Chapter 36.

219 17 7
                                    

Draco's POV

Stał i patrzył na mnie. Nic nie mówił. Miałem wrażenie, że to ja powiedziałem coś złego, ale wiedziałem, że w przepraszaniu nie ma nic złego. Na pewno, jeżeli to moja wina.

Cisza trwała już niewyobrażalnie długo i czułem się coraz bardziej niekomfortowo, jak mierzył mnie spojrzeniem.

– Wiesz co? – w końcu zacząłem – Nieważne. Po prostu zapomnij. Zobaczymy się rano.

Zacząłem iść. Mijałem go, kiedy nagle złapał mnie za dłoń i pod wpływem jego dotyku zatrzymałem się.

Odwróciłem się w jego stronę. Patrzył na mnie uważnie. Chciałem stamtąd zniknąć.

– Co masz na myśli, że nie pomyślałeś o mnie?

Nadal trzymał mnie za dłoń. W jego oczach naprawdę było zmartwienie.

– Nigdy nie rozmawialiśmy o tobie. Zawsze rozmawialiśmy tylko o moich potrzebach. Ale nigdy nie rozmawialiśmy o tobie.

– Ty jesteś dla mnie najważniejszy – odparł.

– Nie, Harry. Jeżeli nasz związek ma działać, to powinniśmy rozmawiać też o tobie.

– I skąd to wiesz? – zapytał z wahaniem.

– Smith właśnie mi to powiedział i myślę, że ma rację. – Milczał, więc kontynuowałem – Właśnie uświadomił mi, jak zaniedbany musisz się czuć.

– Ale ja... Ja nawet nie pomyślałem o sobie.

Patrzył mi prosto w oczy. Widziałem, że mu zależy i że mówi prawdę.

– Ale... Dlaczego? – zapytałem.

– Ty jesteś dla mnie najważniejszy.

– Nie, poważnie. To już podchodzi pod obsesję. Nie wierzę, że tak bardzo ci na mnie zależy, że nie pomyślałeś o sobie.

Wzruszył ramionami. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Naprawdę chciałem go zapytać, czego on potrzebuje, ale jeżeli wcześniej o tym nie myślał, to pewnie nic nie wyjdzie z takiej rozmowy.

– I co ja mam teraz z tobą zrobić?

– A co chcesz ze mną zrobić? – odparł.

– Pytam ciebie, co ty chcesz, żebym teraz zrobił. Nie możemy wiecznie skupiać się tylko na mnie.

– Chcę, żebyś podszedł bliżej i mnie przytulił.

Zrobiłem krok w jego stronę. Objąłem go swoimi ramionami. Oddał gest za moment.

– Możemy dzisiaj razem spać? – zapytał.

– Tak – odpowiedziałem.

Mocniej go przytuliłem. Tak bardzo mi na nim zależy, ale jestem w totalnej rozsypce i nie umiem się zajmować jeszcze nim, jeżeli mi w tym nie pomoże.

– I chcę, żebyś mi mówił, czego potrzebujesz, rozumiesz? – mruknąłem.

– Tak, ale... Czy moje potrzeby są naprawdę ważne? – odsunął się ode mnie.

– Myślę, że powinieneś o tym porozmawiać ze swoją psycholożką. Myślę, że twoje potrzeby są ważne, ale nie jestem w stanie wytłumaczyć ci tego głębiej.

– Dzięki. – Uśmiechnął się lekko.

~•~

Wieczorem jak zawsze oglądałem swoje blizny i Harry jak zawsze przyszedł i zapukał w futrynę. Podniosłem na niego wzrok. Wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi.

– Zrobiłeś sobie coś? – zaczął.

– Nie – odparłem – Jestem czysty już od dłuższego czasu.

– To... Dobrze.

Uśmiechnął się słabo. Odwzajemniłem uśmiech. Usiadł obok mnie bez pytania i złapał mnie za dłoń. Patrzył na moje blizny.

– Nie dotykaj – powiedziałem.

– Co? – zapytał.

– Możesz patrzeć, ale nie dotykaj.

– Chciałbym je pocałować. – Patrzył mi w oczy.

– Tego się nie spodziewałem – odparłem szczerze zaskoczony.

Nawet mi nigdy nie przyszło do głowy, że mógłby chcieć je pocałować.

– Mógłbym? – kontynuował.

– Nie wiem. Nigdy wcześniej nikt ich nie dotykał oprócz mnie, a sama myśl, że ktoś miałby je choćby zobaczyć, jest przerażająca.

– Ale nie zamierzam zrobić ci krzywdy ani...

– Wiem – przerwałem mu – ale nie wiem, jakbym zareagował, gdybyś ich dotknął.

– Możemy się przekonać?

Nadal trzymał mnie za dłoń i patrzył mi w oczy. Moje blizny były odkryte i nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo.

– Nie wiem, czy jestem gotowy – odparłem.

– Chcę ich dotknąć – powiedział.

– Możemy się tu zatrzymać?

– Dlaczego? – zaniepokoił się.

– Zaraz przekroczysz moją granicę. Naprawdę nie wiem, czy jestem gotowy, żebyś ich dotknął.

– Minęło już kilka miesięcy... – zaczął.

– I? To wcale nie oznacza, że moje granice się zmieniły. Lekko się przesunęły, ale nie aż tak drastycznie.

– Pozwolisz mi jutro?

– Harry, nie wiem. Powiem ci, kiedy będę na to gotowy.

– Okej – mruknął.

~•~

Rano obudziłem się na nim. Nadal spał, więc wstałem powoli. Wziąłem swoje ubrania i zniknąłem w łazience.

Tuż po ubraniu się poszedłem do kuchni i włączyłem czajnik. Brunet niedługo do mnie dołączył i zaczął robić śniadanie. Cisza była niewygodna i czułem, że muszę ją przerwać, ale mężczyzna zrobił to za mnie.

– Przepraszam za wczoraj.

– Co? – Nie mogłem uwierzyć.

– Słyszałeś mnie. Za wczoraj.

– Ale... Nie zrobiłeś nic złego.

– Chciałem przekroczyć twoją granicę.

Spojrzał na mnie. W jego oczach widziałem, że nie kłamie, ale naprawdę nie miałem pojęcia, za co mnie przeprasza.

– Ale ostatecznie jej nie przekroczyłeś.

– Ale chciałem – ciągnął.

– Ale tego nie zrobiłeś – odparłem – Harry, jeżeli jej nie przekroczyłeś, to naprawdę nic się nie stało. Rozumiem, że chciałeś pocałować moje blizny i dziękuję, że uszanowałeś to, że nie jestem jeszcze na to gotowy.

– Ale... – kontynuował.

– Ale? Naprawdę wszystko w porządku, jeżeli chodzi o mnie i wczorajszy wieczór. Mogę zadzwonić do Neville'a i powiedzieć mu, że się spóźnię, jeżeli chcesz porozmawiać o wczoraj.

– Nie ma takiej potrzeby – zapewnił.

– Na pewno? – zapytałem.

– Tak – posłał mi delikatny uśmiech.

– Ale jeżeli czujesz taką potrzebę...

– Draco, jest okej. Po prostu chciałem ci to powiedzieć, żebyś nie był na mnie zły.

– Dlaczego miałbym być zły?

Przeniósł wzrok na blat. Rozumiem, że może nie chcieć o tym teraz rozmawiać.

– Jak nie jesteś gotowy, to możemy do tego wrócić później – powiedziałem.

– Dzięki, ale chyba wolałbym to przegadać z psycholożką – spojrzał na mnie.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz