|6| Rozdział 159. Najbliższa noc będzie najtrudniejsza

801 89 14
                                    

Na miły poranek ;p I przepraszam, że tak dawno nie było tu nic, niemoc :( 

W sobotę od samego rana siedziałam w QueQuality. Pojechałam do pracy, chcąc się oderwać od rzeczywistości. Przeprowadziłam najważniejsze rozmowy, zaakceptowałam materiał twórców z pomocą Kuby Jankowskiego, który znał się na tym bardziej niż ja i siedział już trochę w naszej spółce i mniej więcej wiedział jaki materiał jest okej, a jaki kompletnie się nie nadawał. Chociaż wielokrotnie było powtarzane, że Grabowski jest luźnym szefem i pozwalał na publikacje różnych materiałów, o wszelakich treściach. Wychodził z założenia, że wszystko jest dla ludzi, a to w końcu była jego wytwórnia. 

Później wyszłam na obiad z Wojtkiem, Kartkym i przyjechał do nas Krzysiek. Panowie za wszelką cenę próbowali mnie odsunąć myślami od Kuby i szpitala. Co poniekąd im się udawało. Siedząc z nimi nie myślałam aż tak dużo o swoim mężu i jego stanie zdrowia. Rozmawiałam z chłopakami, skupiając na nich swoje myśli. Mimo to Kuba ciągle był w mojej głowie i każde podświetlenie ekranu, sygnalizujące jakieś powiadomienie, sprawiało, że serce podchodziło mi do gardła, bo czekałam na wiadomości ze szpitala. 

- Puszczasz teraz ten nowy drop z bluzami? - zainteresował się Wojciech. - Bo wiesz, jak coś to zrobiłem zdjęcia. Wiem, że bluzy nie pójdą na koncertach, więc myślałem, że może je w dropie na stronie puścisz, co Ty na to? 

Były specjalnie stworzone bluzy, które miały być sprzedawane na koncertach mojego męża na naszym stoisku. Życie się pokomplikowało tak, że koncertów na pewno nie będzie w najbliższym czasie, a ponad 500 bluz leży na stanie magazynu i zajmuje miejsce. 

- Szczerze? Nie miałam do tego głowy, nie zastanawiałam się. Wczoraj przesiedziałam w szpitalu, musiałam jeszcze z Maćkiem i Hanią spędzić trochę czasu. Nie mam w co włożyć rąk, powinien zająć się tym Maciek, brat Kuby, ale nie mam serca go prosić. Sytuacja jest jaka jest, też się martwi o brata, więc nie mogę go zawalać pracą. - odparłam spokojnie, opierając głowę na ręku. 

- Ala wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć, na Maćka też. I on na pewno Ci pomoże, odciąży i puści ten drop jeśli będziesz tego chciała. - stwierdził Krzysiek, głaszcząc mnie po ramieniu z zapewnieniem. 

- Myślę, że trzeba to puścić. Nawet jeśli kiedyś odbędą się koncerty, to i tak będzie wystarczająco czasu by zrobić nowe bluzy. Może Kuba wybierze zupełnie nowy print, nie wiem. Ale przyda się kasa z tego, bo nie wiemy ile będzie nas kosztowało wyleczenie go... Albo, albo... - zawahałam się, machając ręką przy twarzy by odgonić łzy, nie miałam serca ani siły by powiedzieć, że będę musiała zorganizować pogrzeb mojego 31-letniego męża. 

- Nie możesz tak myśleć, Ala pogrzeb to ostateczność. - zapewnił mnie Krzysiek, ale pokręciłam głową, dając do zrozumienia, że chcę zmienić temat, bo ten był cholernie niewygodny. 

Wieczorem wróciłam do domu. Przywitał mnie ucieszony syn, który był pewny, że w progu stanę z jego ojcem, ale zamiast Kuby miałam karton z pizzą w ręku. Z zdecydowanie mniejszym zadowoleniem odebrał ode mnie pudełko i zaniósł do kuchni na stół. 

- Cześć. - przywitałam się z mamami, które obie kukały nad moją córką w salonie i przeszłam za chłopcem, który już odrywał sobie trójkącik pizzy. - Mamy od tego łyżeczki. - zganiłam go, gdy palcem rozprowadzał sos na swoim kawałku. 

- Mamoo. - pokręcił głową ze zmarszczonymi brwiami i porwał swój kawałek, wracając przed telewizor na swoją pufę z granulatem i oglądał bajkę. 

- Byłaś w szpitalu? - podskoczyłam, gdy w pomieszczeniu zjawiła się moja teściowa. Westchnęłam głośno i pokręciłam głową, odrywając sobie kawałek jedzenia i podsunęłam jej pudełko. - Nie, nie chcę jeść. 

- Maciek dziś był, ja posiedziałam w biurze i poszłam na obiad z chłopakami. Zaczyna mnie denerwować, że każdy chce mnie na siłę odsunąć od myśli o Kubie, ale tak się nie da. Mamo, on ciągle krąży w mojej głowie, ciągle boję się o niego tak samo bardzo. Nie chcę by coś mu się stało, chcę by wyszedł z tego cało, bez żadnych ubytków na zdrowiu. - przyznałam szczerze, obserwując reakcję mojej teściowej. Ona jedyna mnie rozumiała, w końcu dla nas obu Kuba był równie ważną osobą. 

- Kochanie, myślisz, że ja nie chcę? To mój syn, zrobiłabym dla niego wszystko, byleby się nie męczył. Wózek, zanik pamięci czy brak czucia w jakiejś części ciała, to tylko nieliczne z konsekwencji, o których czytałam. Mam nadzieję, że Kuba nie będzie musiał mierzyć się z żadną z nich, ale jeśli... Mam nadzieję, że będziesz przy nim i nie zostawisz. - stwierdziła, patrząc na mnie z nadzieją wymalowaną na twarzy. 

- Jak możesz myśleć, że go zostawię? On był przy mnie w czasie, gdy moja pamięć szwankowała, gdy rodziłam i w wielu innych, ciężkich momentach. Ja również nie mam zamiaru go zostawiać, za bardzo kocham tego faceta, by pozwolić mu na samotne życie, beze mnie. - zapewniłam ją, wtulając się w ramiona teściowej. - Jeszcze nie raz zatańczymy na jednym weselu, obiecuję. 

- Kocham Cię jak córkę, wiesz? Taką namacalną, która nie jest za jednym z oceanów. - wyznała  szeptem na moje ucho, a szczęście przebiegło przez moje ciało w postaci przyjemnego dreszczu po rdzeniu. 

- Też Cię kocham, mamo. Jak prawdziwą mamę. - szepnęłam równie cicho, całując w głowę kobietę. Tak jak robił to zawsze jej syn. 

Nie miałam wątpliwości, że Elżbieta tęskniła za Kubą i bała się o niego. Grabowski jako najmłodszy syn był najbardziej zżyty z matką. Zawsze znajdował wsparcie w jej ramionach i kiedy było ciężko, jechał do niej, prosząc o pomoc w odnalezieniu się w trudnej sytuacji. Była dla niego ważna, jedna z najważniejszych kobiet życia Kuby, najważniejsza. Ja nigdy nie miałam odwagi wchodzić na jej miejsce, ani konkurować. Mamę ma się tylko jedną. 
Ich relacja zawsze mi imponowała, a ja dążyłam do tego by być równie dobrą mamą dla moich dzieci, dlatego od najmłodszych lat dbałam o naszą relację i wpajałam im, że szacunek do ludzi jest najważniejszy. Tak samo jak miłość do rodziców. 

Chwilę po 19 wyszłam z domu i skierowałam się do szpitala  z nadzieją, że dowiem się czegoś nowego od lekarza. Najbardziej chciałam usłyszeć dwa magiczne słowa "wybudzamy go", ale widziałam, że to takie trochę niemożliwe, a na pewno nie oczekiwałam tego, bo wiedziałam, że jeszcze trochę czasu minie zanim Kuba zostanie wybudzony. 

Wjechałam na oddział i przywitałam się z pielęgniarkami, które już mnie kojarzyły, w końcu spędziłam tu prawie cały tydzień, czuwając pod salą męża. Ciekawiło mnie czy teraz pozwolą mi już wejść do niego, w końcu wczoraj mogłam go zobaczyć. 
Dopiero, gdy podniosłam głowę w górę i ujrzałam na krześle tą osobę, serce mi zamarło. Byłam przekonana, że temat tego człowieka jest już zamknięty, a ona nigdy nie pojawi się w naszym życiu. 

- Pani Grabowska? - zagadnął mnie lekarz, a już miałam odzywać się do brunetki, wrzeszcząc na nią. Z sercem w gardle spojrzałam na starszego mężczyznę, posyłając mu pytające spojrzenie. 

- Tak?  - westchnęłam, poprawiając włosy. - Coś nie tak z Kubą? - dopytałam, gdy jego mina nie była zachwycająca. 

- Pani mąż zaczął się dziś dusić. - zamarłam. Wielokrotnie zaczęłam mrugać oczami, spoglądając na niego z przerażeniem. Łzy same napływały mi do oczu.  - Podjęliśmy decyzję, że musimy go jutro rano wybudzić. 

Byłam przerażona. Dopiero w tamtym momencie zrozumiałam co to strach i nerwy. Czekałam na te słowa, chciałam, żeby go wybudzili, ale w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że najbliższa noc będzie najtrudniejszą w moim życiu. Dopiero nad ranem dowiem się co z moim Kubusiem, czy wszystko jest okej, czy guz pozostawił jakieś ubytki na jego zdrowiu. Dowiem  się jak będzie wyglądało moje życie w najbliższym czasie, a oczekiwanie będzie najgorsze. 

- Proszę usiąść, widzę, że Pani się zdenerwowała, ale trzeba być dobrej myśli. - uśmiechnął się, prowadząc mnie na krzesło. - A, prosiłbym, bez odwiedzin dziś. Dobranoc. - dodał jeszcze i odszedł, zostawiając mnie z wielką niewiadomą w głowie. Westchnęłam głośno i odwróciłam głowę w lewo, spoglądając na wytapetowaną brunetkę. 

- Co tu robisz, kurwo? - syknęłam przez zęby. 

- Żona mojego chłopaka jak zwykle miła. Piękne, życie się zmienia, a Ty wciąż nie. 

- Znajdź sprzeczność. 

______________
To na tego 19-ego  ;)

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz