|2| Rozdział 41. Zostanę wujkiem chrzestnym

2.7K 114 24
                                    

Rano wstałam i zrobiłam śniadanie, chciałam dziś zostać z Kubą i spędzić z nim w sumie ostatnie chwile. Ale musiałam lecieć do pracy i w chwilach wolnych szukać mieszkania. Zostawiłam mu kartkę na stole z dokładną rozpiską co ma jeść i jakie leki brać. Sama popędziłam na siłownię.

Miałam dziś tylko 4 treningi więc o 14.00 byłam już wolna, Kuba nie dzwonił więc postanowiłam iść zobaczyć mieszkanie.

Wczoraj, w międzyczasie właśnie je znalazłam, tak jak mówiłam na początku, jeszcze przed wyjazdem Que, nie mam zamiaru mieszkać z nim pod jednym dachem, dlatego chcąc, nie chcąc mieszkanie było mi potrzebne. 

Okazało się, że było całkiem w porządku, ale postanowiłam, że jeszcze mam czas. W sumie mogłabym też zamieszkać w hotelu, jakby Kuba miał mnie dość. Dlatego nie chciałam brać czegoś aby mieć, w końcu mieszkanie to nie bułka w piekarni, jest na trochę więcej niż 10 minut.

- Jestem! - Krzyknęłam w wejściu, weszłam zmęczona do mieszkania Kuby, torbę z siłowni wepchnęłam do szafy, zdjęłam buty i poszłam do kuchni.
 - O kurde, co to jest? - Zapytałam kiedy na stole stały dwa talerze z jedzeniem i dwie lampki do wina. - Ej nie mówiłeś, że masz randkę... Nie przychodziła bym tak wcześnie. - Skierowałam się do salonu, gdzie na kanapie siedział Kuba. - Nie przyszła? - Zapytałam stając przed nim i zauważając jego skamieniałą twarz. 

- Naprawdę masz mnie za takiego idiotę? Czy ty kurwa nie możesz zrozumieć, że mi na tobie zależy?! - Wykrzyczał, był mocno wkurzony. Wstał i poszedł do sypialni, gdzie zamknął się na klucz.

Ja na serio myślałam, że na kogoś czeka. Byłam pewna, że jest to dla jakiejś laski, w sumie nie byłabym zła... Już nie jestem jego, a on jest facetem z możliwościami więc zrozumiałe, że chciałby kogoś mieć. 

Te słowa, że mu na nim zależy nie zadziwiły mnie, mi też w końcu zależało, jednak nie miałam odwagi się przyznać. Nalałam do jednej lampki białe wino, a do drugiej wodę. Tą drugą razem z talerzem postawiłam pod drzwiami do sypialni, a swoją zabrałam i poszłam na górę.

Pobyłam chwilę w pokoju gościnnym, ogarnęłam treningi na przyszły tydzień i szukałam mieszkania, odpisywałam na maile dotyczące siłowni czy wytwórni Kuby, która została mi powierzona na moment wyjazdu do Stanów. 
Usłyszałam dzwonek do drzwi, widziałam, że Kuba nie otworzy, więc zwlekałam się z kanapy i poszłam sama to zrobić.
W drzwiach ujrzałam moją siostrę i Krzycha.

- Dzień dobrek. - powitał mnie jak zwykle zadowolony z życia Krzychu.

- O dzień dobry. - Uśmiechnęłam się i ucałowałam ich obojga w policzek, przepuszczając, w progu.

- My do państwa Grabowskich, wiem, że mają trudny czas, więc Natalka na pocieszenie dla Ciebie, a ja idę do pisanki. 

- Jesteście kochani, ale nie spodziewałam się was. Nie mam nic do jedzenia. - Wzruszyłam ramionami, robiąc smutną minkę. 

- Mi wino wystarczy. - Puściła mi oczko dziewczyna, a przyjaciel zniknął w otchłani naszej sypialni. 

Razem z siostrą przeszłyśmy do kuchni gdzie zabrałam dla niej lampkę i udałyśmy się na górę. Dolałam sobie wina, a jej kieliszek uzupełniłam po brzegi. 

- Jak tam u was? - Zapytała siadając na kanapie.

- Jak u nas? Nas nie ma.. Ja pracuję, szukam mieszkania i w sumie tyle. Zresztą wiesz mówiłam ci przez telefon. - odparłam, wzruszając ramionami.

- Te mieszkanie jest konieczne? 

- Konieczne, Natalia ja nie mogę z nim mieszkać. Mamy swoje życie i nie chcę go ograniczać. Teraz jeszcze jest czas, w którym muszę tu być i mu pomóc bo nie mogę zostawić... Ale za jakiś tydzień, nie chcę tu mieszkać. Oboje robimy sobie na umyślnie, a ja nie mogę go zrozumieć.

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz