|3| Rozdział 63. Urodziłaś się, to wystarczy

2K 99 69
                                    

23 grudnia
Chyba jedna z wielu najbardziej wyczekiwanych dat, zazwyczaj dzień przed wigilią przygotowujemy wszystko na ostatni guziczek, ostatnie ciasta wkładamy do piekarnika, sałatki doprawiamy majonezem, rybę zalewamy galaretą, w nocy po kryjomu pakujemy prezenty przed dziećmi, a ja? Ja właśnie byłam w drodze do mojej siostry, która nie uważała dnia przed wigilią za dzień święty i uznała, że bardziej się jej przydam niż mojej rybie w galarecie...

Dziś o 16.00 chłopacy mieli ekipową wigilię w wytwórni, bez kobiet. Więc ja i Natalia zostałyśmy same, dziewczyna uparła się, że powinnam przyjechać do niej i obejrzeć z nią filmy świąteczne. Robiłyśmy co roku tak w dzieciństwie, ale teraz mamy ponad 20 lat, z nią nie da się dyskutować.

I tak moja ryba w galarecie poszła się walić, całe szczęście, że moja mama, mama Kuby i Wioletta mają w planach dużo jedzenia... Inaczej jeślibyśmy sałatkę jarzynową i zagryzali ją pierogami z kapustą i grzybami, bo tylko tyle zdążyłam zrobić i kupić.

- Ja nie wiem jakim trzeba być głupim, żeby ściągać mnie tu 23 grudnia, kiedy moja ryba w galarecie jest nieskończona, sałatka nie wymieszana i nic nie zrobione. Powalona jesteś. - Zaoponowałam siostrze kiedy przepuściła mnie w drzwiach mieszkania. 

- Dziś noc miłosierdzia, okaż go trochę siostrze swojej. - Odezwała się i przeszłyśmy do jej salonu. 

Kolejne chwilę mijały nam na oglądaniu filmów, wspomnieniach z dzieciństwa czy burzliwych wymianach zdań, na przeróżne tematy. Cieszyłam się, że pomimo wszystko, nasze mało kolorowe dzieciństwo, podobno nie ciekawe wspólne wspomnienia z młodości możemy razem tak siedzieć na tej kanapie i rozmawiać ze sobą jak gdyby nigdy nic. Natalia w dzieciństwie nie była mi bliska, zawsze miałam jej za złe, że to nie ją bije ojciec, a mnie. Ale teraz z wiekiem zrozumiałam, że to nie był jej wybór. Teraz już dojrzałam do tego wszystkiego i z drugiej strony cieszę się, że to nie ona musiała przeżyć to co ja, wiem, że ona nie ma tak silniej psychiki, nawet z wiekiem jej nie nabrała, więc nie dałaby sobie rady. 

- Stresujesz się jutrem? - Zapytała po chwili. 

- Czemu niby? - Zmarszczyłam brwi i zerknęłam na dziewczynę. 

- Będą same pary, przychodzi mama Kuby z doktorkiem, a ty i Kuba... 

- To nie jest powód do wstydu. Po prostu są różne osoby, jednym się udaje innym nie. 

- Ale wam się udało, raz. Było cudownie, Kuba chodził szczęśliwy. A teraz? 

- On jest facetem. - zaprotestowałam.

- A no tak, zapomniałam, że w Twoim mniemaniu facet nie może mieć uczuć. Mordo to samo było na Dominikanie, traktowałaś Kubę jak pachołka. Uwierz mi, że czasem są bardziej emocjonalni od kobiet, a ja w swoim bujnym życiu trochę ich przerobiłam... Kuba otworzył się przed Tobą, dał Ci dostęp do samego siebie, a teraz z dnia na dzień coraz bardziej traci... Wszystko.

- Ja nadal nie rozumiem. - poprawiłam się na łóżku i  dokładnie analizowałam jej słowa. 

- Nie opowiadał Ci? - pokręciłam głową przecząco. - Kubuś przed naszym ponownym spotkaniem wiele przeżył, miał ciężkie chwile etc. w momencie kiedy staliście się parą, sam Krzysiek stwierdził, że jest zupełnie innym człowiekiem, pomogłaś mu w jakiś sposób zapomnieć o przykrej przeszłości, dałaś mu nadzieję na tak zwane lepsze jutro. Teraz kiedy ty zamknęłaś się w sobie, on też to robi i nie działa to korzystnie na żadne z was.

- Dobra już rozumiem. - westchnęłam. - Nie zamartwiaj się tym teraz, jutro święta mamy.  

- Co zamierzasz zrobić? - uniosła brew w górę i zerknęła na mnie.

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz