem z kanapy i odłożyłem papier na stół. Poszedłem do przedpokoju i patrzyłem, jak mężczyzna zdejmuje płaszcz i buty.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się krzywo, ale widziałem, że coś ukrywa. Mimo to lekko oddałem uśmiech.
– Jak było? – zacząłem.
– Nie najgorzej – odparł. – Jadłeś obiad?
– Tak – odpowiedziałem.
– Smakowało ci? – zapytał, zanim zdążyłem cokolwiek dodać.
– Tak, świetnie gotujesz. Tobie smakowało?
– Tak, ale czegoś mi brakowało. Chyba pieprzu.
Uniosłem brew. Widziałem, że kłamie, bo on świetnie rozpoznaje przyprawy, więc wątpiłem, żeby nagle nie wiedział, czego mu brakuje w jedzeniu.
– Proszę, zjedz – zacząłem. – Nie będę nad tobą stać i patrzeć, jak jesz, bo to bez sensu, ale naprawdę spróbuj przynajmniej cokolwiek.
– Ale ja... Jadłem.
– Harry, ale ja ci nie wierzę. Widzę, że nie jadłeś i proszę, zjedz cokolwiek.
– Muszę? – zapytał zrezygnowany.
– Nie musisz, ale widzę, że już jesteś osłabiony i nie chcę, żebyś "przez przypadek" umarł z głodu. Rozumiem, że nie chcesz jeść, ale i tak nalegam, żebyś przynajmniej podjął próbę jedzenia.
– Dobrze, zjem. – Westchnął.
Poszliśmy do kuchni. Włączyłem kuchenkę i zaraz obiad był ciepły. Wziął talerz z szafki i zaczął nakładać na niego trochę makaronu i sosu. Usiadł przy stole, a ja obok niego.
– Nie obiecuję cudów – oznajmił, patrząc na talerz z obrzydzeniem.
Wziął widelec i zaczął nawijać makaron, mieszając go z sosem pomidorowym. Włożył sobie porcję do ust i zaraz przełknął z małą trudnością. Odłożył widelec do talerza.
– Proszę, przynajmniej połowę tego, co masz na talerzu – powiedziałem – bo naprawdę widać, że ledwo stoisz na nogach.
– Draco, ale ja chyba serio nie dam rady nawet połowy. Zjem tyle, ile mogę, ale nie dam rady połowy.
– Tyle, ile możesz. Nie będę zły, jak nie zjesz połowy, serio.
Wziął widelec i kontynuował jedzenie, a ja wstałem i zaraz wróciłem z gazetą, żeby go nie stresować patrzeniem na niego, kiedy je.
Skończył kilkanaście minut później i odniósł talerz do zlewu. Wypił szklankę soku. Wstałem od stołu i poszliśmy na górę.
Usiadł na łóżku w sypialni, a ja zaraz obok niego. Siedział i patrzył na swoje kolana. Nie miałem pewności, czy mogę go dotknąć, a nie wiedziałem, co mam powiedzieć, więc ja też patrzyłem na swoje kolana.
W końcu jednak zdecydowałem się do niego przysunąć. Nadal nie za blisko, bo nie stykaliśmy się kolanami. Za oknem robiło się już ciemno i nadal z ulicy dochodził do nas dźwięk przejeżdżających obok samochodów.
Jego dłonie były złączone. Włożyłem swoją między te jego i splotłem nasze palce. Ścisnął lekko moją dłoń. Dałem mu buziaka w policzek, na co uśmiechnął się delikatnie.
– Jestem z ciebie dumny, że w ogóle spróbowałeś cokolwiek zjeść – oznajmiłem cicho.
– Naprawdę? – zapytał zaskoczony.
– Naprawdę. Pójdziesz ze mną jutro do pracy?
– Dlaczego? Mówiłeś, że mam cię tam raczej nie odwiedzać...
– Bo chcę cię potem zabrać na... Nazwijmy to "randkę" – odpowiedziałem.
– A nie możesz po mnie po prostu przyjść?
– Mógłbym, ale gdybyś poszedł ze mną, to miałbyś też okazję porozmawiać z Nevillem. Jeżeli nie chcesz, to powiedz, ale po prostu pomyślałem, że miło by było spędzić razem wieczór tak we dwóch.
– Dobrze, pójdę – odparł.

CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanfictionCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...