Rozdział 19. Lubię buraczki

3.6K 142 29
                                    


Wczoraj późno wróciłam do hotelu, jeszcze chwilę porozmawiałam z Kubą, a w tym czasie wrócił Maciek, więc ułatwił mi wyjście z ich mieszkania. Dziś umówiłam się z Que na kawę, mamy porozmawiać na spokojnie, poznać się. Niestety nie będziemy mieli dużo czasu, bo Kuba dziś już wyjeżdża na kolejne koncerty z Egzotyki. 

Wstałam chwilę po 8.00, ogarnęłam się i wybiegłam z hotelu na trening, który miałam umówiony z nową podopieczną. Na siłowni byłam kilka chwil przed 9. Przywitałam się z moim nowym kumplem - Kacprem, jednak już od początku wiedziałam, że to nie to samo co mój Sebastianek z Ciechanowa. 

Dzisiejszy trening z Olą - bo tak ma na imię dziewczyna, był bardzo spokojny. Jak nigdy nie łapałam kontaktów z podopiecznymi, bo wolałam skupiać się na ich ciele, a nie jego wnętrzu, to dziś sporo porozmawiałam z dziewczyną i umówiłyśmy się na kawę w przyszłym tygodniu, już poza siłownią. 

Jeszcze na siłce wzięłam szybki prysznic, lekko się pomalowałam i wciągnęłam na siebie za dużą bluzę, czarne jeansy i na to zarzuciłam bezrękawnik, mimo, że był maj, to na dworze nie było zachwycającej pogody. 

Z uśmiechem opuściłam budynek siłowni, wsiadłam do swojej fury i obrałam kierunek Wisła. Swoją drogą widać po nich, że są braćmi. Wczoraj z Maćkiem byłam nad Wisłą, a dziś jadę na kawę z Kubą, też nad Wisłę. 

Dopiero kiedy domyśliłam się tego drugiego dna, uśmiech zszedł mi z twarzy. Czy ja powinnam wchodzić w relację z Grabowskim? Przecież jego brat dał mi do zrozumienia, że liczył na coś ze mną... A ja od tak, mam zamiar związać się z jego młodszym bratem. Od razu dopadły mnie wyrzuty sumienia, a kolorowy dzień przybrał czarnych barw.

Już bez uśmiechu na twarzy podjechałam pod Babie lato, zamknęłam auto i ociężale weszłam po schodkach, do środka. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie zauważyłam Que. 
Na zewnątrz były stoliki, ale nie chciałam siadać na widoku innych, więc poprosiłam o stolik na uboczu, gdy takowy dostałam to zajęłam miejsce na jednym z krzeseł. 

Przejrzałam menu, a kiedy zaczęło mi się nudzić to wyciągnęłam telefon. No tak, zapomniałam, że Kuba jest masakrycznie spóźnialski. Było już 10 minut po umówionym czasie, a Grabowskiego ani widu, ani słychu. 

Jednak po chwili usłyszałam dzwoneczek, który oznaczał, że ktoś wszedł do środka. Niechętnie uniosłam głowę do góry, a moim oczom ukazała się zamaskowana postać Kuby. Ubrany cały na czarno, z kapturem na głowie i w okularach podszedł do mojego stolika. 
Dlaczego na jego widok moje kąciki ust, od razu powędrowały ku północy? Co jest nie tak? 
Zakochałaś się kretynko. 

- Cześć. - Wstałam niepewnie i podeszłam do niego. - Spóźnialski to ty jesteś. 

- Też się cieszę, że mogę tu być z tobą. - Pokazał mi język i mocno przytulił. 

- Aaa udusisz mnie. - Syknęłam kiedy jeszcze mocniej mnie ściskał. 

- Nadal nie mogę w to uwierzyć. - Pokręcił głową i nareszcie mnie puścił. Powróciłam na swoje miejsce. 

- Pora się obudzić Panie raper. - Roześmiałam się, kopiąc go w nogę pod stolikiem. - Wybrałam sobie już co chcę, więc Twoja kolej. 

- Wystarczy mi kawa. - Uśmiechnął się i usiadł na krześle wpatrując mi w oczy. - Mam Ciebie, nic innego nie potrzebuję. 

- Potrzebujesz. Jedzenia. - Pokręciłam głową i gestem ręki zawołałam kelnera. - Poza tym nie mów tak, bo zaraz będę wyglądała jak burak. - Uśmiechnęłam się nieśmiało i zakryłam dłonią twarz. 

- Lubię buraczki. - Trącił moją nogę i zaczął przeglądać menu. 

Minęła chwila i do naszego stolika podszedł kelner. Zamówiłam podwójne brownie i sernik, a do tego karmelową kawę mrożoną. Que wybrał szarlotkę i zwykłą czarną kawę. 

- Czego się tak cieszysz, to tylko wyjście na kawę. - Zlustrowałam jego roześmianą twarz.

- Ale wyjście z Tobą, cieszę się, że tu jesteś. 

- Oh bo cukrzycy dostanę. - wywróciłam oczami, powracając do kontaktu wzrokowego, którego był fanem. 

- Jedź dziś z nami, proszę. - Zerknął na mnie z nadzieją wymalowaną na twarzy. 

- Gdzie? - Rozszerzyłam źrenice, przełykając kęs ciasta. 

- Do Białegostoku, to tylko jeden dzień.  

- Jutro mam trening, nie dam rady. - Pokręciłam głową.

- Ale nic się nie stanie jak odmówisz. 

- Dopiero zaczęłam treningi, nie mogę ich zawalać. 

- Proszę, chcę pogadać z Krzysztofem i Maćkiem. 

- Maciek też tam będzie? - Zakrztusiłam się kawą. 

- Mam nadzieję, że tak.

- Kuba nie mogę, ty nie wiesz... - zaczęłam, ale chłopak w czas przerwał mi.  

- To powiesz mi w Białymstoku. Będziemy po Ciebie pod hotelem po 15.00, a teraz muszę już uciekać. - Przerwał mi, podniósł się i skradł mi buziaka na skroni. Na stolik rzucił 50 złotowy banknot i wyszedł z restauracji. 

Wizja wyjazdu z chłopakami była całkiem przyjemna, lubiłam z nimi spędzać czas, ale od jakiegoś czasu byłam w naprawdę napiętych relacjach z Maćkiem, może to moje wymysły, ale samo to, że w windzie nie miałam z nim o czym gadać, utwierdzało mnie w twierdzeniu, że nasza relacja powoli słabnie, a Maciek wiedział o tym co zaszło między mną i Kubą na Dominikanie, więc prawdopodobnie mógł być na mnie za to zły.

Nawet nie zdążyłam zaprotestować bo wyszedł. Dokończyłam swoje kawałki ciasta, dopłaciłam za siebie i również wyszłam z lokalu. 
Dotarłam do hotelu, a w pokoju postanowiłam zadzwonić do siostry, z którą swoją drogą dawno nie gadałam.  

- Nie wierzę. Kto do mnie dzwoni, przypomniałaś sobie o mnie? - Zaczęła gadkę. 

- Daj spokój. Posłuchaj mnie. - zaczęłam opowiadać jej całą sytuację z Kubą, dziewczyna słuchała mnie zafascynowana, bo nawet na chwilę nie przerwała. 

- Pojedziesz, prawda? - Zapytała po chwili.

- Nie chcę, nie mogę odwoływać zajęć z klientami. 

- Ale mówiłaś, że ta Ola jest bardzo miła, więc w czym problem? Chyba tylko w Twojej główce.

- Masz rację, to w mojej główce jest wiele problemów, które na pierwszy rzut oka są nie do rozwiązania.

- Daj spokój. Chcę żeby wróciła moja dawna Alicja, która niczego się nie boi i nie żałuje.

Natalka miała rację, problem związany z wyjazdem jest tylko w mojej główce, ale jak ja mam jechać na jeden wyjazd z Maćkiem, który powiedział mi, że chciał czegoś więcej, a ja sama dałam mu kosza. Dodatkowo tam będzie jego brat, z którym pracuję nad budową naszej relacji... Bez sensu. 

Jednak nie mogłam nie jechać, chciałam zbudować coś z Kubą, zależało mi na nim. Miałam wewnętrzną chęć odkrycia jego drugiej twarzyczki, którą ukrywa pod tym podłym charakterem pt. "Nie obchodzi mnie to". Cały czas wierzę, że jest świetnym, może trochę zagubionym, facetem. 

Spakowałam swoją malutką walizeczkę, którą miałam na krótkie wyjazdy. Nauczona doświadczeniem z dawnych lat, w łazience zawsze mam spakowaną kosmetyczkę z niezbędnymi rzeczami na wyjazd. W Ciechanowie bardzo często podejmowałam spontaniczne decyzje razem z Natką i miałam np. 20 minut na spakowanie się, na wyjazd do Krakowa. 
Spontan to moje drugie trzecie imię, nie licząc bierzmowania.  Alicja Kinga Spontan Chmielewska. 

Chwilę po 15.00 pod moim hotelem pojawił się Touran chłopaków, zeszłam do nich, a przed samochodem stał uśmiechnięty Kubuś. Ahh to właśnie na ten szczery i prawdziwy uśmiech liczę każdego dnia. 

- A jednak. - uśmiechnął się zawadiacko, a gdy stanęłam obok niego, skradł mi buziaka w policzek. 

- Oh ucisz się, wszystko przez Ciebie. - wywróciłam oczami, a ten włożył moją walizkę do bagażnika. 

- Będzie dobrze. - Zapewnił mnie i wsiedliśmy do auta. 

Na tyłach siedział Adaś z Wojtkiem, a Kuba jako kierowca, kiedy zapytałam gdzie pozostali, wzruszyli tylko ramionami. 
Zajęłam więc miejsce pasażera i w ciszy przemierzaliśmy drogę do Białegostoku. 

Kuba jeszcze w kawiarni wspominał, że chce dziś poważnie porozmawiać z chłopakami i zależy mu na tym żebym uczestniczyła w tej rozmowie. No właśnie, problem w tym, że ja się boję tej rozmowy. Nie wyobrażam sobie rozmawiać z Kubą, gdzie obok nas siedzi Maciek, który mam nadzieję, że jednak pojawi się w tym Białymstoku. Zdecydowanie muszę z nim porozmawiać przed czasem wspólnej rozmowy. 


BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz