Chapter 78.

104 11 3
                                    

Draco's POV

Panowało milczenie. Neville i Luna nadal na mnie patrzyli, ale wydawali się jeszcze nie do końca przetrawić podane im informacje.

– ...ale z tego wychodzę – dodałem powoli.

Nie odetchnęli z ulgą. Nadal wbijali w nas wzrok. Poczułem, że Harry złapał mnie za dłoń pod stołem i ścisnął ją lekko.

– Ty... Co? – wydusiła Luna.

– No... – zacząłem, ale urwałem i przeczyściłem gardło. – Tnę się.

Spuściłem głowę. Nie byłem w stanie dłużej znieść ich spojrzeń. Harry ścisnął moją dłoń jeszcze raz. Obaj mieliśmy na sobie bluzy i musiałem przyznać, że zrobiło mi się gorąco.

Neville odchylił się na krześle, szeroko otwierając oczy i unosząc brwi. Luna pozostała nieruchoma.

– I... – W końcu zaczął Longbottom, ale słyszałem zaniepokojeni w jego głosie. – To dlatego byłeś taki nerwowy?

Kiwnąłem głową.

– I po to wam były te kosmetyki? – Luna wróciła do normalnej pozycji.

– Tak – odparłem.

Harry nadal ściskał moją dłoń. Chciałem go zapytać, czy wszystko w porządku, ale nie chciałem zwracać na niego uwagi przyjaciół, żeby go nie zestresować.

– Boże, Draco... – powiedziała cicho – Mogłeś nam wcześniej powiedzieć.

– Właśnie – dodał jej partner, ale jego ton nie był pretensjonalny, a bardziej zmartwiony.

– Przepraszam – mruknąłem, spuszczając głowę.

– Nie masz za co – stwierdziła i dodała: – Ale nie rozumiem... Przecież chyba dobrze się wam układa.

Potter podniósł głowę, ale się nie odezwał. Poluzował uścisk na mojej dłoni.

– Dobrze nam się układa, ale zacząłem, kiedy jeszcze się nam nie układało i no... Ciężko jest przestać. Pracuję nad tym, ale mimo wszystko jest trudno.

– Wiesz, nigdy tego nie robiłem, ale wierzę ci na słowo, że jest trudno – powiedział Neville. – Mógłbym wiedzieć, gdzie to robisz?

– Uhm... Ciężko powiedzieć... Tam, gdzie łatwo ukryć, to się nie przejmuję, ale na rękach już gorzej.

– Ale przecież... Nic nie miałeś chyba na rękach...

– Kosmetyki – rzuciłem.

– I to dlatego byłeś taki nerwowy?

Kiwnąłem głową. Było niewyobrażalnie gorąco. Musiałem podwinąć rękawy, bo czułem, że za chwilę zginę z przegrzania. Nie mogłem tego zrobić. Bałem się, że zobaczą. Na pewno by zobaczyli, bo moje blizny nie były niczym zakryte.

– Nie gorąco wam? – zapytała Luna – Wyglądacie, jakbyście obaj mieli zaraz zemdleć z przegrzania.

Chciałem prychnąć, ale nie mogłem, bo za bardzo się bałem i nie byłem po prostu w stanie. Spojrzałem na Harry'ego. Wbijał wzrok w swój pusty kubek.

– Chyba pójdziemy na chwilę na górę. Zaraz wrócimy. – Wstałem od stołu.

Potter wstał zaraz po mnie. Złapał mnie za dłoń i poszliśmy na górę. Zamknąłem za nami drzwi sypialni.

Puścił moją dłoń i zdjął bluzę. Rzucił ją z ulgą na łóżko. Zrobiłem to samo. Oddychał ciężko.

– Muszę wracać na dół? – zapytał.

– Nie. Chyba nie. Wiesz, ja też nie chcę tam wracać, bo musiałbym nałożyć bluzę z powrotem. Albo przynajmniej koszulę.

– Wszystko w porządku?

Pokręciłem głową. Nie było w porządku. Ręce mi się trzęsły ze stresu. Bałem się, co teraz sobie o mnie pomyślą. Wariat? Mogliby tak pomyśleć. Wiedziałem, że blizny to nic złego, ale większość ludzi nadal nie była w pełni zaznajomiona z tym, że inni ludzie też mają swoje problemy i nie każdy sobie z nimi radzi.

Harry owinął swoje ramiona wokół mojej talii delikatnie. Był gorący. Na dworze nadal było dość ciepło. Położyłem swój podróbek na jego ramieniu i także go objąłem, próbując opanować drżenie dłoni.

– Też się stresuję – przyznał.

Nie wiem dlaczego, ale dzięki tym jego słowom poczułem się przynajmniej odrobinę lepiej. Odsunąłem się od niego.

– Powinniśmy już wracać, bo zaraz zaczną się niepokoić – oznajmiłem.

Zdjąłem t-shirt'a i otworzyłem szafę. Wyjąłem z niej czarną koszulę i nałożyłem ją. Dobrze, że miałem na sobie granatowe dżinsy, więc nie gryzła się za bardzo ze spodniami.

Zapiąłem koszulę i przebiegłem dłonią po włosach. Złożył krótki pocałunek w kąciku moich ust.

– Powiedz, kiedy pójdą – mruknął.

Kiwnąłem głową, że zrozumiałem i wyszedłem z powrotem na dół. Usiadłem przy stole. Czułem na sobie ich wzrok. Chciałem już wrócić na górę i zaszyć się w łóżku, ale nie mogłem im tak po prostu powiedzieć, żeby już poszli.

– Harry powiedział, że zostanie na górze – poinformowałem ich. – Jest już zmęczony.

Nalałem sobie herbaty i wziąłem łyk. Była nadal trochę zbyt gorąca jak na moje gusta, ale mimo to bez słowa ją przełknąłem. Zrobiłem to głównie po to, żeby nie zauważyli, jak bardzo trzęsą mi się ręce, co chyba nie było zbyt dobrym posunięciem, bo patrzyli mi na dłonie.

– Przepraszam – zaczęła kobieta – ale nie za bardzo wiemy, co mamy zrobić w tej sytuacji.

– Właśnie – dodał jej partner.

Odstawiłem kubek z herbatą na stół.

– No... Chyba nic. – Owinąłem swoje dłonie wokół gorącego kubka. – Dobrze by było, żebym mógł bardziej pozostać na zapleczu na czas tych upałów albo żebyśmy przynajmniej zainstalowali lepszą klimatyzację na kasę.

– Pomyślę coś o tym – powiedział.

– I chcę, żebyście nikomu nie mówili. I tak jestem zaskoczony waszą reakcją, bo mimo wszystko spodziewałem się, że będziecie mniej akceptujący.

– Możesz nam zaufać.

~•~~•~~•~~•~~•~

Akcja dzieje się w latach nie wiem jakich, ale takich, że świadomość społeczeństwa na te tematy jest jeszcze dosyć niewielka, ale już istnieją lepsze lub gorsze telefony z ekranem dotykowym raczej, bo nie wyobrażam sobie tam nokii.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz