Draco's POV
Tego dnia Harry znowu odwiedził mnie w kwiaciarni. Dobra, zrobił to raz już wcześniej, ale drugi raz naprawdę nie ma takiej potrzeby.
– Hej – zaczął, zatrzymując się przed ladą.
Neville właśnie był gdzieś w innej części sklepu. Uśmiechnąłem się lekko na widok mojego partnera.
– Hej – odparłem, zamykając kasę.
Byłem cholernie zmęczony i także cholernie głodny, bo jak zawsze nie wziąłem ze sobą lunchu. Miałem, co prawda, pieniądze, ale nie chciałem wychodzić do pobliskiego sklepu.
– Wszystko w porządku? Wyglądasz marnie – powiedział.
– Tak, po prostu... Po prostu jestem odrobinę głodny. Nic wielkiego.
Poprawiłem rękawy swetra i wyszedłem zza lady. Modliłem się, żeby Harry nie zapytał mnie, czy mam nowe rany. Nie mam nowych ran, ale mam już taki odruch poprawiania rękawów.
– Jadłeś lunch? – zapytał.
Naprawdę nie chciałem mu odpowiadać na to pytanie. Nie lubię rozmawiać o jedzeniu.
– Harry, nie martw się. Po prostu jestem odrobinę głodny, ale wytrzymam jeszcze godzinę.
– Nie odpowiedziałeś na pytanie.
– I tu jest ten moment, kiedy powinieneś się zamknąć. – westchnąłem.
– Ale możesz odpowiedzieć na pytanie?
– Harry, w tym momencie naruszasz moje granice i byłbym wdzięczny, gdybyś przestał. – te słowa były dla mnie bardzo trudne.
– Okej?
Po chwili usłyszeliśmy kroki i przed nami zaraz pojawił się Neville, niosąc ogromną doniczkę z rośliną.
– Hej, Harry – zaczął.
– Cześć, Neville – odparł.
Longbottom odstawił doniczkę na blat lady i odwrócił się do nas.
– Jak poszło z Luną? – kontynuował mój partner.
– Nie powiedziałem jej jeszcze.
– Dlaczego? Już od dawna widzę, że się jej podobasz.
– Po prostu nie wiem, czy jestem już gotowy. Boję się, że mnie odrzuci.
– Dlaczego miałaby to zrobić? – wciąłem się do rozmowy.
– Nie wiem. – przetarł twarz dłonią – Wiecie, że śmiali się ze mnie w szkole i może dlatego boję się odrzucenia.
– Nie musisz jej mówić już, jeżeli nie jesteś jeszcze gotowy – odparłem.
– Wiem. Dzięki, Draco.
Posłał nam uśmiech i z powrotem wziął roślinę, i zniknął na zapleczu.
Widziałem, że Harry chce coś powiedzieć, ale naprawdę nie miałem ochoty się z nim kłócić w miejscu publicznym.
– Porozmawiamy w domu – powiedziałem, zanim on zdążył to zrobić.
– Dlaczego? – zapytał.
– Bo nie chcę się z tobą kłócić tu i teraz. Potter, naprawdę! Przeżyję jeszcze godzinę bez jedzenia. Nie jestem aż tak głodny.
– Ale... – zaczął.
– Zamknij się – powiedziałem cicho.
– Nie – odparł.
– Naprawdę to jest moment, kiedy powinieneś się zamknąć. – spojrzałem mu w oczy – Porozmawiamy w domu.
– Ale ja chcę teraz.
– To musisz poczekać. Poważnie, to nie jest czas i miejsce.
Widziałem, że chce powiedzieć coś jeszcze, ale już żadne słowo nie opuściło jego ust.
~•~
Wróciliśmy do domu w milczeniu. Cisza była ciężka, gdy szliśmy. Czułem, że muszę ją jakoś przerwać, ale nie chciałem się z nim kłócić w środku miasta.
Dopiero, jak już byliśmy w kuchni, zaczął:
– Naprawdę nie wiem, co powiedzieć.
– Nie musisz nic mówić – odparłem.
– Naprawdę nie przeszkadza ci ta cisza?
– Przeszkadza, ale mieliśmy się nie kłócić.
Patrzył na mnie. Przewiercał mnie swoim wzrokiem. Nie czułem się komfortowo i tylko poprawiłem rękawy. Zauważył to.
– Znowu coś sobie zrobiłeś?
– Nie – odpowiedziałem i modliłem się, żeby nie drążył tematu.
– Ale... – kontynuował.
– Taki już mam odruch i nie mogę tego kontrolować.
– Ale na pewno nic sobie nie zrobiłeś?
– Na pewno. Pokazałbym ci, ale nie czuję, że jestem teraz na to w stanie.
– Pokażesz mi później?
– Zobaczymy.
~•~
Wieczorem, jak zresztą zawsze, siedziałem na łóżku i oglądałem swoje blizny. Dotykałem jednej z nich, kiedy usłyszałem kroki i pukanie w futrynę. Podniosłem wzrok, zsuwając rękawy.
– Pokażesz mi? – zaczął, podchodząc do mnie.
Za moment usiadł na łóżku obok mnie. Spojrzał na moje przedramię i złapał mnie za dłoń.
– Nie wiem – odparłem.
– Ale na pewno nic sobie nie zrobiłeś?
– Na pewno. Dlaczego cię w ogóle to tak interesuje?
– Bo się martwię o ciebie.
Westchnąłem. Bawił się brzegiem mojego rękawa. Widziałem, że bardzo chce zobaczyć i raczej nie odpuści.
– Obiecaj, że nic nie powiesz na temat moich blizn – powiedziałem w końcu.
– Dlaczego miałbym je komentować? – spojrzał na mnie zmieszany.
– Nie wiem, po prostu często, teraz już mniej, nie umiesz się zamknąć w odpowiednim momencie.
– Nic nie powiem. Obiecuję.
Patrzył mi w oczy. Widziałem, że mu na mnie zależy. Bez słowa podwinąłem rękaw. Chciał dotknąć moich blizn, ale cofnąłem rękę.
– Nie musisz się bać – powiedział nagle.
– Wiem – odparłem cicho – ale nie jestem gotowy, żeby ktokolwiek dotykał moich blizn.
– Ale... – zaczął.
– Ale? Wiem, że jesteśmy razem już długo, ale naprawdę nie jestem gotowy.
– Mogłeś powiedzieć.
– Proszę, przestań.
Zsunąłem rękaw. Nadal siedział obok mnie i patrzył na mnie.
– Dlaczego? – kontynuował.
– Naprawdę nie chcę się teraz z tobą kłócić i byłbym wdzięczny, gdybyśmy już poszli spać.
– Jak chcesz. Mam iść na kanapę?
– Nie, możesz zostać. Po prostu nie dotykaj moich przedramion.
Niespodziewanie przybliżył się do mnie i złączył nasze usta. Oddałem delikatnie. Odsunął się za moment i wszedł pod kołdrę.
– Idziesz? – zapytał.
Bez słowa także wszedłem pod kołdrę i przytuliłem się do niego. Położył swoją dłoń w moich włosach i poruszył palcami. Mruknąłem cicho w odpowiedzi i mocniej go przytuliłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/328537346-288-k323539.jpg)
CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanfictionCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...