|6| Rozdział 180 B. Chcę zacząć nowe życie

938 71 38
                                    


Odkąd przekroczyła próg domu starała się zachować ciszę. Choć w jej stanie było to naprawdę wielkim wyczynem, bo błędnik nie współpracował tak jak powinien i co chwilę musiała się podtrzymywać szafki, czy ściany. Najtrudniejsze okazało się wejście po schodach, ale gdy pokonała tą barierę, od razu rzuciła się na łóżko w swojej sypialni i nie potrzebowała dużo czasu by zasnąć, tak jak pojawiła się w domu. 

Jeszcze w drodze, gdy jechała taksówką i obserwowała wielkie krople jesiennego deszczu, który spływał po szklanej ścianie, zastanawiała się czy powinna iść do Kuby i oznajmić mu wszystko, co miało miejsce, czy zaczekać z tym do rana. 
Decyzję podjęła bardzo szybko, bo od razu po wyjściu z taksówki, gdy miała problem by stanąć prosto na nogach. Z westchnieniem przekroczyła bramę swojej posesji i starała się zachować resztki godności, by swoim zachowaniem nie zbudzić śpiącego męża. 

Nad ranem zbudziła ją znienawidzona melodia budzika, który miała zamiar wyrzucić przez okno. Jednak wyrwał on ją z pierwszej fazy snu i nie mogła zasnąć ponownie, dlatego po zaledwie czterech godzinach snu wyczołgała się z łóżka i wpadła prosto do łazienki. W lustrze niemal się przeżegnała, obserwując swój stan i w myślach dziękowała swojej teściowej, że zabrała dzieciaki na tydzień do siebie. Ona nie byłaby w stanie zająć się nimi w takim stanie. Zresztą, w żadnym stanie po tym wszystkim. 

- Cześć, zrobiłem jajecznicę, zjesz? - usłyszała głos swojego męża, którego ujrzała chwilę później po przekroczeniu progu kuchni. Grabowski siedział na wózku, nakładając na talerze ich porcje i na chwilę zerknął w kierunku swojej żony. - Uuuu, impreza była ciężka. - zamarudził, kręcąc przy tym głową. 

- Nie, dzięki. - odparła, nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego i stanęła na palcach, wyciągając z szafki porcję witamin, które mogły ją uratować w tym stanie, chociaż i tak było już za późno. 

- Musimy pogadać. - zaznaczył srogo, przejeżdżając ze swoim talerzem na kolanach w kierunku stołu. Odstawił go na stół i odsunął krzesło, umiejscawiając się za meblem, by było mu wygodnie zjeść. 

- Tak, musimy. - przyznała, a z piersi spadł jej ciężar, gdy to nie ona musiała rozpocząć tą trudną rozmowę, chociaż jeszcze nie miała pojęcia, z jaką informacją, wyskoczy do niej Kuba. Odsunęła krzesło po drugiej stronie stołu i zerknęła na męża, który w spokoju pałaszował swoje śniadanie. 

- To ja zacznę. - wymruczał z buzią pełną jedzenia. - Wyjeżdżam do Szwecji. 

I tymi słowami zbił żonę z pantałyku. Po takiej informacji, nie była w stanie przekazać mu tego, co miała do powiedzenia. Nie w takiej chwili, nie w momencie, w którym podjął się walki i poinformował o tak szczęśliwym zakończeniu całego procesu, który toczyli z kliniką rehabilitacyjną. Jej wiadomość mogła mieć zupełnie odwrotny skutek, do jego postanowienia, dlatego wolała się z nią wstrzymać i przekazać w momencie, który uzna za stosowny. 

- Naprawdę, to super. Cieszę się. - uśmiechnęła się szczerze, pochylając się nad stołem, by ucałować czubek głowy Kuby. Przymknęła oczy i przez chwilę przytrzymała tam usta. Odsunęła się, siadając ponownie na swoim miejscu i westchnęła głośniej, czując napływające łzy do swoich oczu. - Jestem z Ciebie bardzo dumna. 

- Dziękuję. - szepnął. Nie chciał pokazać swojej chwili słabości, dlatego ponownie zanurkował spojrzeniem w talerzu, dziobiąc widelcem kawałki pokrojonego ogórka. - A Ty co chciałaś mi powiedzieć? - dopytał wreszcie. 

- To już nieistotne. - machnęła ręką, zbywając rozmowę i po prostu wstała od stołu, wbiegając co drugi schodek na górę, byleby dostać się tam szybciej. 

Pękła. Łzy po prostu przecinały jej policzki, a ona była bezradna i nie umiała tego opanować. Musiała wszystko wypłakać w poduszkę i na spokojnie zastanowić się nad tym co miało miejsce. Potrzebowała wsparcia, pomocnej ręki, która pokaże jej jaką drogę powinna obrać. Ale po wejściu w związek z Kubą, zamknęła się tylko na ich wspólnych znajomych i nie miała na swojej drodze przyjaciela, który byłby zupełnie obojętny na Kubę i nie patrzył na nią z perspektywy żony Grabowskiego, a przyjaciółki, dla której chciałby jak najlepiej. 

Pogubiła się między tym co czuje, a tym co czuć by chciała. W tym, że kochała Kubę nie było ani krztyny kłamstwa. Bo pokochała go wiele lat temu i od tamtej pory nawet na chwilę nieprzestała kochać. Problem pojawił się, gdy kryzysy w ich związku, stały się odwiecznym problemem, a ona powoli przestawała się w tym odnajdywać. Wkradła się rutyna, a dodatkowo dołożona została ta ich obojętność na siebie. Miłość odeszła na dalszy tor, tak samo z bliskością i wsparciem. 

Stanęła na rozdrożu dróg i nie miała pojęcia, w którą stronę powinna się udać. Bo po jednej stronie miała Kubę, swoje dzieci i rodzinę, którą zbudowali lata temu. A po drugiej, siebie samą i swoje szczęście, które z Grabowskim i ich rodziną się nie łączyło. Już dawno zapomniała, co to radość, z zasypiania w ramionach swojego męża. 

Kiedyś, patrząc w oczy swojego męża, widziała w nich radość, szczęście i pożądanie. Odbijała się w nich jako księżniczka, bogini i anioł. W jego obecności, czuła się jak najpiękniejsza kobieta na całym świecie, wiedziała, że Grabowski jest w stanie jej zapewnić wszystko, na co zasługiwała. Przede wszystkim, on chciał jej to zapewniać i sprawiać, że jego żona czuła się wyjątkowo. 
Od pewnego czasu, nie odbijała się w jego oczach, rzadko w nie spoglądała. A jak już, to czuła się jak insekt, którego najchętniej skrzywdziłby jednym machnięciem dłonią. Nie była już aniołem, stała się diabłem, z którym nie miał siły walczyć. 

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz