|5| Rozdział 131. Wreszcie we dwoje

1.3K 87 72
                                    


- Kochasz mnie? - zapytał bardzo niepewnie, gdy się od siebie odsunęliśmy. Widziałam w nim tą niepewność. W tamtym momencie docierało do mnie, że wyprowadziłam go do takiego stanu, że nawet nie jest pewny czy moje uczucia do niego są szczere. 

- Bardzo Cię kocham. Bardziej niż kiedykolwiek. A uświadomiłam to sobie dopiero w momencie, gdy Cię straciłam. - przyznałam z łzami w oczach. - Nigdy nie myślałam, że taka miłość, jaką ja Cię darzę, że to jest możliwe. Do czasu, w którym nie spojrzałam wstecz i nie zrozumiałam, że to było prawdziwe, jedyne i niepowtarzalne. 

- Nigdy już nie pozwolę, żeby w chwili zwątpienia, zjebało się całe nasze życie. - szepnął mi na ucho i zagryzł jego płatek. Już w tamtym momencie czułam przyjemne mrowienie między nogami, a to były zwykłe pocałunki po szyi. 

- Musimy być cicho. - zaznaczyłam, gdy delikatnie pchnął mnie na plecy, a sam zawisł nade mną. Sama go upominałam, ale nie miałam pewności, że ja pozostanę cicho. To było za trudne. 

- Będziemy.  - odparł Kuba. 

Jego zielone tęczówki mocno pociemniały, wzrok starał się coraz bardziej pożądliwszy, chciałam już poczuć go w sobie, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że to on teraz dominuje i nie pozwoli mi na jakiekolwiek kroki. W sumie to nie chciałam przejmować inicjatywy, za bardzo pragnęłam jego dotyku i miłości, którą przelewał w te zbliżenie. 

Wzięłam głęboki wdech, rozchylając, delikatnie swoje wargi. Moje serce waliło jak oszalałe, ta chwila trwała wieczność, a ja bardzo chciałam już poczuć jego słodziutkie usta na swoich. Moja klatka piersiowa przyspieszała swoją pracę, a on był nie ugięty, wisiał nade mną i podziwiał. Próbowałam unosić się na łokciach by poczuć jego usta, ale ten popychał na materac i nie dawał za wygraną. 

Wreszcie połączył nasze wargi w długo wyczekiwanym pocałunku, a w moim brzuchu tańczyło stado słoników i córka, dosłownie jak za pierwszym pocałunkiem. Tęsknota i szczęście to uczucia, które dominowały między nami. Udowadniał to swoim dotykiem. Szorstkimi dłońmi błądził po moim ciele, podwijając koszulkę i delikatnie drażniąc sutek. Ja za bardzo nie dowierzałam w to co się dzieje, żeby przestać ciągnąc za jego długie włosy. W ten sposób uświadamiałam sobie, że to naprawdę on. 

- Nie masz pojęcia jak bardzo tęskniłem. - Odezwał się po chwili muskania moich warg, otworzyłam swoje powieki i ujrzałam szczęście na jego twarzy. Zielone tęczówki były jakby zaszklone, ale nie dziwiło mnie to, sama musiałam kontrolować swoje piekące oczy. 

- Teraz to już nieważne. - sapnęłam, przybliżając go ponownie do siebie. 

Już po chwili nasze wargi zaczęły tańczyć walca, a ja czułam jakby były do siebie dopasowane idealnie, tak jakby sam Michał Anioł je wyrzeźbił. Kiedy swoim językiem dotknął mojego od razu zaczęłam mruczeć mu do ust. 

Nie zauważyłam momentu, w którym łza popłynęła z mojego policzka, to się po prostu stało. Za wiele emocji było we mnie, a one musiały jakoś ulecieć. W postaci płaczu było najłatwiej. 
Mąż od razu starł zbłąkaną łzę i uśmiechnął się szeroko, przyćmiewając moje rozmyślenia. Teraz liczył się tylko on. 

- Od dziś tylko uśmiech. - szepnął, ciągnąc mnie żebym usiadła. 

Kuba usiadł na skraju łóżka i usadził mnie na swoich kolanach. Moje dłonie od razu powędrowały na jego kark, a jego wargom nie pozwoliłam nawet na chwilę oderwać się od moich. Czułam jak nam obojgu brakowało tlenu, ale za nic w świecie nikt z nas nie chciał odpuścić. Tak bardzo potrzebowałam męża, a on oddawał mi się w pełni. 

Moje serce wesoło trzepotało, a w momencie kiedy Que położył swoje duże, silne dłonie na moich pośladkach i pewnie je ścisnął; myślałam, że wyrwie się z mojej klatki. Niekontrolowanie pisnęłam z zachwytu, a chłopak zaczął się głośno śmiać.

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz