Draco's POV
Znowu stoję w poczekalni przed gabinetem Pana Smith'a. Tym razem nie ma ze mną Harry'ego, bo powiedział, że musi przemyśleć parę spraw.
– Dobry Wieczór. – przywitał się mój psycholog, wychodząc z gabinetu.
– Dobry Wieczór. – odparłem.
Z małym uśmiechem odsunął się od drzwi i weszliśmy do środka. Usiedliśmy naprzeciw siebie i zaczął:
– Jak się czujesz? – zapytał.
– Źle i nie za bardzo wiem, dlaczego. – odpowiedziałem.
– Mhm. Stało się coś w tym tygodniu, co Cię poruszyło?
– Szczerze? Tak, stało się. – odparłem.
– Co takiego się stało? – wziął notes i długopis.
Czasem podczas spotkań z nim, czuję się jak na przesłuchaniu, ale przestało mi to przeszkadzać, bo wiem, że chce dla mnie dobrze.
– Harry zrobił sobie krzywdę. Co prawda nie było to nic poważnego, ale sam fakt, że to się stało... – mruknąłem, wcześniej wzdychając.
– No dobrze... – widziałem, że jego to też poruszyło – I jak zareagowałeś?
– Jak mi o tym powiedział, to płakał, więc go przytuliłem i poczekałem, aż przestał płakać, wciąż go przytulając.
– Powiedział Ci może, dlaczego to zrobił?
– Nie. Nie chciał i nie naciskałem na niego. – odpowiedziałem.
– Świetnie. – uśmiechnął się słabo – A Ty sobie coś zrobiłeś?
– Tak. – przyznałem.
– Dużo? – zapytał.
– Trochę, ale to nic poważnego.
– Draco... Każde zachowanie, które Tobie zagraża, jest poważne. Dobrze wiesz, że już dawno powinienem coś z tym zrobić.
– Tak, ale ja nie zamierzam się zabić.
– I tylko z tego powodu jeszcze nic z tym nie zrobiłem. – odłożył długopis.
– To dlaczego Pan nic z tym nie zrobi? Przecież... – zacząłem.
– A chcesz, żebym zrobił? – powiedział spokojnie.
– Nie. – odpowiedziałem.
– No widzisz. Nie poszedłem o krok dalej, bo wiem, że gdybym to zrobił, to Ty byś się prawdopodobnie zabił. Widzę, że jesteś już na granicy.
– Dlaczego Pan zawsze musi być taki spostrzegawczy!?
– Taki mam już zawód. – westchnął.
– Brzmi Pan, jakby to Pana męczyło.
– Czasem wolałbym wiedzieć mniej, ale jesteśmy tutaj, żeby pomóc TOBIE.
– Może jednak nie powinienem się żalić z moich problemów?
– Moją pracą jest ich wysłuchać i pomóc Ci je rozwiązać. – oznajmił.
– Ale na pewno nie jestem problemem?
– Na pewno. A nawet jeśli byś nim był, to jestem tutaj po to, żeby Ci pomóc nim nie być. – zapewnił.
Prychnąłem. Wciąż twierdzę, że jestem problemem.
– Nie jesteś problemem. – powiedział powoli.
– Ja? Oczywiście, że jestem!
– Mhm... Ktoś Ci tak powiedział?
– Nie, nigdy. – dodałem ostrzej – Ale zawsze każdy zachowywał się, jakbym nim był.
– Jak zachowywał? Jakie zachowania masz na myśli? – zapytał.
– Zachowywali się, jakbym przeszkadzał, jakbym był piątym kołem u wozu. Tak całkowicie niepotrzebny.
– Możesz wyjaśnić dokładniej? – oznajmił, zapisawszy coś w tym swoim głupim, kolorowym notatniku.
– Gdy podchodziłem, to nagle milkli. Zawsze narzekali, że robię coś źle. Nie chcieli ze mną współpracować. Każdy mnie zostawiał zawsze, jakby to była moja wina.
– No dobrze. To musiało być trudne dla ciebie. Ale, powiedz mi, o kim mówisz?
– O każdym. – odpowiedziałem, gdy pisał.
– Kto to jest każdy? – kontynuował, notując i nie patrząc na mnie.
– Przyjaciele i rodzina. Harry na początku mnie wyzywał, ale potem przestał i tylko on nie zachowywał się, jakby to była moja wina.
– Kochasz go? – podniósł głowę.
– Kogo? – zapytałem.
– Harry'ego. – odparł.
– Tak. Znaczy, nie wiem, czy to miłość, ale wiem, że nie chcę go skrzywdzić i oddałbym za niego prawie wszystko.
– Zamierzasz mu kupić obrączkę? – uśmiechnął się.
– Tak, kiedyś na pewno, ale teraz nie jestem jeszcze na to gotowy.
– To normalne, że potrzebujesz jeszcze czasu. – wrócił do notowania – I jak sobie radziłeś z zachowaniami, o których przed chwilą rozmawialiśmy?
– Wyrzucałem je na innych osobach, a potem na sobie. – odparłem.
– Ani jedno, ani drugie nie jest zdrowe, wiesz o tym?
– Tak. – odpowiedziałem.
– To dlaczego to robisz?
– Bo to pomaga. – odpowiedziałem – Wiem, że nie powinienem, ale to jedna z niewielu rzeczy, jakie pomagają.
– Wiem, że już o to pytałem, ale próbowałeś tego nie robić?
– Tak, ale to jest silniejsze ode mnie! Naprawdę próbowałem!
– Nie twierdzę, że nie. Doceniam Twój wysiłek. – odłożył długopis.
– To po prostu... Ja za tym tęskniłem.
– To normalne. Gdy to robisz, Twój organizm wtedy skupia się na innej rzeczy, niż ból emocjonalny i nawet produkuje hormony szczęścia.
– Więc dlatego to pomaga? – zdziwiłem się trochę.
– Draco... To nie pomaga. To nie jest rozwiązanie. – westchnął.
– Ile razy mam powtarzać? To jest rozwiązanie, ale chwilowe, a takie też są potrzebne. – powiedziałem powoli.
– To nie jest rozwiązanie, nawet chwilowe. Posłuchaj, jeżeli to powoduje uszkodzenie ciała, to nie jest to jakiekolwiek rozwiązanie.
– Ale ja się czuję po tym lepiej!
– To wciąż nie jest rozwiązanie. Trzeba znaleźć takie rozwiązanie, które nie powoduje uszkodzenia ciała i też nie rani innych.
– Na przykład papierosy? Chociaż ostatnio mi już zbrzydły.
Pokręcił głową z uśmiechem z niedowierzania lub może rozbawienia.
– I bardzo dobrze, że Ci zbrzydły. One też nie są rozwiązaniem.
– Więc co jest rozwiązaniem? – niemal prychnąłem załamany.
– Na przykład praca w ogrodzie.
– Ale po dłuższym czasie przecież może dojść do uszkodzenia ciała i, poza tym, jest zima, środek stycznia. – mruknąłem.
– Ale przy okazji zrobisz coś dobrego dla środowiska, a niedługo będzie ciepło.
– Ale teraz nie jest. Więc? Jakieś inne propozycje? Naprawdę nie chcę robić sobie krzywdy.
– Próbowałeś może rysować to, co czujesz? Albo pisać dziennik?
– Nie. To głupie. – prychnąłem.
– To wcale nie jest głupie. Możesz spróbować?
– Tak. – powiedziałem mimo, że nie do końca byłem przekonany.

CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanfictionCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...