|4| Rozdział 69. Musisz zaspokoić swojego Wacka

3K 131 44
                                    


Kilka kolejnych dni mijało nam całkiem spokojnie, powoli oswajaliśmy się z informacją o ciąży, przyjmowaliśmy do wiadomości, że pod moim serduszkiem jest kolejne, wiele mniejsze, ale wiele więcej znaczące. 

Miałam trochę wolnego, bo Wioletta wyjechała do swojego rodzinnego miasta, Ola poleciała na wakacje, więc treningi mogłam robić sama, albo z Kubą, ale ten uparł się, że nie powinnam wcale ćwiczyć, bo to dziecku zagraża. Nie przemawiały do niego żadne argumenty. 

Jeździłam sobie do fundacji, załatwiałam wszystkie sprawy, podpisywałam papiery, uzupełniałam umowy. Kuba prawie całe dnie spędzał w studiu nobocoto, u Solara. Pracuje razem z Filipem nad nową płytą, do której dograł parę fitów. 


Zadziwił mnie swoim postanowieniem, bo powiedział, że na spokojnie będzie kończył trasę z "Egzotyki", czasem jeździł na jakieś gościnne występy, a ogólnie będzie się skupiał na rodzinie i dziecku. Nie powiem, że na samym początku, to mnie usatysfakcjonowało, ale sokoła nie można więzić w klatce. Skoro rap, koncerty i pisanie piosenek to jest pasja Grabowskiego, to ja nie mam prawa mu tego zabraniać. 

- Możemy porozmawiać? - zapytałam, siadając na kanapie obok chłopaka, który grał na PlayStation. Odwrócił na chwilę do mnie wzrok, ale zaraz wrócił nim do telewizora. 

- O tym co zawsze? - dopytał niezbyt zainteresowany, domyślał się o czym będziemy rozmawiać. 

- Musimy w końcu dojść do konsensusu. - odpowiedziałam, układając się na kolanach chłopaka, chcąc chociaż trochę zwrócić jego uwagę. 

- Dojść to zaraz możemy gdzie indziej. - zatrzymał mecz i przejechał dłonią po moim poliku. 

- Wiesz, że nie o tym mówię, choć raz mógłbyś zachować powagę. 

- Jak taka kobieta leży na moich kolanach, w tak kusej koszuli i jeszcze bawi oddechem moje jądra, to wybacz. Jestem tylko zdrowym mężczyzną. 

- To Ty wybacz, musisz zaspokoić swojego Wacka w inny sposób, ale to za chwilę. Teraz mnie posłuchaj. 

- Oj, nie wiem czy Wacuś wytrzyma. - roześmiał się i znacząco poprawił na kanapie. 

- Kuba daj spokój, porozmawiaj ze mną. - podniosłam się i usiadłam na kanapie, zachowanie chłopaka lekko mnie poddenerwowało. 

- Rozmawiam z Tobą, już. Nie denerwuj się bo to piękności szkodzi. - uśmiechnął się i przejechał kciukiem po moim poliku, oczywiście nie ominął warg. Igra ze mną.


- Nie możesz zatrzymać swojej kariery dlatego, że jestem w ciąży i będziesz ojcem. To niedorzeczne, nie będziesz się spełniał, a ja będę źle się czuła gdy będę świadoma, że jest Ci źle w domu. 

- Ale mi nie będzie źle w domu, po prostu chcę dać sobie przerwę, oddech od tego wszystkiego. Cały ten fejm mnie przygasza, nie czuję się dobrze wśród rozwścieczonych trzynastolatek, których jedynym marzeniem jest to, żebym podpisał się na ich cyckach. Mam Ciebie i Twoje cycki. - uśmiechnął się i znacząco kiwnął na mój uwidoczniony dekolt. 

- Ale... - zaczęłam. 

- Nie ma ale. - przerwał mi i ucałował moje usta. - Kocham Ciebie, nasze dzieciątko i Colina. To z wami chcę spędzić życie, muzyka nie będzie na zawsze, a żonę ma się tylko jedną, tak? 

- Tak, nie chcę byś za kilka lat miał mi cokolwiek za złe, można to jakoś połączyć. 

- I ja to łączę, będę grał kilka koncertów w miesiącu, ale nie będę wyjeżdżał na nie wiadomo ile, mam dom, do którego chcę wracać. Dziecko, które będzie na mnie czekało. Sam wiem jak w pierwszych latach czekałem na ojca z utęsknieniem, rzucałem się mu na szyję gdy wracał, nie chcę by mój syn musiał wyczekiwać mnie w oknie. 

- Ej to może być córka. - pokręciłam rozbawiona głową i pstryknęłam Kubę w nos. 

- Cokolwiek by nie było, ważne by było zdrowe. - przyznał i ułożył głowę przy moim brzuszku. - Ej maluszku, jesteś tam? - wyszeptał. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz