|5| Rozdział 95. Jesteś chuja warty

1.3K 92 81
                                    


Alicja po opuszczeniu pokoju Kuby od razu wróciła do swojego mieszkania. W jej głowie ciągle huczało od słów, które padły z jej ust, sama nie myślała, że umie być aż tak stanowcza i potrafi postawić. Zazwyczaj ulegała jego spojrzeniom, które podczas kłótni były pełne bólu. 

Grabowski nigdy nie lubił się kłócić ze swoją żoną, która wręcz uwielbiała stawiać na swoje. Często wychodził z mieszkania się przewietrzyć, wolał ochłonąć i na spokojnie porozmawiać z żoną. Te wszystkie kłótnie z nią, wprawiały go w taki zły stan. Czasem po prostu potrzebował jej wsparcia, a nie krzyku, który potrafiła robić nawet o brudne skarpetki. Mimo wszystko kochał ją. 

Próbowała się na czymś skupić w mieszkaniu, nie miała już czego sprzątać, więc nie mogła znaleźć sobie zajęcia. Chciała coś ogarnąć w firmie, ale jej asystentka wszystko uporządkowała. Alicja doglądnęła jeszcze informacji o najbliższym koncercie Kuby, upewniła się czy wszystkie bilety poszły, ale było czyściutko od kilku dni, pierwszy koncert po takim czasie, więc ładnie się wyprzedał. Doskonale wiedziała, że dzień koncertu będzie cholernie stresujący dla Kuby. 

Sam Grabowski już od kilku dni się denerwował tym jak to będzie, pisał sobie w głowie scenariusze, a to zapomni tekstu, a to Krzysiek nie przyjdzie, bo sytuacja między nimi jest jaka jest. Publiczność nawali, albo prąd wysiądzie. Sikał po nocach, a psychotropy, na których jechał od kilku dni wcale nie uspokajały jego stanu. 

Alicja postanowiła położyć się na chwilę i zasnęła na dobre kilka godzin. W tym czasie Kuba spełniał się w roli ojca, zabrał Maćka na lody, do parku i na plac zabaw. Syn za wszelką cenę próbował pozbawić go czapki, albo ciągnął w miejsca pełne ludzi, w których mogliby go rozpoznać, co nie było na rękę Kuby. Bardzo nie chciał być w centrum zainteresowania, a tym bardziej chronił czasu prywatnego z dzieckiem. 

Około 16 wymeldował się z hotelu i z sercem w gardle obrał kierunek swojego mieszkania. Maciek tak się ucieszył, gdy tylko znaleźli się w garażu podziemnym, że aż sam ojciec uśmiechnął się na jego widok. Razem wjechali windą na odpowiednie piętro, Kuba w jednym ręku trzymał swoją torbę, na drugim malucha i nie miał jak otworzyć drzwi, ale wreszcie udało mu się. 

- Domek! - rozradował się Maciek, gdy tylko ojciec postawił go na podłodze. Chłopiec od razu pobiegł do swojego kącika zabaw w salonie, który Alicja tutaj zostawiła, bo nie brała wszystkich zabawek. 

- Nasze zdjęcia, nasze portrety. - Grabowski chodził po mieszkaniu zdezorientowany, gdy na ścianach brakowało mu tych obrazów, które zamówiła jego żona. 

Upewnił się, że Maciek jest zajęty sobą i szybko wskoczył na górę. Wbiegł do swojego pokoju i na szybko zaczął grzebać w szafkach. Zostawił tu swoje ostatnie opakowania najlepszych psychotropów, które potrafiły go uspokoić, obawiał się co żona mogła z nimi zrobić, ale Alicja nawet nie miała pojęcia, że takie coś jest pod ich dachem. 

Odetchnął z ulgą, gdy całe opakowanie leżało w tej samej szafce, w której je zostawił. Odwrócił się za siebie i zobaczył, że w pokoju poustawiane są wszystkie ich wspólne zdjęcia. Postanowił wrócić z nimi na miejsca, więc kolejne chwile spędził na układaniu wszystkiego na swoje miejsca. 

Żona pojawiła się około 18 po Maćka. Nie bardzo wiedziała co powinna zrobić, chciała zadzwonić po Kubę, by ten zszedł do niej z Maćkiem, ale nie widziała potrzeby, dla której miałaby robić takie jazdy, więc wjechała windą na swoje dawne piętro i zadzwoniła dzwonkiem. 

- Cześć, wchodź. - w drzwiach stanął Kuba, w samych bokserkach, bo właśnie wyszedł spod prysznica. 

- Nie, ja tylko przyjechałam po brzdąca i wracam do siebie. - zakłopotała się, drapiąc po szyi, co było jej  charakterystycznym znakiem. 

- Wejdź, Maciek właśnie je kolację. - oznajmił, odchodząc wgłąb mieszkania, więc Alicja mimo wszystko musiała wejść do środka. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz