|4| Rozdział 79. Jaka ja byłam szczęśliwa

2K 116 37
                                    


Mamy wrzesień, piękna jesień przybywa do Polski, a co za tym idzie, skraca się czas oczekiwania na naszego synka. Już po zapisaniu się w prywatnej klinice wiedziałam, że tamten doktorek źle policzył dni od ostatniej miesiączki i mój poród jest zaplanowany na październik. 

Jestem w ósmym miesiącu ciąży, ledwo mieszczę się w progu, jestem 10x większa, jem jak stado słoni, tak, że Grabowsku musi mi oddawać swoje porcje, sikam średnio 20 razy na godzinę, nie mam na nic siły, mój numer stopy z 37 powiększył się do 40, bo strasznie puchną mi nogi i dłonie, co za tym idzie, nie noszę pierścionka zaręczynowego. 

Pokój syna był już prawie gotowy, Kuba tak się chłopak zaangażował w moją ciążę i to, że będzie ojcem, do tego stopnia, że obawiałam się iż kupi naszemu dziecku repetytorium maturalne, żeby miał chłopak na później. Ubranka kupował już na czteroletniego chłopca, był kilka dni w Stanach, odwiedził jakiś tam sklep piłkarski i kupił sobie i chłopcu takie same bluzki, tyle, że na 116 cm, poczeka sobie. 

Obawiałam się, że jeszcze trochę, a on do tego pokoju kort tenisowy i boisko do kosza wstawi, ale opanował się i poszedł za głosem mojego serca. Pewnie nie byliśmy oryginalni w tych sprawach, ale większość rzeczy dla malucha była w kolorach szaro-błękitno-białych. Uznaliśmy, że to takie neutralne, a małemu dziecku nie można zakładać oczojebnych żółci czy zieleni. 

W naszej sypialni już znalazła się przystawka do łóżka i stół do przewijania maluszka, bo wiadomo jak to jest z lataniem na górę co kilka chwil. Kuba pozbył się jeszcze swojej szafeczki nocnej i kupiliśmy fotel do karmienia, chociaż to czy będę karmiła piersią, było wielką niewiadomą. 

Pokój chłopca nie był za wielki, na wprost białych drzwi znajdowało się okno balkonowe, na ten moment kompletnie nie potrzebne, ale za wiele lat może okazać się być czymś przydatnym. Zaraz po lewej stronie od drzwi miejsce znalazła biała komoda, na której stanęła lampka, kilka ramek, w których już miały miejsce pierwsze zdjęcia USG i nasze wspólne z USG.

Obok komody miejsce znalazła biała szafa, ja, Kuba, moja mama, teściowa i siostra wpadliśmy w szał zakupów dla malucha, więc przydało nam się wiele miejsca, chociaż te ciuszki, które są sporo za duże stoją już w pudełkach próżniowych na górze, w naszej garderobie. 

Na środku pokoju stanął bujaczek, w którym maleństwo będzie mogło zasypiać, nieopodal niego łóżeczko, które miało taki piękny, błękitny baldachim, pamiętam, że jak byłam mała to sama taki chciałam nad łóżkiem, więc powiedzenie, że rodzice swoim dzieciom spełniają własne marzenia z dzieciństwa, jest trafne. 

Przy oknie znajduje się taki słupek z półeczkami, na którym będziemy mogli poukładać jakieś zabawki malucha, czy później książeczki. Po drugiej stronie okna miejsce znalazł kolejny fotel do karmienia w szarym kolorze, a obok niego wielka lampka, cobym miała w ciemnościach siedzieć. Obok stanął kolejny przewijak, ale przecież nikt nie będzie latał z góry na dół by zmienić brudną pieluszkę. 

Moja torba do szpitala była już dawno spakowana, ciuszki dla synka poprasowane i tutaj muszę pochwalić swoją teściową, która przyjechała jednego razu, zabrała większość ubranek, a za jakiś czas przywiozła wszystko poprane, uprasowane i gotowe do założenia. Sam Kuba również wziął się za prasowanie i w zeszły weekend stał za deską z żelazkiem w ręku i wyzywał piłkarzy, bo był w czasie oglądania meczu. 

Pewnie, gdyby ktoś wszedł do naszego mieszkania w tamtej chwili, uznałby, że równouprawnienie, bo ja leżałam wygodnie na kanapie, podczas gdy mój narzeczony narzekał na parę z żelazka, ale on powiedział, że mu nie przeszkadza i jak to dla jego syna, to może prasować. 

Dziś mamy drugi weekend września, chłopacy zabierają Grabowskiego na ostatnią imprezę za czasów Kuby, a nie Kuby tatusia. Oczywiście wiedziałam, że to pewnie nie ostatnia, bo do porodu prawie miesiąc, ale przecież nie mogłam mu zabronić, niech idzie się wybawi za naszą dwójkę, a w zasadzie trójkę. 

- Ja nie będę za wiele pił, nie mam jakoś ochoty. Tym bardziej, że mamy jutro jechać do Ciechanowa, a nie chcę żebyś prowadziła. - tłumaczył, stojąc przy lusterku w przedpokoju i poprawiając swoje włosy. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz