Witam Was moi kochani!
Dziękuję, że jesteście tu ze mną nadal! Zostawcie po sobie jakiś znak, a tym czasem życzę miłego czytania!
***
-Wyglądasz koszmarnie.
-Poważnie? – Omena skrzywiła się przepuszczając w drzwiach swojego gościa. – Czy teraz każdy będzie się ze mną witał w ten sposób?
-Nie obchodzi mnie każdy. – Powiedział z wyższością. – Jest u ciebie ta durna Granger?
-Hermiona – odezwała się dobitnie właścicielka domu – jest u mnie i żąda szacunku.
-Żądać to ona sobie może od Wesley 'a. – Warknął. Omena zauważyła, że kieruje się w stronę pracowni. Poszła za nim w obawie o młodą Gryfonkę. – Granger, zjeżdżaj do Nory w tej chwili!
-Ale...
-Pięć punktów od Gryffindoru za nie wykonywanie poleceń nauczyciela!
-Są wakacje, profesorze! – Omena ze śmiechem na ustach, przyglądała się zapowietrzonej Hermionie.
-I co z tego?! Zapisuję każdy punkt, który odbiorę wam pierwszego września. Dzięki Potterowi i jego marnej Oklumencji, jesteście już o trzysta punktów na minusie. – Powiedział z satysfakcją.
Omena postanowiła interweniować, widząc jak Hermiona zbiera się do odparowania swojemu nauczycielowi. Zabrała dziewczynę z pracowni i poprowadziła na taras, gdzie zjadły wspólnie obiad. W sumie to Hermiona zjadła, bo Omena miała trudności z przełykaniem wszystkiego, co nie było papką lub płynem. Po posiłku, starsza kobieta wręczyła Gryfonce książkę na temat zaawansowanych eliksirów i odprawiła ją do Nory. Chciała wyjść do ogrodu i zrelaksować się w promieniach słońca lecz wtedy przypomniała sobie o gościu, który aktualnie przebywał w piwnicy.
Jak go znam, to już sobie poszedł. – Pomyślała, schodząc krętymi schodami. Jednak widząc postać w białej sznurowanej koszuli zamarła. Czarne oczy ciskały w jej stronę gromy, a ręka zaciskała się coraz mocniej na różdżce. Omena odetchnęła głębiej i podeszła w stronę swojego stanowiska.
-Nie mam całego dnia na twoje fanaberie, Riddle!!!
-Jesteś w moim domu, nie musisz wrzeszczeć. – Odparła spokojnie, jednak to nie ton głosu, a jej kolejne słowa, doprowadziły go do szewskiej pasji. – Gdzie twoje nietoperze skrzyła, Snape? Zapomniałeś ubrać? A wampirzy surdut? Oblał się eliksirkiem?
Mężczyzna uderzył pięścią w blat, a kilka składników upadło na ziemię. Omena uśmiechnęła się kpiąco, jednak, gdy wbił różdżkę w jej gardło już nie była tak skora do żartów. Widziała, jak targa nim furia. Jego oczy nie rzucały gromów, one wręcz miały w sobie tajfun złości i pogardy. Kolejny raz tego dnia, wzięła głęboki oddech i przemówiła spokojnie.
-Już dobrze Severusie, przepraszam. Nie mogłam wyrzucić Hermiony tak po prostu. Pracuję z nią zbyt długo, by to zrobić.
-Mam gdzieś Granger i to ile z nią pracujesz!
-Spokojnie. Odłóż tę różdżkę... Widok ciebie w tak innym stroju jest czymś zaskakującym. Nie mogłam tego nie skomentować.
-Kpiłaś ze mnie! Masz mnie szanować!
-Nie jestem jednym z twoich uczniów, Severusie. – Odparła cicho i odsunęła jego różdżkę od swojej szyi, jednak wbił ją po chwili jeszcze mocniej. – Dlatego nie musisz powtarzać mi takich rzeczy. Szanuję cię...
Jego rysy twarzy zaczęły łagodnieć. Omena próbowała usłyszeć myśli mężczyzny lecz nie była w stanie przebić się przez mur, który postawił wokół nich. Spoglądała w jego oczy z ufnością, o którą nigdy by się nie posądziła. Zauważyła, że opuścił rękę i różdżka nie wbijała się już nieprzyjemnie w jej szyję. Odsunął się od niej gwałtownie, przy okazji wpadając na kilka kociołków. Omena chciała zaśmiać się w głos, jednak nic nie zrobiła. Nie miała ochoty powtarzać akcji sprzed chwili. Zastanawiała się czy Severus już się opanował, czy może nadal targają nim złe emocje. Zaryzykowała i odezwała się.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OC
FanfictionCórka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie nią targają? Czy miłość, której tak nienawidzi jej Ojciec, pomoże jej przeżyć ten trudny czas? Co z...