Draco's POV
Gotowałem obiad, kiedy usłyszałem otwieranie drzwi. Zaraz w salonie pojawił się Harry. Wrócił z terapii. Uśmiechnął się na mój widok i stanął obok mnie przy blacie. Wziął ode mnie szpatułkę i zaczął mieszać warzywa na patelni.
– Muszę dzisiaj jeść? – zapytał. – Jestem zmęczony.
– Harry... Nie musisz, ale potem będziesz głodny. Naprawdę lepiej cokolwiek zjeść, nie musi być dużo, żeby potem nie chodzić głodnym.
– No dobra... – mruknął.
Ze zrezygnowaniem mieszał warzywa na patelni, wbijając w nie wzrok. Stał lekko przygarbiony. Widziałem, że jest zmęczony ale też wiedziałem, że muszę zadbać o to, żeby chciał jeść przynajmniej cokolwiek.
Wyłączyłem kuchenkę i niedługo potem siedzieliśmy obok siebie przy stole. Grzebał widelcem w talerzu, przerzucając warzywa z jednego końca na drugi, okazjonalnie jedząc cokolwiek.
Chciałem go zapytać, czy coś się dzieje, że nie chce jeść, ale wolałem to zrobić po posiłku. Skończyłem jeść i odstawiłem talerz do zlewu, po czym wróciłem do stołu. Harry zjadł zaledwie jedną trzecią tego, co miał na talerzu, a i tak miał mniej ode mnie.
Usiadłem obok niego. Zerknął na mnie kątem oka, po czym wrócił do grzebania w talerzu.
– Zabijesz mnie, jak powiem, że już więcej nie mogę? – zaczął – Czuję się już pełny.
– Nie zabiję – odparłem – ale nie chcę, żebyś przymierał głodem.
– Nie przymieram głodem.
– Nie chcę cię urazić, ale to widać, że jesteś osłabiony. Harry, poważnie. Wiem, jak trudno jest zacząć jeść i naprawdę doceniam to, że w ogóle próbujesz jeść, ale też nie chcę, żebyś "przez przypadek" umarł z głodu.
Westchnął i wstał. Zachwiał się i złapał za krawędź stołu. Podniósł talerz i ruszył w stronę kuchni. Wstałem i poszedłem za nim. Odłożył talerz do zlewu.
Minął mnie w przejściu i wyszedł z pokoju, a ja podążyłem za nim. Zaczął wchodzić po schodach. Gdy w końcu wszedł na górę, to złapał się barierki schodów i spojrzał na mnie, próbując złapać oddech.
Pokonałem ostatni stopień i stanąłem obok mężczyzny.
– Dobra – stwierdził – masz rację. Ledwo żyję.
– Chcesz to zmienić? – zapytałem.
– Tak – odpowiedział.
– Chcesz, żebym ci w tym pomógł?
– Tak, ale nie chcę być dla ciebie z tego powodu problemem.
Złapałem go za rękę i zaciągnąłem do sypialni. Usiadłem na brzegu łóżka, a on zaraz obok mnie. Nadal próbował wyrównać oddech.
– Harry... – zacząłem.
Milczał, wbijając wzrok w swoje kolana.
– Dlaczego miałbyś być z tego powodu dla mnie problemem? – kontynuowałem.
– Bo możesz nie chcieć mi pomagać i mam wrażenie, że prosząc cię o pomoc, będę cię zmuszał do pomagania mi, chociaż ty wcale tego nie chcesz, i będziesz mi pomagać na siłę tylko dlatego, że czujesz, że to jest twój cholerny obowiązek.
– Nie czuję obowiązku pomagania tobie, ale chcę ci pomóc, bo nie chcę, żebyś czuł się źle.
– Skąd niby możesz zakładać, że czuję się źle, jak nic nie jem? – prychnął.
– Nie mogę, ale sam kiedyś się z tym zmagałem i wiem, że istnieje bardzo duża szansa, że samopoczucie i jedzenie bardzo mocno na siebie nawzajem wpływają.
– Dzięki – mruknął – ale nadal mam wrażenie, że robisz to z poczucia obowiązku.
Złapałem go za dłoń. Ścisnął moje palce nie mocno.
– Przegadaj to z terapeutką – oznajmiłem – bo ja nie czuję się na tyle kompetentny, żeby ci to wytłumaczyć.
– Dobrze – odparł.
– I... Widzę, że często zakładasz, że ktoś coś czuje i wierzysz w te swoje przekonania. Nie będę ci mówił, o czym masz rozmawiać na terapii, ale myślę, że o tym też mógłbyś porozmawiać, bo to nie pierwsza taka sytuacja.
– Spróbuję, bo naprawdę jestem przekonany, że pomagasz mi tylko z poczucia obowiązku.
– Nie. – Przysunąłem się do niego. – Robię to, bo cię kocham.
– Też cię kocham, ale naprawdę trochę za dużo chyba dla mnie robisz...
Ścisnął moją dłoń na moment i położył swoją głowę na moim ramieniu.
– W takim razie – zacząłem – jak uważasz, że robię za dużo, to co konkretnie masz na myśli?
– Nie wiem... Po prostu nie jestem przyzwyczajony do takiego poziomu zainteresowania mną prywatnie.
– Przepraszam – mruknąłem. – Mogłeś powiedzieć, jak robię coś, co ci się nie podoba.
– To nie tak. – Podniósł się i zaraz znalazł moje oczy. – Podoba mi się, tylko trudno mi uwierzyć, że naprawdę robisz to, bo tego chcesz.
– Jeżeli tak twierdzisz... Porozmawiaj o tym na terapii, bo czuję, że to głębszy temat. I jak mogę coś zrobić...
Przyłożył mi palec do ust, uśmiechając się słabo.
– Jest okej – wyszeptał. – Tylko potrzebuję trochę czasu.
Kiwnąłem głową na znak, że zrozumiałem. Zbliżył się. Zabrał palec z moich warg i zastąpił go tymi swoimi. Położył swoją dłoń z tyłu mojej głowy. Oddałem pocałunek.
Oderwał się za moment i spojrzał na mnie lekko mętnymi oczami, zanim powtórzył gest, który znowu odwzajemniłem.
– Jest okej? – zapytał.
– Tak – odparłem, łącząc nasze wargi.
– Mógłbyś pocałować moje blizny?
– Jesteś pewien, że tego chcesz?
– Draco, proszę.
– Zdejmij bluzę.
Zdjął bluzę i rzucił ją na podłogę. Siedział obok mnie w szarej koszulce z krótkim rękawem. Wziąłem jego lewe przedramię i posłałem mu pytające spojrzenie.
– Chcę tego – powiedział.
Zamknąłem oczy i dotknąłem swoimi ustami jego skóry. Czułem na sobie jego uważny wzrok, ale mimo to czynność całowania jego blizn miała na mnie dziwnie kojący wpływ.

CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
أدب الهواةCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...