Trudy rodzicielstwa

871 70 32
                                    

Odnosi się do zakończenia B :)

- Zamknij się i wyjdź mi stąd! - krzyknął w stronę siostry Maciek, wstając z krzesła i wskazał jej ręką na drzwi, wypychając wręcz z pokoju. - Wyjdź, kurwa. - dodał, cedząc przez zęby. Swoje zdenerwowane spojrzenie utrzymywał w jej oczach. Jednak Hania niewiele sobie z tego robiła, wręcz śmiała się mu prosto w twarz, obserwując reakcję brata.

- Ojej, Maciusiowi na odcisk stanęłam? - zakpiła, cofając się o krok, ale wciąż nie wyszła z pomieszczenia, grając na poszarganych emocjach brata. I doskonale zdawała sobie sprawę z tego co robi, znała Maćka jak własną kieszeń i była świadoma, że bardzo łatwo go doprowadzić do wybuchu.

- Hanka, wypierdalaj stąd w podskokach i mnie nie denerwuj. - ryknął, ciągle trzymając rękę w kierunku korytarza. - Nie chcesz, żebym posunął się do czynów, pozornie zakazanych. - ostrzegł ją, zaciskając mocno rękę w pięść, byleby nad sobą panować.

- Zaraz, zaraz. - całkiem niespodziewanie, na korytarzu pojawił się Kuba. Zmierzył wzrokiem dwójkę swoich starszych dzieci i przeszedł bliżej Maćka, gdy ten odsunął się od siostry i trochę spuścił z tonu. - Co tutaj się dzieje, przepraszam bardzo. Krzyki, wyzwiska, przekleństwa? Stajnie sobie z mojego domu urządzacie? - prychnął, kręcąc przy tym głową z zażenowaniem i ciągle wpatrywał się w swojego syna, licząc, że to on wytłumaczy mu co ma właśnie miejsce. W końcu to jego głos usłyszał ze swojego biura.

- Tato... - jęknęła bezradnie Hania, licząc, że ojciec odpuści, ale ten nie zamierzał odpuszczać. Nie spodobały mu się zasłyszane słowa i nawet jeśli pozwalał na swobodę, nie tolerował czegoś takiego.

- Żadne tato, dzieci co z wami jest nie tak? - zapytał, chociaż nawet nie oczekiwał odpowiedzi. - Jesteście rodzeństwem, a nie ma nawet dnia bez sprzeczki, weźcie się za lekcje, nie wiem, w gumę pograjcie, czy domki z kart poukładajcie. To naprawdę staje się nudne, a mnie nieco serducho boli, gdy słyszę jak jedno przez drugie się na siebie wydzieracie. Jesteście moimi dziećmi i nie chcę słuchać waszych zgrzytów. Nie wtrącam się w konflikty i nie chcę wiedzieć o co poszło, ale jeszcze raz usłyszę. - zagroził, pokazując palcem i spojrzał na zwaśnione twarze rodzeństwa. - Po prostu ostrzegam i proszę się mieć na baczności.

- Se możesz. - prychnął Maciek, wymijając ojca i zaczął szybko zbiegać po schodach, chcąc opuścić dom i przestać wysłuchiwać gróźb Kuby. W Grabowskim aż się zatrzęsło.

- Zaraz, dokąd to. - nie sądził, że jego ojciec może być równie szybki i równie sprawnie pokonywać stopnie. Bo tylko położył dłoń na klamce, a już mógł ją pocałować, gdyż obok znalazł się Grabowski, barykadując mu przejście. - Wyraziłem się niejasno? Coś nie dotarło? - zapytał, przekręcając głowę, by spojrzeć w oczy syna. Tamten tylko prychnął pod nosem i odsunął się o krok od ojca. Kuba był ostrym rodzicem, chociaż wiedział, że dla jego najstarszych dzieci najważniejsze było zdanie matki.

- Zastanawiam się... - zaczął syn, zakładając ręce nad brzuchem i spoglądał na swojego tatę z zaciekawieniem. - Specjalnie grasz dobrego tatusia, bo własnego nie miałeś, czy może to już ten etap, na którym masz zamiar przejść na ścieżkę swojego ojca, co? - zapytał rozbawiony, a w klatce Que coś pękło.

- Maciej! - Kuba nie zdążył mu odpowiedzieć, bo za plecami pojawiła się jego żona i wkroczyła do wymiany zdań między mężczyznami. Była w kuchni i również słyszała kłótnię dzieci, ale nigdy nie wchodziła między nie, bo zwyczajnie nie wiedziała po czyjej stronie powinna stanąć. Próbowała udawać, że nie słyszy, ale wymiany zdań między Maćkiem i Kubą zaakceptować nie mogła. W małżeństwie trzeba było się wspierać, tym bardziej w rodzicielstwie.

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz