Chapter 40.

205 19 4
                                    

Harry's POV

– Ale wszystko w porządku? – zapytałem.

Nie odpowiedział. Usłyszałem jego zbliżające się do mnie kroki. Zatrzymał się kilka kroków przede mną.

– Draco? – Byłem naprawdę zaniepokojony.

Podszedł jeszcze bardziej. Znikome świtało latarni ulicznej oświetlało pokój na tyle, żebym z tej odległości mógł zobaczyć jego oczy. Nic poza tym. Nadal panowała ciemność.

– Nie martw się – mruknął.

Chciałem zapytać, czy nic mu się nie stało i czy na pewno był bezpieczny, ale zaraz dodał:

– Żyję. Jestem tutaj. – Jego głos był spokojny, ale wyczuwałem w nim odrobinę lęku.

– Mogę cię dotknąć?

– Nie boisz się mnie?

– Dlaczego miałbym się ciebie bać? – Z każdą chwilą bałem się coraz bardziej.

– Byłem śmierciożercą.

– I co w związku z tym?

– Zmuszano mnie do torturowania niewinnych ludzi. Nie boisz się mnie?

– Draco, poważnie! Wszystko w porządku?

– Teraz tak. Przynajmniej myślę, że tak.

Byłem przerażony. Bałem się, że zrobił coś głupiego.

– Nie, serio – kontynuowałem – Wszystko w porządku?

– Co masz na myśli?

– Kurwa, czy wszystko w porządku?

Byłem na granicy paniki. Tak bardzo bałem się, że nie byłem przy nim i przez to naraziłem go na niebezpieczeństwo.

– Jesteś niespokojny – powiedział.

– Proszę, powiedz, że nie zrobiłeś nic głupiego!

– Byłem bezpieczny, jeżeli o to ci chodzi. I nie zrobiłem nic głupiego.

– Ale... Dlaczego tak się zachowujesz?

Mój oddech był nierówny. Nie mogłem oddychać. Czułem, jak moje dłonie się trzęsą i ledwo mogę stać.

– Usiądź – powiedział – bo widzę, że ledwo stoisz. Mogę ci wszystko opowiedzieć, jeżeli chcesz.

– Nie... Nie! Błagam, powiedz, że to ty!

– Harry, do cholery! – podniósł głos – To ja! Mam ci udowodnić!?

Kiwnąłem głową. Było ciemno i mógł tego nie zauważyć, ale mimo to pojawił się błysk w jego oczach, którego z początku nie rozpoznałem.

– Och, Boże... – zaczął – Nie, kurwa, nie!

Złapał się za włosy. Spuścił wzrok.

– Draco?! – Byłem naprawdę przerażony.

– Nie wiem, jak mam ci to udowodnić! Ledwo rozmawiamy i... I po prostu nie wiem...

– Ile łyżeczek cukru sypie Draco do kawy?

– Dwie. I odmierza pół filiżanki mleka. Zawsze czeka kilka minut, aż kawa się zaparzy.

– Nadal nie jestem pewien... Ale chyba to naprawdę ty.

– To ja! – Jego głos drżał.

Uśmiechnąłem się lekko i poczułem łzy na policzkach. Tak bardzo się cieszyłem, że nic mu się nie stało.

– Ty płaczesz? – zapytał cicho, a w jego głosie słyszałem niedowierzanie.

Nie odpowiedziałem. Spuściłem wzrok i wytarłem policzek dłonią.

– Mogę cię dotknąć? – zapytał.

Kiwnąłem głową, mimo że było ciemno i mógł tego nie zauważyć. Ale zauważył to. Objął mnie swoimi ramionami, a głowę położył na moim ramieniu. Oddałem gest bez wahania.

– Dlaczego wróciłeś? – zacząłem cicho.

– Nie wiem, ale nie mogłem znieść myśli, że możesz właśnie umierać ze zmartwienia. Wiem, jak bardzo się przejmujesz, gdy mnie nie ma i bałem się, że zrobisz coś głupiego.

Mocniej go przytuliłem. Westchnął. Nie wiem, czy tak powinna wyglądać nasza relacja, ale cieszę się, że nad nią pracujemy.

– Wróciłeś – powtórzyłem.

– Tak – odpowiedział – Wróciłem. Widzę, że jeszcze dużo pracy przed nami, ale to wyjdzie tylko wtedy, kiedy obaj będziemy się starać.

– Gdzie byłeś, jak cię nie było?

– W Malfoy Manor – odparł.

– Myślałem, że nie chcesz tam już kiedykolwiek wracać...

– Bo nie chciałem, ale nie wiedziałem, gdzie indziej mam pójść. W każdym razie wyszło mi to na dobre.

– Co masz na myśli?

Odsunąłem się od niego i spojrzałem na niego pytająco. Widziałem tylko jego oczy.

– Znalazłem jedną rzecz, ale jeszcze nie jestem gotowy ci jej dać i... I z tego powodu czuję się źle ze sobą i nie jestem gotowy w ogóle na siebie patrzeć, a co więcej na ciebie.

– Ale to nic niebezpiecznego?

– Nie, nie musisz się martwić. Sprawdziłem to pod kątem czarnej magii i jest w pełni bezpieczne.

– Co to jest? – zapytałem.

– Mówiłem, że nie jestem gotowy teraz o tym rozmawiać.

– Wiem, ale... Po prostu jestem ciekawy.

– Wiedziałem, że będziesz – odparł.

– To dlaczego mi o tym mówisz?

– Wolisz, żebym nic ci nie mówił? I żebyśmy znowu mieli tajemnice tak, jak kiedyś?

– Nie, po prostu... Zaciekawiłeś mnie.

– Kiedyś ci powiem, ale jeszcze nie teraz.

– Obiecujesz? – Otarłem łzy dłonią.

– Tak. Obiecuję.

– I tak bardzo przepraszam, że nie zamknąłem się, kiedy powinienem... – wypaliłem.

– Już jest okej – przerwał mi.

– Na pewno?

– Tak, idioto.

Nawet nie miałem siły się na niego obrażać za to, że nazwał mnie idiotą. Po prostu jeszcze raz go przytuliłem. Oddał gest.

– Muszę napisać do Neville'a – zacząłem.

– Co? Dlaczego? – Zdziwił się trochę.

– Dzwoniłem do niego, żeby zapytać czy byłeś dzisiaj w pracy. Powiedział, że jak jutro nie przyjdziesz, to pójdziemy na policję.

– Aż tak bardzo się o mnie martwiliście?

– Nawet nie wiesz, jak bardzo.

– Może jednak zachowałem się jak jakiś głupi dzieciak, który nie umie panować nad sobą...

– Wiesz co? Przegadaj to z psychologiem. Ja nie czuję się na siłach, żeby z tobą o tym rozmawiać.

– Nawet nie oczekuję, że będziesz.

Przełożył swoje dłonie na moje policzki i odsunął mnie delikatnie. Lekko się przybliżył. Wiedziałem już, co chce zrobić.

– Mógłbym? – zapytał cicho.

Zamiast mu odpowiedzieć, stanąłem na palcach i pocałowałem go w kącik ust. Nadal trzymał mnie za policzki. Pochylił się i położył swoje wargi na tych moich. Nie było to idealne, bo w końcu przed chwilą płakałem, ale też nie mogło być lepsze.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz