|3| Rozdział 46. Dla Ciebie

2.9K 132 21
                                    

Mamy dziś 6 lipca, dokładnie jutro minie 27 lat odkąd na tym świecie pojawił się mężczyzna mojego życia. Ktoś kto zmienił je w 180', a sama ja nie mam zamiaru tego odkręcać. Kuba jest dla mnie jak taki ogień, pojawia się w najmniej spodziewanym momencie, a pozbyć się go jest ciężko. W sumie to niech się pali co chce. 

Postanowiłam, że dziś obdaruję go tortem i prezentem, ponieważ w nocy gra koncert na Openerze, więc jutro będziemy wracać stamtąd, a wieczorem świętować. 

Wstałam z samego ranka, już wczoraj kupiłam tort dla tego staruszka, ale zaniosłam go do garażu i zostawiłam w lodówce przenośnej. Przebrałam się szybko i wzięłam Colina na spacer, przy okazji wpadłam do piekarni po świeże bułeczki. 

Wróciłam do domu, od razu zabrałam się za przygotowywanie ukochanego śniadania Kuby - jajecznica z bekonem. On zawsze, ale to zawsze, uwielbia to jeść, zazwyczaj jak jest w hotelu to korzysta z takich rarytasów, ponieważ ja nie znoszę zapachu bekonu w mieszkaniu. Dziś zrobimy wyjątek. 

Nalałam soczku do szklanek, ułożyłam wszystko na tacy, a w bułkę wbiłam świeczuszkę. Colin zaczął szczekać na widok ognia i byłam pewna, że obudził Kubę, ale ja już byłam gotowa. Zabrałam wszystko i pokierowałam się do sypialni. 

Kuba mimo szczekania psa nadal spał jak zabity. Odstawiłam wszystko na szafeczkę nocną i usiadłam na brzegu łóżka. Zaczęłam muskać jego szyję i kark, ponieważ leżał na boku. 

- Kotuś, wstawaj... Gdynia czeka na Ciebie. - Wymruczałam na jego ucho, którego płatek zagryzłam. 

- Mhmm...- Jak zwykle to samo, Kuba mimo bycia egoistą, bałaganiarzem jest jeszcze leniem. Ale żeby nie było, jest też wiele innych, pozytywnych cech. 

- Nie mhm, tylko tak. Wstawaj. - Pokręciłam głową i ściągnęłam z niego kołdrę. - Dawaj, dawaj.

- Alaaa... - Nakrył głowę poduszką, ale przeniosłam tacę ze śniadaniem na kolana i chyba poczuł woń bekonu. - Bekon? - Wymamrotał i odkrył poduszkę z oczu. 

- Wszystkiego najlepszego skarbie! - Z uśmiechem krzyknęłam, Kuba siedział zadziwiony na łóżku. - Dmuchaj i życzonko, staruchu. - Ponagliłam go, bo ręka mnie już bolała. 

- Już, już żono. - Puścił mi oczko i zdmuchnął świeczkę. - Wiesz, że... 

- Wiem, że urodziny masz jutro, ale nie będziemy mieli okazji świętować ich w samotności. 

Spędziliśmy naprawdę miły poranek, byłam na spacerze z psem, więc nie musiałam się nim martwić, a mogłam beztrosko wylegiwać się na łóżku z moim chłopakiem.

Ustaliliśmy, że impreza urodzinowa Kuby odbędzie się trochę później, a my spędzimy jutro jego urodziny w swoim gronie. Co nie oznaczało, że dziś nie wybierałam się na Openera. 

Już wcześniej kupiłam sobie strój na dzisiejszy dzień, więc nie miałam zamiaru odpuszczać takiej okazji, tym bardziej, że Kuba grał premierowy koncert z jego płyty, więc musiałam tam być. 

Około 12.10 pod naszym apartamentowcem stanął Touran chłopaków, w którym już siedziała część ekipy. Razem z Kubą wyszliśmy z mieszkania, razem z Colinem, i udaliśmy się do auta. 

Podróż minęła nam bardzo spokojnie, ekipa obstawiała tyły, byli prawie bez życia, ponieważ wczoraj mieli jakąś imprezę, więc dziś odsypiali. Ze względu na ich stan upojenia,  Kuba prowadził auto, ja zajmowałam miejsce pasażera obok i pędziliśmy autostradami w kierunku Gdyni. 

Sama nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale podróże zawsze, ale to zawsze wpływają na mnie podniecająco. Tak jak bardzo pragnęłam Kuby w tym samochodzie, to chyba nigdy w życiu nie miałam na niego parcia. 

- Koteeek. - Wymruczałam i zerknęłam na chłopaka.  

- Co tam? - Przez chwilę zaszczycił mnie swoim wzrokiem, ale jako stosujący się do przepisów kierowca, nie na długo. 

- Ile będziemy mieli czasu w hotelu? - Zapytałam z uśmiechem, Kuba zerknął na mnie pytająco, więc wyjaśniłam mu, ściskając jego udo i patrząc z uśmiechem w jego oczy. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz