|5| Rozdział 103. Oni coś więcej

1.3K 99 164
                                    

Dobiliśmy 100!! Brawa dla nas ♥

Przeszli przez salon Kondrackich, w którym już były porozstawiane wszystkie tacki z jedzeniem, które miało piec się na grillu. Pomogła Grabowskiemu przejść przez próg drzwi i w końcu wyprowadziła na taras, gdzie czekała ogromna gromada ludzi.

Na urodziny Kuby przyjechali wszyscy zaproszeni, każdy wiedział, że ich małżeństwo ma teraz ciężki czas, więc chcieli przyjechać, wesprzeć i po prostu trochę z nimi wyluzować, oczywiście też się napić i spędzić miło chwile w towarzystwie reszty znajomych. W tłumie widziała ludzi, których nigdy by się nie spodziewała, byli to nie tylko najbliżsi kumple Que, ale też raperzy, z którymi miał dobry kontakt.
Kuba ściągnął opaskę, a cały tłum krzyknął głośne:
- Niespodzianka!

Mężczyzna przez długą chwilę rozglądał się po wszystkich, zauważył swoją mamę, za którą stał Paluch i był to dla niego wielki kontrast, który okazał się idealnym zaczątkiem do wzruszenia. Dalej stał Taco ze swoją dziewczyną, ale oczywiście na pierwszym planie jego ukochana ekipa, na której nigdy się nie zawiódł. Z każdą osobą, której twarz zlustrował, pojawiał się wielki uśmiech, dopiero po jakiejś chwili odwrócił się w stronę swojej żony, która wzruszyła ramionami z wielkim uśmiechem.

- Nie wierzę. - szepnął pod nosem, przecierając twarz i głośno wzdychając.

- Czas się obudzić staruchu, trzydzieści lat na karku. Kto by pomyślał, że mój brat dożyje tak pięknego wieku! - roześmiał się Maciek i stanął obok swojego brata, zarzucając mu na ramiona swoją dłoń. - Sto lat, sto lat! - zaczął krzyczeć, więc cały tłum podłapał jego plan i również zaczął śpiewać przyśpiewkę.

Alicja przemknęła za ich plecami do swojej teściowej, która trzymała na rękach Maćka. Dziewczyna przejęła na ręce swojego syna, który od razu wtulił się w jej szyję, był trochę wystraszony całą tą sytuacją, w końcu niecodziennie ma do czynienia z takimi tłumami.

- To Twoja sprawka, tak? - zapytał Kuba, gdy wszyscy przestali śpiewać i rzucił spojrzenie swojemu bratu.

- Jak zwykle nie doceniasz naszych możliwości! - oburzył się Kondracki, który razem z Mojskim stanął obok braci Grabowskich. - Quebini kończy 30 lat. - roześmiał się, wskazując na napis z balonów, który wisiał na krzewach i głosił dokładnie to samo. - Musieliśmy jakoś uczcić ten piękny dzień, więc ciesz się, że ktokolwiek pamiętał o tym zagorzałym raperzyku.

- Doceniam, doceniam i szczerze dziękuję za obecność tylu osób, jeszcze do końca nie zorientowałem się kto jest na tym podwórku, ale obiecuję podbić do każdego i zamienić kilka zdań. - powiedział Kuba, schodząc z kilku schodków.

Wszyscy ludzie ustawili się w kolejkę, która była naprawdę pokaźna, i składali mu życzenia. Każdy życzył mu dużo zdrówka, pogody ducha i szczęścia w małżeństwie, zdanie o tym małżeństwie przewijało się w każdych życzeniach, więc Grabowski miał wielką nadzieję, że te życzenia naprawdę się spełnią.

Alicja nie wychylała się przed tłum, razem z Maćkiem weszła do domu i udała do pokoju Majeczki. Chłopiec trochę się spocił, więc musiała zmienić mu koszulkę, założyła też bluzę i w torebce wyszukała spray od komarów, którym go wypsikała. Nie miała planu zostawać długo, wiedziała, że Maciek raczej nie zaśnie w pokoju swojej siostry ciotecznej, więc nawet nie liczyła na jakąkolwiek zabawę w gronie zebranych tu osób. Mimo, że miała ochotę zostać i porozmawiać, z niektórymi, bo pojawiło się wiele partnerek chłopaków, z którymi miała całkiem dobry kontakt, chociażby mailowy.

- O tutaj jesteś, szukałam Cię. - w pokoju pojawiła się Wioletta, która zwiedziła cały dom w poszukiwaniu Alicji. Od razu znalazła się przy Maćku, który wyciągał do niej rączki, ale mamuśka kazała mu leżeć i się nie ruszać. - Mam nadzieję, że zostaniesz z nami. Dziewczyny mają dla Ciebie piwo bezalkoholowe. - zaproponowała, spoglądając na dziewczynę.

- Raczej nie, nie mam z kim zostawić Macieja. Nie miałam pojęcia o tej imprezie i nie wywiozłam go do mojej mamy, tak jak zrobiła do Natalia z Majką, ale może to i lepiej. Wrócę do mieszkania i na spokojnie pójdę spać, poza tym to urodziny Kuby. - wzruszyła ramionami i postawiła Maćka na podłodze by podciągnąć mu spodnie.

- Teściowej go zostaw.

- No gdzie, daj spokój. Ona przyjechała na urodziny swojego syna, a nie zabawy z wnukiem. Nie, nie to zły pomysł. - od razu zaprzeczyła. Nie chciała zostawiać Elżbiety z Maćkiem, w końcu ona też miała prawo do zabawy.

- Ale Ty bardziej przydasz się Kubie, niż jego mama. Bez obrażania, ale kobieta ma sześćdziesiąt parę lat na karku, nie będzie bawiła się z trzydziestolatkami.

- Nie mniej jednak, nie mam prawa prosić ją o to. - westchnęła, wciągając bluzę na synka. Był to jej własny projekt, mini wersja bluz z ostatniego tropu QueQuality, maluch wyglądał odjazdowo.

- Co tak długo robiliście w tej łazience? Grabowski wyszedł z niezłą erekcją w gaciach. - Wiolka wybuchnęła gromkim śmiechem, ale nie mogła powstrzymać się tego komentarzach, na policzkach Alicji od razu powstał wielki rumieniec. - No daj spokój, nie rób z siebie świętej dziewicy. Nie mój syn. - wskazała palcem na Maćka, który już wspiął się na jej ręce.

- Pocałowałam go, nic więcej. - brunetka wzruszyła ramionami, zbierając wszystkie rzeczy do swojej torby.

- To ja nie chcę wiedzieć co on czuje, skoro przez jeden pocałunek tak mu fujara stanęła. - dodała jeszcze Wioletta, ale szybko uciekła z pokoju razem z chłopcem, wiedziała, że tym razem odpowiedź Alicji może być nieco bardziej ostra.

Ala posprzątała wszystkie rzeczy Maćka, w szafie swojej siostry znalazła jakąś bluzę, którą zarzuciła na siebie, z torby wyjęła swój prezent dla Kuby i wyszła na balkon. Kolejka przy jej mężu zdecydowanie zmalała, więc postanowiła stanąć przy stoliku, czekając jak ostatnia osoba odejdzie. Już w jej stronę szedł Wojtek, ale uprzedził go Kuba, stając obok swojej żony.

- To chyba ja powinnam do Ciebie podchodzić. - roześmiała się i strzepnęła niewidoczne paproszki z jego ramienia. Za bardzo nie wiedziała co ma powiedzieć.

- Trudny moment, prawda? - Kuba ujął jej podbródek by spojrzała w jego oczy.

- Cholernie. - westchnęła. - Nie myślałam, że tak będziemy świętować Twoje trzydzieste urodziny. - uśmiechnęła się na wspomnienie swoich, a Kubie one również przeleciały przez myśl. - Jednak najważniejsze jest to, że stoimy tutaj razem i jako tako się lubimy. Życzę Ci dużo zdrowia, bo domyślam się, że jest Ci ono potrzebne, nawet jak nie mówisz mi co się dzieje. Nie tylko tego fizycznego, ale przede wszystkim psychicznego. Kasy mogłabym Ci życzyć, gdybyś na niej nie spał, ale rozwijaj się w tym co lubisz. Podróżuj jeszcze więcej, kochaj życie jak dotychczas. Spędzaj dużo czasu w towarzystwie dobrych ludzi, nie pozwól wyprowadzić się na maliny, bo Ty tak czasami lubisz. Pamiętaj, że nie każdy na tym świecie jest dobry i podchodź do nich z takim dystansem jak robiłeś to jakiś czas temu. Tego naprawdę nie chciałam Ci życzyć, wolałam przeminąć ten temat, ale miłości. Jako aktualna żona chciałabym żebyś miał wiele miłości w swoim życiu, jeśli to ja będę osobą, która będzie Ci dawała tą miłość, to sobie życzę cierpliwości, ale jeśli inna, to życzę żeby kochała Cię tak samo mocno jak ja kocham Ciebie. - po tych słowach jej policzki przecięły stróżki łez. - Życzę Ci, żeby nasze dziecko mimo wszystko miało z Tobą tak samo dobry kontakt, jak ma Maciek. Wiem, że bardzo chciałbyś córeczkę, więc niech będzie to zdrowa córka, której imię wybierzesz sam.
Pamiętam też o naszych wspólnych marzeniach, szansę, że spełnimy je razem są coraz mniejsze, ale może uda się nam oddzielnie. Więc niech mury jakiegoś pięknego domu staną na obrzeżach Paryża, a Ty czekaj tam w nich z miłością swojego życia na nasze wnuki. - uśmiechnęła się mimowolnie. - Chciałeś mieć troje dzieci, w takim razie jeszcze jednego potomka, mam nadzieję, że będzie tak samo inteligentny jak nasz syn. - westchnęła i w końcu uniosła spojrzenie na oczy Kuby, dotychczas krążyła nim po jego ustach. - Heeej nie miałeś płakać.

- Jak mogę nie płakać. - westchnął z uśmiechem, przecierając swoje oczy. - Chłopacy niech płaczą, tak? Dziękuję Ci pięknie za życzenia i mimo wszystko mam nadzieję, że to Ty będziesz tą kobietą, która razem ze mną będzie budowała dom na obrzeżach Paryża, a później czekała na nasze wnuki w nim. - już chciała coś powiedzieć, ale położył jej palec na usta. - Pamiętasz, miała być Twoja obecność. - uśmiechnął się, przypominając jej słowa z łazienki. - Co Ty tutaj mi kupiłaś, co? - odebrał od niej torebeczkę z prezentem i najpierw wyjął czerwone pudełeczko z bransoletką.

- Nie bardzo wiedziałam co mogę Ci kupić. - powiedziała od razu i otworzyła mu wieczko od pudełka. - To jest taki dodatek do prezentu. Bransoletka z koniczynką, z tyłu jest wygrawerowane serduszko, żebyś wiedział, że to ode mnie. - uśmiechnęła się niepewnie, Kuba od razu wyjął biżuterię z pudełeczka i założył na swoją dłoń. Czerwony rzemyczek bardzo kontrastował z jego tatuażami, ale wpasowywał się idealnie.

- A tutaj? - zainteresowany wyjął kopertę, która była w sumie głównym prezentem.

- Mówiłeś, że chciałbyś polecieć na koncert 6LACK, więc znalazłam bilety na jeden z najbliższych i masz 3 wejściówki na koncert w Paryżu. Wiesz, połączysz przyjemne z pożytecznym. - roześmiała się, muskając jego policzek. - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

- Polecisz ze mną, prawda? - zapytał od razu po przejrzeniu wydrukowanych biletów.

- Zobaczymy, kupiłam je z myślą o Krzyśku i Adamie, albo Maćku. - powiedziała ciszej, cofając się o krok.

- Ale Paryż jest naszym miastem, a zamiast Adama czy Maćka, możesz lecieć Ty. - uśmiechnął się, puszczając jej oczko. - Porozmawiamy o tym. - szepnął na jej ucho, widząc jak zbliża się do nich jego mama z synem na rękach.

- O tutaj jesteście, właśnie was szukałam. - pojawiła się z wielkim uśmiechem, zrobiło się jej ciepło na sercu, gdy widziała swojego syna z żoną.

- Tak, już go zabieram i zmykamy do domu. - odpowiedziała Alicja, widząc jak Maciek zmęczony całym dniem wtulał się w ramię babci. Od razu Kuba i jego mama spojrzeli na nią z niezrozumieniem.

- No chyba sobie żartujesz. Nie ma opcji, ja zabieram Maćka do mieszkania, mam klucze, a Wy zostajecie i dobrze się bawicie. - odparła teściowa, ale Alicja nie miała zamiaru przystać na tą propozycję.

- Nie mamo, to Ty powinnaś zostać z Kubą, w końcu to też Twoje święto. 30 lat temu urodziłaś syna, musisz tu być. - protestowała dziewczyna.

- Daj spokój, ja stara baba nie będę bawiła się z trzydziestolatkami, poza tym to nie jest osiemnastka żebym towarzystwa pilnowała. Jadę, Janusz już czeka w samochodzie. Maciek zrób papa rodzicom i jedziesz z babcia, tak? - skierowała słowa do ledwo przytomnego chłopca, który tylko kilka razy pomachał rączką i znowu opadł na jej ramię. - No właśnie, miłej zabawy. - uśmiechnęła się szeroko i odeszła w kierunku domu.

- Kuba... - Alicja westchnęła głośno, odkręcając się w stronę swojego męża.

- Csii... - położył palec na jej ustach. - Obecność Twoja jest dla mnie najlepszym prezentem. - uśmiechnął się do niej, założył rękę na jej ramiona i razem przeszli w kierunku gości.

Kuba biegał od jednego do drugiego, rozmawiał z prawie każdym. Chłopacy z ekipy, którzy obstawiali altankę ze swoimi kobietami, stwierdzili, że ta impreza ma bardzo pozytywny wpływ na Grabowskiego, cały czas na jego ustach był wielki uśmiech.

Jak się okazało, taki grill ze znajomymi to też dobra opcja na urodziny. Na samym końcu ogrodu stała mała konsola, którą operował DJ i puszczał muzykę, do której tańczyło całkiem sporo par. Po 22 zrobiło się ciemno, więc całość nabrała klimatu.

- Że mi nie powiedzieliście to powinnam wam tyłki skopać. - odezwała się Alicja, dołączając do ekipy, która przesiadywała w altance.

- Oj, przynajmniej obydwoje mieliście niespodziankę. - roześmiała się jej siostra, która przygarnęła ją pod cieplutki kocyk.

- Zimno Ci? - zainteresował się Wojciech, więc dziewczyna skinęła głową. - Podobno taniec rozgrzewa. - uśmiechnął się cwanie, poruszając znacznie brwiami.

- Proponujesz mi tango? - wybuchła śmiechem, ale gdy wystawił w jej stronę dłoń, z chęcią ją przyjęła i przeszła w kierunku miejsca, w którym kołysało się kilka par.

- Oni to coś więcej? - Natalia szepnęła na ucho Krzyśka, który pokręcił głową.

- Nie mam pojęcia. - westchnął głośno, spoglądając na Kubę, który właśnie się do nich kierował, ale gdy zobaczył, że Alicja tańczy z Wojtkiem, od razu zrzedła mu mina.

- On to robi specjalnie. - wytłumaczyła dziewczyna Koziary. - Za cel postawił sobie uratowanie ich małżeństwa, czym poniekąd jest granie na nerwach Kuby.

- On jest pojebany. - prychnął Mojski, wtulając się w ramię swojej partnerki.

- Ale skuteczny. Widzisz jak działa to na Kubę? - uśmiechnęła się, spoglądając na Kubę, który ze skwaszoną miną podszedł do nich. - Idź odbij ją, a ja idę po Wojtka. - zaproponowała mu, ale pokręcił zrezygnowany głową.

- Może tak powinno być. - westchnął, poprawiając czapkę.

- Żadne być, ona jest Twoją żoną, a on moim chłopakiem. Wychodź. - dźgnęła go palcem w ramię i sama przeszła w kierunku tańczących znajomych.

Akurat leciała całkiem wolna piosenka, Natalia z wielkim uśmiechem kierowała się w stronę pary, Kuba szedł z trochę mniejszym uśmiechem, ale równie sztucznym co dziewczyna.

- Odbijany. - roześmiała się, klaszcząc w dłonie i od razu złapała Wojciecha za rękę, zmuszając do tańca.

- Odbijany? - prychnęła Alicja, gdy Kuba stanął przed nią. - Nie widzę żebyś miał ochotę na taniec ze mną.

- Mam ochotę na wszystko z Tobą, nawet lot w najgorsze turbulencje. - szepnął cicho na jej ucho i przytulił do siebie. Złapał dłońmi w talii, a ona zarzuciła mu dłonie na kark, czując uspokajające ciepło jego osoby, zawsze czuła się przy nim bezpiecznie.

- Zawstydzasz mnie. - szepnęła cichutko, czując jak rumieniec pali jej policzki. Mężczyzna pozwolił sobie na zaciągnięcie się jej perfumami, które były jego ukochanym zapachem.

Kiedy się tak do siebie przytulali i wolno tańczyli, każde z nich uświadamiało sobie jak bardzo potrzebują siebie wzajemnie. To wszystko dzięki tym wszystkim terapiom, które już przebyli, powoli uzmysławiali sobie, że nie widzą świata poza sobą, jednak jeszcze długa droga przed tym, żeby przyznać się do tego przed sobą wzajemnie.

- Tęsknię za Tobą. - szepnęła niepewnie na jego ucho, poczuła, że przeszedł go dreszcz,a palce mocniej zacisnęły się na jej talii.

- Ja też cholernie za Tobą tęsknię. Chyba bardziej jak niewidomy za obrazem, bardziej niż więzień za wolnością i chory za zdrowiem. Tęsknię tak bardzo, że sam czasem zastanawiam się czy to nie jest chorobliwe, ale wiem, że jest. Bardzo mi Ciebie brakuje, za każdym razem to sobie uświadamiam, ale pracuję. Teraz pracuję nad samym sobą, żeby później móc pracować nad nami, wiesz? - uśmiechnął się, zaciskając mocniej powieki, byleby nie popłakać się.

- Jestem z Ciebie bardzo dumna. Wiem, że czasem może sprawiam wrażenie nieufnej co do leków, ale cieszę się, że dajesz radę i nie sięgasz po tą najgorszą opcję.

- Bo Ty i nasza rodzina jesteś o wiele więcej warta niż te głupie leki. - szepnął na jej ucho, przygryzając je.

- Uwaga, uwaga! - z głośników rozbrzmiał się głos DJ. - Doszły mnie słuchy, że tu wśród nas bawi się nasz solenizant z żoną. Szwagier zamówił dla nich piosenkę i prosił, żeby go nie bić. - oznajmił mężczyzna, a Alicja spojrzała z niezrozumieniem na Kubę.

- Jest ich dwóch i obaj są tak samo niereformowalni, więc nie pytaj mnie, który. - uprzedził jej pytanie, ale domyślał się, że to raczej sprawka Kondrackiego, a nie jego brata.

Po chwili z głośników rozbrzmiała się jedna z ich piosenek, przy której zawsze razem się bawili. Była bardzo skoczna, więc Kuba wziął swoją żonę w obroty i razem tańczyli, jak za starych dobrych czasów. Wojtek kucnął z boku i robił zdjęcia, a Forest coś nagrał, z myślą, że może przyda mu się do teledysku w jakiejś piosence. Wszyscy stali wkoło nich i podziwiali z jakimi uśmiechami tańczą, bawią się razem i śmieją. Brakowało i takiego małżeństwa, bo kiedyś byli tacy na co dzień.

Około pierwszej siedzieli w znacznie mniejszym składzie, część gości już się rozjechała, a zostali tylko Ci nieliczni. Alicja siedziała wtulona w swoją siostrę i prawie przysypiała. Kuba był jako jedyny mężczyzna trzeźwy, więc ogarniał chłopaków, gdy chcieli sobie jeszcze polewać.
Jednak w pewnym momencie pojawiła się najmniej spodziewana osoba.

Wysoka brunetka zjawiła się przed nimi, jej piękną twarz oświetlała jedna z latarek, ale niebieskie oczy było widać z daleka. Nikt chyba nie myślał, że pojawi się na urodzinach Kuby, więc każdy kto ją zobaczył siedział jak wmurowany, sam najbardziej zainteresowany zobaczył ją jako ostatni.

- Klaudia.  


Nie bijcie :*

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz