Rozdział 18. Chcę już mieć to za sobą

3.5K 169 21
                                    

- Uderz, no proszę. Na co czekasz? Chcę już mieć to za sobą. Bij! - wykrzyczałam, gdy nie zmienił swojej pozycji, a ciągle uderzał w drzwi. Już nie kontrolowałam płynących łez. 

- Uspokój się. - powiedział tylko, spoglądając na mnie, ale przestał uderzać.

- No na co czekasz? Bij, powiedziałam bij. - Kuba stał i patrzył na mnie bezradnie.  Zachowywałam się gorzej niż po narkotykach, ale wiedziałam, że tylko w taki sposób mogę do niego dotrzeć. W końcu psychologia na coś się przydała. - Uderz mnie, zrób to! - Krzyknęłam, złapałam go za rękę i przysunęłam do swojego policzka, prowokująco. 

- Już cichutko, spokojnie. - Niespodziewanie przytulił mnie do swojego torsu. - Nie płacz, nie uderzę nigdy, przenigdy kobiety.  - Głaskał mnie po włosach uspokajająco, szeptał na ucho. Podobała mi się ta bliskość, która była między nami, ta intymna chwila, doprowadziłam do tego na czym mi zależało, Kuba się uspokoił, pozostawało dowiedzenie się dlaczego tak naprawdę zaczął brać. 

- Dlaczego to robisz? Dlaczego się staczasz? - mimo wszystko odepchnęłam chłopaka i przysiadłam na łóżku, ścierając swoje łzy. 

- Nie mów tak, nie staczam się. - zaprzeczył od razu. 

- Nie? Nie staczasz się? To kto, kurwa wciąga, kolejny raz narkotyki? Kto kurwa jest jak cień człowieka i ma powiększone źrenice? Przez kogo matka płacze dniami i nocami? Dlaczego Krzysiek uciekł stąd? Dlaczego robisz to innym? Daje Ci to w jakiś sposób satysfakcję? Co rap Ci już nie wystarcza? Teraz znowu wracasz do przeszłości?  - zaczęłam uderzać w materac, chcąc się uspokoić, bo emocje za bardzo kłębiły się w moim organizmie. 

- Przestań, przestań. - spokojnie mnie umoralniał, ale ja nie miałam zamiaru przestać, niech poczuje się tak jak ja. - Spokój. - złapał moją dłoń. - Przepraszam. - wyszeptał cicho i usiadł obok mnie.

- I tylko tyle? Zwykłe, głupie przepraszam? - spojrzałam na niego zła, wszystko się we mnie gotowało.

- Takie słowo nie płynie często z moich ust. - szepnął na usprawiedliwienie. 

- Ale nie załatwisz nim tych pięciu dni, w których wszyscy Twoi bliscy przeżywali załamanie nerwowe, a Ty sobie beztrosko ćpałeś. 

- Chciałem być szczęśliwy, napisałem Ci to w SMS... Nie odpisywałaś, dlatego postanowiłem wrócić do czegoś, co dawało mi te szczęście. Dlatego zacząłem brać. -  oznajmił szczerze, patrząc w moje oczy. 

- Napisałeś do mnie SMS? - zapytałam przełykając gule w gardle. Nic nie odpowiedział tylko kiwnął głową. Szybko odnalazłam w torebce telefon i znalazłam wiadomość.

"Dużo przemyślałem przez ten czas. W końcu dotarło do mnie, że chciałbym być naprawdę szczęśliwy. Ale moje szczęście może być tylko z Tobą... Czy byłabyś w stanie w jakiś sposób? Nie chodzi mi od razu o związek. Chciałbym chociaż móc czasem Cię dotknąć i przytulić. Liczę na odpowiedź.
Kuba"

Czytając SMS zaczęły mi płynąć łzy. Zablokowałam mu jedyną ścieżkę dostępu do siebie, a ten ze stresu zaczął brać narkotyki, chciał być szczęśliwy, ze mną, a ja uniemożliwiłam mu ten kontakt ze sobą, czułam się cholernie winna wszystkiemu. 

- Odcięłam się od wszystkiego i wyłączyłam wiadomości... Nie widziałam. - spojrzałam na niego przełykając łzy, było mi tak cholernie żal. 

W tamtym momencie żałowałam, że uciekłam, że odcięłam się. Liczyłam na krok od niego, a zablokowałam mu jedyny dostęp do mnie. Nikomu nie mówiłam w jakim hotelu, jakiej dzielnicy się zatrzymuję, a trochę głupie było by gdyby szukał mnie po całej Warszawie, która ma ponad 1000000 mieszkańców. 

- To już nieważne. - spuścił głowę i bawił się nogawką od spodni.

- Ważne, bardzo ważne. Nawet najważniejsze. - złapałam jego twarz w dłonie i spojrzałam wprost w te zielone tęczówki. 

- Czy ch.. - położyłam palec na jego wargach i kiwnęłam głową. 

- Chciałabym, ale oboje potrzebujemy chociaż kilku dni na lepsze poznanie siebie... Jesteśmy za starzy na przypadkowe związki. 

- Wiem, cieszę się, że też tak myślisz. - Uśmiechnął się słabo i musnął swoim nosem mój. 

- Dasz mi poznać swoje wielkie serduszko? - Zapytałam z nadzieją, przenosząc wzrok z jego ust na oczy. 

- A Ty dasz mi poznać swoje, bo ja już Ci daję. - Złapał moją dłoń i położył na swoim sercu, nawet w tym momencie czułam jak szybko biło. 

- Oczywiście, że dam. - Uśmiechnęłam się promiennie i to samo zrobiłam z jego dłonią. 

Po chwili jego smutne jak dotąd oczy znowu zaczęły nabierać barw. Nie było wielu chwil w moim życiu, kiedy widziałam go zadowolonego, a ten widok napalał mnie taką pozytywną energią. W sumie, sama nie wiedziałam co się właśnie stało, dlaczego pozwoliłam wejść mu do swojego życia, serca, pozwoliłam poznać mu samą siebie, skoro nigdy nie dałam tam 100% dostępu nikomu. Ale ten człowiek wywierał na mnie taki wpływ, że nawet na chwilę się nie zawahałam, pozwalając mu poznać moje serduszko. 

Gdzieś tam w głębi duszy liczę na to, że on też pozwoli mi wejść do swojego życia, pokaże mi tą najmniejszą, ale najważniejszą cząstkę siebie, którą tak zawzięcie skrywa.  Chcę go poznać, pragnę i łaknę tego jak niczego innego na tym świecie. 

Z tyłu głowy nadal mam wyrzuty sumienia, przecież to przez moją głupotę i skrajną nieodpowiedzialność Kuba zaczął brać. Gdybym nie wyłączyła tego telefonu, nie odcięła się od ludzi nie doszło by do tego. Ale może właśnie tak miało być? Może bez takiego potoczenia, nasze życie nie szło by w takim kierunku jakim zmierza? Może gdyby nie te narkotyki, moja ucieczka i szczera rozmowa, to nadal byłabym zdania, że czekam na jego pierwszy krok.  

- Przepraszam. - szepnęłam cichutko, przybliżając się do Kuby na łóżku. 

- Nie masz za co. - zapewnił mnie, ale ja doskonale wiedziałam, że mam. 

- Tak cholernie Cię przepraszam. - łzy zaczęły toczyć się po moich polikach, odważnie przesiadłam się na kolana chłopaka, siadając przodem do niego. 

- Ala proszę... - szepnął cichutko, zaciskając swoje wargi w cienką linię. 

- Kuba gdyby nie moja głupota, nie musiałbyś sięgać po to co sięgnąłeś. - wychlipałam, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. 

- Tak miało być. - odparł pewnie, odsunął się ode mnie, zmuszając bym spojrzała w jego oczy. Obydwoje milczeliśmy, byliśmy w tak bliskim kontakcie jak jeszcze nigdy, każde z nas bało się wykonywać jakichkolwiek ruchów, nie chcieliśmy się zrazić. 

Postanowiłam być tą pierwszą, delikatnie musnęłam usta chłopaka, dosłowie jak piórko, ale nie odsunęłam się. To on oddał pocałunek, który chwilę później pogłębił, a moje wargi miały możliwość zetknięcia się z jego, to był delikatny, powolny i czuły pocałunek. Taki, na który czekałam kilka lat, nie całowaliśmy się pierwszy raz w życiu, ale pierwszy tak poważnie, bez dziecięcych zapędów. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz