|5| Rozdział 117. Zmądrzej, proszę

1.2K 96 63
                                    

Moje słowa były za ostre i ja sama zdaję sobie z tego sprawę. Powiedziałam o kilka zdań za dużo, co odbiło się na pewno na Kubie, ale to nie działa tylko w jedną stronę. Ja również miałam dość słuchania o Wojtku i tym jak blisko siebie jesteśmy, a mówią, że człowiek zraniony będzie dalej ranił. Takie życie. 

Weszłam do łazienki, w której się zamknęłam i miałam chwilę dla siebie, mogłam ustać pod kaskadą ciepłej wody i pozwolić żeby zmyła ze mnie wszystkie te złe uczucia, które napatoczyły się przez te kilka ostatnich godzin. 

Wyszłam dopiero po jakichś 20 minutach, moja skóra była cała czerwona od ciepłej wody, ale mi nie przeszkadzało to, czułam się lepiej sama ze sobą. Wysmarowałam się kremem, wysuszyłam włosy, bo nie chciałam iść spać w mokrych i ubrałam w piżamę. 
Dopiero wtedy wyszłam z pokoju. 

Kuba siedział na swoim łóżku, w dłoniach trzymał głowę, a łokcie opierał na udach, więc nie miałam pojęcia co wyraża jego wyraz twarzy. Kiedyś mogłam czytać z niego jak z książki, jednak od pewnego czasu się pozmieniało i te czytanie nie szło mi tak łatwo. 

- Zraniłaś mnie. - szepnął cicho, gdy położyłam się pod swoją ciepłą kołderką. Wyrwał mnie z letargu, którym było rozmyślanie nad piękną panoramą zza okna, więc spojrzałam na niego, jednak siedział w tej samej pozycji. - Boli jak wypominasz mi ten gwałt, nigdy nie chciałem nikogo zgwałcić. - odparł już głośniej, a po jego głosie słyszałam, że jest lekko podłamany. 

- Kuba Ty też mnie ranisz. Nie chciałam się kierować zasadą ząb za ząb, ale wkurwia mnie ciągłe gadanie o Wojtku. Jeszcze żeby było to prawdą. - powiedziałam, układając się na boku, przodem do niego. - Zgwałciłeś mnie, może nie celowo, na pewno nie celowo, ale ja się tak czuję. Jak wykorzystane zwierze. Zapominam o tym w życiu codziennym, ale gdy przychodzi taki moment, w którym puszczają emocje, mówię co mi ślina na język przyniesie i ranię Cię. A to jest to o czym mówiłam w Ciechanowie. Że będę raniła. 

- To boli tak cholernie. Jesteś moją żoną, a ja zachowałem się jak chuj, który chciał popchać jakąś zabawkę. - wymamrotał pod nosem. 

- Jestem dla Ciebie zabawką? - gula pojawiła się w moim gardle, a ten wreszcie uniósł na mnie swoje spojrzenie, które raziło na kilometr. - Odpowiedz mi, jestem Twoją zabawką? - warknęłam głośniej. 

Nie chciałam tego słyszeć, nie chciałam wiedzieć, że ktokolwiek się mną kiedykolwiek zabawił. Żadna kobieta, celowo, nie chciałaby taką być. Nie jestem prostytutką, którą można spotkać na Tajlandzkich ulicach, jestem kobietą, która chciałaby być szanowana i na to liczyłam ze strony swojego męża. 

- Dlaczego tak myślisz? - wychrypiał. - Aż tak spadła Ci moja ocena? Masz mnie za takiego chuja? Alicja nie wierzę. 

- Kuba nigdy bym tak nie pomyślała. Doskonale wiesz, że dla mnie zawsze byłeś ważny, więc miałam nadzieje, że dla Ciebie też jestem równie ważna. Takie myśli nawet nie przeszły przez moją głowę, ale tu nasuwają się wnioski z Twoich słów. 

- To błędne wnioski. Jak zwykle łapiesz mnie za słówka, a wtedy wychodzą właśnie takie niedomówienia. Jesteś piękną kobietą, która zasługuje na szacunek, każdego. A ja zachowałem się jak kretyn. Nie dość, że... 

- Przestań. - przerwałam mu w końcu, przewracając się na plecy. - Przestańmy o tym gadać dziś. Chcę iść spać, jutro też jest dzień i jutro również możemy o tym podyskutować. 

Nie chciałam więcej dyskutować na ten temat, nie czułam takiej potrzeby, poza tym byłam zmęczona i chciałam jak najszybciej iść spać, żeby jutro być wypoczętą na koncert 6LACK. 
Westchnęłam zmęczona i odwróciłam się tyłem do mężczyzny, by móc zasnąć na spokojnie. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz