|6| Rozdział 155. To chyba jest mój koniec

1.1K 120 87
                                    

 Zaangażowanie w rozdział = szybsza kolejna część. 


We wtorek z rana obudził mnie płacz Hanki, więc byłam zmuszona wstać spod ciepłej kołderki i wdrapać się po schodach na górę, byleby uśpić córkę, albo zabrać ją do siebie. Nie chciałam przecież by o 7 rano obudził się mój syn, bo on postawiłby cały dom na nogi. 

- Nie płacz, miśka mama już jest. - weszłam do pokoiku córki, która siedziała w łóżeczku i przecierała swoje zielone, zapłakane oczy piąstkami. 

- Mamamama. - powtórzyła pod nosem i wyrzuciła smoczek na materac, podpierając się na kolanach. 

- Jestem, jestem. - podeszłam do łóżeczka, a gdy młoda wyciągnęła rączki, wzięłam ją w swoje ramiona i zabrałam jeszcze smoczek wraz z pieluchą tetrową, z którą zasypiała. Przeczesałam jej brązowe włoski, które były roztrzepane w każdą stronę świata i razem wyszłyśmy z pokoju. 

Nie chciało mi się już jej kołysać na górze i tam próbować usypiać, więc razem zeszłyśmy po schodach i zamknęłam nas w sypialni, chcąc by Maciej pospał jeszcze kilka chwil. 
Kuba spał jak zabity na brzuchu, więc położyłam młodą w środku i sama zajęłam miejsce z brzegu łóżka, bo więcej nie zostało dla mnie. 

- Bubabubabuba. - Hania podniosła się na kolanach i zaczęła ojca klepać po plecach, chcąc go obudzić. 

- Kuba śpi, też idziemy spać. - stwierdziłam, układając młodą na poduszce jednak ta znowu się podniosła. 

- Nienienie. - powtórzyła i wdrapała się na plecy Grabowskiego. 

- Tak, tak, tak. - wymruczał pod nosem i powolnie przewrócił się na plecy, uważając na swoją córkę. 

- Pójdę z nią do salonu, śpij jeszcze. - powiedziałam, widząc jak zaspany jest mój małż. 

- Nie, nie spałem już jak wyszłaś po nią. - złożył usta w dzióbek, gdy Hania siedząc na jego klatce nachyliła się i trzymając za policzki całowała jego twarz. - Tu mam usta, mordo. Chłopakom daje się buziaki w usta. - pouczył z uśmiechem dziewczynkę. 

- Żadnych buziaków, żadnym chłopakom. To moja córka. - zauważyłam, wtrącając się im do rozmowy. 

- Tatusiowi może. - roześmiał się, a Hania usiadła na jego klatce i zaczęła bić brawo. - Tak, tak brawo córeczko. - pokręcił głową z wielkim uśmiechem i kiedy dziewczynka położyła się na brzuchu na nim, przytulił mocno do siebie, całując ją w czubek główki. 

- Jesteście identyczni. - stwierdziłam, widząc jak młoda leniwie ziewnęła. 

- Przynajmniej nie mamy wątpliwości, że jesteśmy rodziną. - puścił mi oczko, ale nie zdążyłam już odpowiedzieć, bo drzwi naszej sypialni się otworzyły, a w nich stanął zaspany Maciuś. 

- Obudziła Cię? - zapytałam w momencie, gdy syn wdrapywał się na nasze łóżko. 

- Tak. - burknął niezadowolony, wręcz skory do płaczu. 

- Ojojoj synu takie są skutki posiadania siostry. - wtrącił Kuba, głaszcząc po plecach leżącą na nim córkę. 

- Chodź do mamusi. - podciągnęłam się by usiąść na łóżku, a syn usiadł przodem do mnie, mocno wtulając się w moje ramiona. 

- Chyba jesteśmy szczęściarzami, co? - zagaił mnie Grabowski, spoglądając na mnie z taką radością w oczach. 

- Zdecydowanie. - uśmiechnęłam się, nachylając by dać buziaka mężowi. 

- O i jeszcze Pana tu brakowało. - roześmiał się, gdy Colin wbiegł do pokoju, od razu wskakując na łóżko. Położył się przy moim boku i zaczął lizać po stopie Maćka. 

- Cooolin! - burknął niezadowolony synek, machając nogą z niezadowoleniem. 

- Ale z Ciebie dziś maruda. - zauważyłam, głaszcząc syna po główce. 

- Po mamusi. - wtrącił mąż, śmiejąc się kpiąco. 

- Chcesz zaraz tynk ze ścian jeść? 

- Tak, też Cię kocham kochanie. 

Tydzień minął nam jak z bicza strzelił. Ciągle praca, dom, praca i tak naprawdę tak wyglądało nasze 5 dni. Nadrabiałam zaległości po premierze płyty, aranżowałam koncerty i dopinałam wszystko na ostatnie guziki, wiedząc, że już niedługo będą miały miejsca te koncerty, na które zdecydował się mój mąż, a jako że było ich niewiele, musiały być dopięte na tip top. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz