Rozdział 23. Było tak magicznie, namiętnie i artystycznie

3.6K 132 15
                                    

Następnego dnia przebudził mnie głośniejszy oddech Kuby, który nadal się we mnie wtulał. Głowę miał nisko położoną, na moim biuście, a dłońmi oplatał mnie w talii. 
Jego brąz włoski opadały na czoło, a uchylone usta delikatnie muskały skórę mojego dekoltu. Chłopak wyglądał tak słodko, że wcale nie miałam ochoty go budzić, ale oddychał tak głośno, co chwilę pojękiwał, że musiałam to zrobić.

- Kuba, obudź się.. - Zaczęłam głaskać go po włosach. - Bubusiu wstawaj, to zły sen... Spokojnie. - Nie przestawałam do niego mówić, z miłością głaskałam go po włoskach i nawet złożyłam kilka buziaków na tej brązowej czuprynce. 

- Jezu. - Wybudził się, od razu miał odruch do poderwania się, ale zmusiłam go, do położenia główki na poduszkę. - Co się działo? Gdzie ja jestem? 

- Heej spokojnie, to tylko zły sen, jesteś bezpieczny, nic Ci nie jest. -odparłam spokojnie, na co  westchnął cicho i przetarł twarz dłonią. 

- Śniło mi się... 

- Nie myśl o tym. - Przerwałam mu. - Zapomnij, nie możesz tego rozpamiętywać. 
Dlaczego tak często masz złe sny? Coś jest nie tak? Bierzesz hydroksyzynę? - Zapytałam niepewnie. 

- Nie, skąd ten pomysł? - od razu zaprzeczył, podnosząc się na łokciu i napił się wody z butelki przy łóżku. - Nie mam pojęcia czemu takie podłe rzeczy mi się śnią, ale dobrze, że w ogóle się śnią, od pięciu miesięcy nie śpię prawie wcale, przespałem tylko noce na Dominikanie i ta dziś była drugą, którą przespałem w Polsce, inaczej nie ma opcji bym zasnął na dłużej niż 3 godziny. 

Westchnęłam cicho, to nie jest dobre dla jego organizmu. Takie niespanie po nocach, zamęczanie się prowadzi właśnie do tych koszmarów, jakie mu się śnią. Swoją drogą to dziwnie, że może spać tylko w mojej obecności, ale za razem słodkie. Chociaż ja nie będę przy nim każdej nocy, przecież to niemożliwe.

- Dobra, chodźmy na śniadanie, bo nam zjedzą i nie będziemy mieli co jeść. - Już chciałam wstawać z łóżka, ale pociągnął mnie, że upadłam znowu na materac. - Co jest? - zmarszczyłam brwi, a chłopak nachylił się nade mną.  

- Zamieszkaj z nami, wiem, że miałaś to zrobić dla Maćka, ale później wyszło jak wyszło. Teraz jest chyba już lepiej. - Powiedział bez przekonania. - A pokój po Krzyśku cały czas jest wolny. Nie musisz na zawsze, na jakiś czas. - Zadziwił mnie swoją propozycją, kompletnie się nie spodziewałam. 

- Ale Kuba... 

- Może być Kuba, ale bez tego ale. Przemyśl to i daj mi znać później, wiesz, że Maciek będzie skakał pod sufit.

- Nie, nie o to chodzi. Ja i Maciek... On liczył na coś więcej. - Westchnęłam cicho i przetarłam twarz. - Ja dałam mu kosza, on teraz zapewnia mnie, że już wszystko okej... Ale wiesz sam fakt, że było. 

- Wiedziałem o tym, w końcu jest moim bratem, ale on później dawał mi wiele razy do zrozumienia, że on do Ciebie nic nie czuje, więc chyba problem rozwiązany. 

- Zastanowię się. - Zapewniłam go, muskając jego usta. 

Po około 20 minutach wreszcie zebraliśmy się na śniadanie. Cała wesoła ekipa już siedziała przy stole, tylko nas brakowało. Podeszliśmy do szwedzkich stołów, na których był ogromny wybór jedzonka. Ja dziś postawiłam na kanapki z dżemem i białym serem. 

- Dzień doberek, jak się spało? - Zapytałam z uśmiechem, podchodząc, do stolika mężczyzn. 
Usiadłam na wolnym krześle przy Maćku, a z mojej drugiej strony usiadł Que.

- Świetnie. - Odburknął mi Wojtek, który bezsilnie jadł swoją kanapkę podpierając się na łokciu. 

- Oho, widzę, że Panowie mieli after party, fajnie tak beze mnie? 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz