|3| Rozdział 65. Wesołych świąt maleńka

2.3K 109 4
                                    


Powiedziałam to, przekazałam wszystkim coś co stało się wczoraj i ponownie zmieniło moje życie. Chyba dopiero w momencie kiedy przyznałam się, że pamiętam wszystko to, to dotarło też do mnie. Wcześniej nie czułam tego aż tak, a teraz kiedy wszystkie oczy były zaszklone i wpatrywały się we mnie z szerokim uśmiechem, to poczułam co się stało.

- Córeczko. - Pierwsza od stołu wstała moja matka, podeszła do mnie i zamknęła w szczelnym uścisku. - Cieszę się, że jesteś już z nami. Tak bardzo mi Ciebie brakowało. - Wychlipała na moje ucho, a z moich oczu również zaczęły płynąć łzy.

- Ja też się cieszę mamuś, przepraszam za moje zachowanie...

- Już cichutko, to jest nieważne. - Odpowiedziała, a podeszła do nas Natalka i zamknęłyśmy się we trzy w szczerym przytulasie.

- Siostrzyczko moja, nigdy mi nie brakowało Ciebie tak jak przez te dwa miesiące. - Odezwała się Natalka, a ja w jej oczkach zobaczyłam łzy. To coś wspaniałego, dziewczyna nigdy nie płakała, a teraz ryczy.

- Nie płacz już głupku, aż do tego stopnia się nie zmieniaj. - Roześmiałam się i ucałowałam dziewczynę w skroń.

Po chwilowym uścisku kobiety wróciły na swoje miejsce, a do mnie podszedł Maciek, Krzysztof i Wioletta.

- W końcu będę miał z kim pić. - Skomentował Maciek i wszyscy zaczęli mnie przytulać, ściskać i całować.

Kuba siedział przy stole i nie odezwał się nawet słowem, po przytulasach, pocałunkach i miłych słowach wreszcie mogłam przy nim usiąść. Przysunęłam swoje krzesło do niego i oparłam głowę na jego rozbudowanych barkach.

- Co się dzieje, czemu nie otwierasz z nimi prezentów? - Zapytałam chłopaka i zaczęłam głaskać go po blond włoskach.

- Ty nie kłamiesz, prawda? - Wyszeptał i zerknął na mnie przez ramię.

- Słucham? Jak mogłabym oszukiwać w takiej sprawie, Kuba przesadzasz.

- Na to liczyłem. - Uśmiechnął się i posadził mnie na swoich kolanach. Niepewnie objęłam jego szyję i zerknęłam pytająco. - Moja Ala zawsze mówiła, że przesadzam. - Skomentował z uśmiechem.

- Wariat. Chodź otworzymy prezenty, ale naszych wzajemnych nie. Mam dla Ciebie niespodziankę, zostawimy tych tu i pojedziemy w pewne miejsce.

Miałam niespodziankę dla Grabowskiego, bałam się trochę czy się ucieszy, ale miałam nadzieję, że tak. Po otwieraniu prezentów razem z mamami i dziewczynami trochę ogarnęłyśmy na stole, a później młodzież pojechała do siebie.

Poprosiłam Tomasza by zajął się Colinem, bo niesamowicie się z nim zaprzyjaźnił, mamom pokazałam pokoje, w których mogą spać, a naszą dwójkę spakowałam.

Pożegnaliśmy się z rodzinką, jeszcze upewniłam się, że wszystko zabrałam, że wszystko przekazałam i ucałowałam Colina w pyszczek.

Wyszliśmy z mieszkania, w windzie i na parkingu panowała między nami błoga cisza, która była nie do zniesienia.

- Chciałabym zakryć Ci oczy, ale widzę, że chyba nie masz ochoty na takie niespodzianki. - zerknęłam na Kubę podchodząc do swojego auta.

- Nie mam ochoty, ale jeśli chcesz to proszę bardzo. - wsiadł od strony pasażera, powtórzyłam jego krok i zajęłam miejsce kierowcy.

- Nie, nie będę robiła czegoś wbrew Twojej woli. - oznajmiłam że spokojem, na tylne siedzenia rzuciłam torbę z naszymi ciuchami i prezentami dla Kuby. Zapięłam pas i ruszyłam spod apartamentowca.

BOGINI|QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz