|6| Rozdział 149. Nie wśród ludzi

1K 120 40
                                    


Rzym. Te miasto jawiło mi się bardzo romantycznie, wąskie uliczki wyłożone kamieniem, dużo światełek i pełno turystów. Zazwyczaj par, trzymających się za rękę i szepczących sobie słodkie słówka na ucho. 
Tam życie tętniło całą noc, dopiero po czwartej nad ranem można było zastać puste ulice, ale nie na długo, bo Rzymianie są znani ze wczesnego stawania. 
Na ulicach też można było zastać setki kotów, które łasiły się i wcale nie uciekały przed obcymi ludźmi, wystarczył kawałek ciasta po pizzy, czy wstążka makaronu, a kotek był przekupiony. 

Mimo to, nic mnie nie przekonywało do tego wyjazdu. Nawet wizja odpoczynku i chwili wolnego od pracy. Byłam w takim stanie, że o wiele bardziej wolałam zostać w Warszawie, usiąść przed komputerem i popracować. Nie chciałam wyjeżdżać ze swoim mężem, wiedząc jaka jest między nami atmosfera. Obawiałam się, że albo będziemy chodzić spięci i nie odzywać się do siebie nawet słowem, albo udawać, że wszystko jest okej, a po powrocie do kraju znowu wrócimy do tego co miało miejsce. 

- Zawiozę Colina do Adama, a Ty ogarniesz moje pranie? - zapytał Kuba, wchodząc do sypialni, w której ogarniałam swój bagaż. 

- Tak, pakujesz się w plecak czy walizkę?  - odłożyłam na bok swoją sukienkę i popatrzyłam na męża, który opierał się o próg z psem na rękach. 

- Możemy spakować się we dwoje w jedną walizkę, chyba że miałaś inny plan. 

- Nie, możemy. Zniosę tą czarną z góry. 

- Dobra, wracam za chwilę. 

Taka była nasza relacja od samego rana. Rozmawialiśmy głównie o wyjeździe, ale były momenty, że mijaliśmy się bez słowa, zachowując się jak współlokatorzy. Nie odpowiadało mi to, za to mojemu mężowi bardzo i on chyba nie czuł potrzeby wyjaśnienia czegokolwiek, a może miał na to inny plan, a ja tylko tak oczekiwałam, że wszystko będzie dobrze? Nie potrafiłam już dobrze tego wytłumaczyć. 

Na Modlinie znaleźliśmy się chwilę po 13, a już o 14 siedzieliśmy w samolocie, który startował do Włoch. Korzystałam z tego, że mieliśmy wifi na pokładzie, więc jeszcze sprawdzałam czy wszystko jest dograne i czy premiera wychodzi zgodnie z planem, czy oby nic nie poszło nie zgodnie z założeniem, oraz jak media się na to zapatrywały. Było to dla mnie cholernie ważne, w końcu pierwszy raz, gdy jestem menadżerem Kuby, wypuszczał on w świat swój materiał. 

- Zostaw już to, co? - marudzący głos męża dotarł do mnie, gdy przebudził się i wyciągnął słuchawkę z mojego ucha. 

- Śpij, nie zawracaj mi fujary. - zbeształam go, próbując odebrać z jego dłoni słuchawkę, ale zacisnął pięść i nie miałam na tyle siły, żeby ją mu zabrać. - Kuba, no. - jęknęłam zrezygnowana, uderzając go w klatkę piersiową. 

- Prześpij się, a nie pracujesz. Wszystko jest zaplanowane, przygotowane, nie musisz się tym przejmować. Masz urlop i korzystaj z niego. 

- Tak? Mam urlop? - roześmiałam się bo na myśl przyszły mi słowa męża, które wykrzykiwał w moją stronę jeszcze kilka dni wstecz. - Przecież miałam pracować, a ty chciałeś wyjechać z dziećmi. 

- Ala proszę Cię, nie wśród ludzi i nie teraz. - westchnął, rozprostował palce zaciśniętej pięści i podał mi słuchawkę. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się krótko i wróciłam do przeglądania stron plotkarskich. 

Nigdy nie lubiłam tego robić, zazwyczaj czytałam jakieś głupoty, nie tylko na nasz temat, ale też wyssane z palca bzdury o naszych znajomych. Tym razem wpadł mi w oko artykuł o Robercie Lewandowskim, kompletne kłamstwo, które dało się wyczuć już po nagłówku, ale dobrze się klikało. Miałam nawet zacząć czytać, jednak niżej zaświeciła mi zielona fryzura mojego męża, jeszcze sprzed wielu lat. Od razu weszłam w artykuł. 

Quebonafide z żoną na lotnisku bez dzieci. Czyżby lecieli zażegnać swoje kryzysy? 

Jak doskonale wiemy, Kuba Grabowski od dwóch lat jest w szczęśliwym związku małżeńskim ze swoją partnerką - Alicją Grabowską. Para ma razem dwójkę dzieci (prawie trzyletniego synka Maćka i kilkumiesięczną córeczkę, której imieniem się nadal nie pochwalili), doskonale wiemy, że ich związek nie jest przyjemną drogą usłaną różami, ale mimo wszystkich przeciwności losu wciąż są razem. Kuba pytany o to jak się odnajduje w roli męża i ojca, zawsze odpowiada, że wyjątkowo dobrze, co tylko pociesza jego fanów. 

Na początku maja, raper razem ze swoimi przyjaciółmi wyleciał do Arizony, o czym dowiedzieliśmy się z instagrama jego dobrego przyjaciela i hypemana - Krzysztofa Kondrackiego. Już w tamtym momencie media podejrzewały kryzys w małżeństwie rapera, jednak żadne z nich się do tego nie odniosło. Potwierdzeniem faktu była samotna obecność Alicji na sobotnim spotkaniu warszawskich fundacji, na które zawsze przychodzili we dwoje. 

Ku zaskoczeniu nas wszystkich, dziś po południu małżeństwo było widziane na lotnisku w Modlinie, gdzie wspólnie czekali na samolot. Jak dobrze wiemy, niedługo ma mieć premiera płyty rapera, czyżby para wybrała się poza polskie granice bez dzieci, żeby w samotności świętować sukces jaki odniesie materiał Quebonafide? 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz