|3| Rozdział 45. Jak damy mu na imię?

2.4K 121 15
                                    


Po powrocie z Dominikany  miałam dużo pracy, wróciłam na siłownię i musiałam wznowić treningi, a po ponad tygodniowej przerwie nie było to tak łatwe. Dodatkowo nasza fundacja wystartowała kilka dni temu, więc miałam pracy za dwoje. 

Jeszcze oczywiście QueQuality, w którym zostałam vice szefem, a czasem czułam się jako pełnoprawny szef. Uzyskałam od Kuby wszelkie zgody na podpisywanie umów, więc szef zjawiał się w firmie od wielkiego dzwonu. 

Nie miałam mu tego za złe, bardzo polubiłam tą fuchę, w biurze było wiele miłych osób, które z pewnością budowały atmosferę, a Kuba pracował nad wypuszczeniem nowych kawałków, więc miał wiele pracy z tym związanej. 

- Jestem! - Krzyknęłam wchodząc późnym wieczorem do domu, mamy począteczek lipca, za kilka dni urodziny Kuby i jego występ na Openerze, ale na dworze jest już ciemno. - O mój Jezu, ale się zgotowałam. - Westchnęłam, wpychając torbę z siłki do szafy w przedpokoju. 

Przeszłam do kuchni, ale nikogo nie było ani w kuchni, ani salonie. Zdezorientowana ustałam przy blacie i nalałam sobie wody do szklanki. Postanowiłam zadzwonić do chłopaka, nic mi nie mówił, że wychodzi, a wcześniej pisał, że jest już w domu, trochę się wkurzyłam, od dłuższego czasu były między nami takie nieporozumienia. 

- Gdzie jesteś? - Zapytałam kiedy Kuba odebrał ode mnie telefon. 

- Spokojnie, wrócę za chwilę. - Odpowiedział i nawet nie zdążyłam skomentować, bo się rozłączył.

- Kurwa. - Warknęłam pod nosem, odrzucając telefon na blat.

Takie kontakty między nami w ostatnim czasie były w porządku dziennym. Cały czas wynikały jakieś drobne spięcia, niedociągnięcia. Miałam tego już po dziurki w nosie, ale Kubie to pasowało. On tylko twierdził, że wymyślam i nie widział w niczym problemu. 

Postanowiłam iść wziąć gorącą kąpiel, którą specjalnie odpuściłam sobie na siłowni z myślą wspólnej z Kubą, ale jak widać on miał inne plany. 

Udałam się więc do łazienki i napełniłam wannę po brzegi. Wrzuciłam kulę do kąpieli, która zaczęła się roztapiać, tworząc pianę, a ja rozebrałam się w tym czasie. Ku mojemu zdziwieniu na podstawce przy wannie leżał Kuby laptop, więc postanowiłam włączyć sobie film. 

Nie miałam pojęcia ile tak już leżałam, ale w pewnym momencie usłyszałam krzyk z przedpokoju, którym Kuba oznajmił mi, że jest w domu, ale nie zareagowałam. Postanowiłam przemilczeć, jak będzie chciał to sam mnie znajdzie, do Maroka nie wyjechałam. 

- Tu jesteś. - Ustał w drzwiach pomieszczenia. - Czemu korzystasz z mojego laptopa? - Zapytał marszcząc brwi. 

- Przepraszam, wybacz Panie możny. Chciałam obejrzeć film, a ty zostawiłeś go tutaj. 

- Nie jestem Panem możnym. 

- Wasza mość, pasuje? - Uniosłam brew, prześmiewczo spoglądając na niego. 

- Alicja o co chodzi? 

- O nic, możesz wyjść? Przerywasz mi. 

 - Chciałem dołączyć. - stwierdził, ściągając koszulkę. 

- Nie, oglądam film, idź sobie. - burknęłam, popijając wino z lampki. 

- Alicja...

- Wyjdź. - Uniosłam głos,a ten posłusznie wyszedł. 

Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę z nim. Od naprawdę długiego czasu, nie jest między nami dobrze, ciągle coś się psuje, a ja mam tego dość. Myślę, że gdybym wyjechała na kilka dni, bądź on, to wszystko może by się ułożyło. 

Jeszcze chwilę poświęciłam w łazience, nałożyłam maseczki, kremy i inne upiększające specyfiki. Nie zabrałam ze sobą piżamy, ani bielizny, dlatego wyszłam z pomieszczenia w samym ręczniku, miałam ochotę na herbatkę, więc udałam się do kuchni. 

- Możemy porozmawiać? - Za mną pojawił się Kuba i zajął miejsce na krześle barowym przy wyspie kuchennej. 

- Zmęczona jestem. - Odkręciłam się w jego stronę i zaczęłam ziewać, jakby na potwierdzenie na moich słów.

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz