Pięknego długiego weekendu, kochani!
***
-Nie no! Słuchaj tego! Zaklęcia niewybaczalne są niewybaczalne. Avada Kedavra ma zielony promień. Ten zielony promień zabija. Można go użyć, gdy chce się kogoś zabić.
-Dość! – Jęknął Salazar. Jego wnuczka od godziny poprawiała prace tych idiotów, których nazywa się uczniami. Postanowiła, że umili mu czas i będzie czytać ciekawsze fragmenty. – Ten świat schodzi na psy...
-Już tak nie rozpaczaj. – Mruknęła, dopisując jakiś komentarz z wrednym uśmiechem. – Znajdzie się kilka porządnych prac. Ta Dracona na przykład... Ta Hermiony też, chociaż teraz widzę, że nie posłuchała mnie i grzebała w czarnomagicznych księgach.
-Zaraz, stop! – Salazar podniósł się ze swojego fotela. Gdyby mógł to wyszedłby z ram. – Chcesz mi powiedzieć, że wpuściłaś tę szlamę do naszej biblioteki?
-Po pierwsze to moja biblioteka. – Kobieta spojrzała na niego chłodno, ale wciąż wstał niewzruszony i wpatrywał się w nią morderczo. – Po drugie...
-Tak wiem. Nie mówi się szlama. – Dokończył za wnuczkę. – Wyrwało mi się...
-Mam nadzieję... - Mruknęła i wróciła do poprawiania prac.
Omena postanowiła sobie solennie, że zadane prace będzie sprawdzać w ten sam dzień, w który je dostanie. Miała nadzieję, że w ten sposób uporządkuje sobie jakoś plan działania. Dzisiaj miała też odbyć się pierwsza lekcja pojedynków w roku szkolnym. Dumbledore obiecał zapewnić Omenie komfort ćwiczeń. Zdjął wszelkie zabezpieczenia z Wielkiej Sali i pozwolił, by trenowała razem z uczniami po ciszy nocnej, by w ten sposób pozbyć się niechcianych gości. Teraz jednak kobietę pochłaniało pisanie komentarzy czerwonym atramentem na wypocinach uczniów zwanych wypracowaniami. Jej pracę przerwało uderzenie drzwi o futrynę i odgłos kroków. Dziedziczka bez podnoszenia wzroku znad pracy odezwała się lekkim tonem.
-Też cię miło widzieć, Severusie. Fantastycznie, że zapukałeś. Nie krępuj się, siadaj. Może herbatki?
-Nie mam czasu na twoje fanaberie, Riddle.
-Świetnie! Ale posłuchaj tego, bo z pewnością ci się spodoba. Klątwy Cruciatus używają Śmieriożercy, gdy chcą kogoś torturować. Mój ojciec jest Śmierciożercą, więc to wiem. – Kobieta parsknęła i odłożyła pracę. Snape wpatrywał się w nią z grymasem wypisanym na twarzy. – Nie patrz tak na mnie... to wypracowanie Crabbe'a, a o ile mnie pamięć nie myli to wychowanek twojego domu.
-Crabbe i Goyle od pierwszego roku przynoszą hańbę mojemu domowi. Gdyby nie Draco to z pewnością wychodziliby na jeszcze większych idiotów. – Mruknął, biorąc do ręki jeden z poprawionych pergaminów. – Nie wiem, jak możesz stawiać Granger wybitny za przepisanie połowy formułek z działu Ksiąg Zakazanych... - Zgrzytnął.
-Raczej nie przyszedłeś tutaj, żeby omawiać mój system oceniania. – Syknęła.
-Dumbledore wysłał mnie po ciebie. Wczoraj nie pojawiłaś się na kolacji.
-Och.. jakie to szlachetne z jego strony...
-Nie jesteś u siebie. W szkole obowiązują zasady, do których...
-To moja wnuczka. – Odezwał się zrzędliwy głos gdzieś z boku. Severus zmrużył niebezpiecznie oczy i odwrócił się w tamtą stronę. – Zapominasz się, Snape. To moja wnuczka. Ona nic nie musi.
-Witaj, Salazarze. Nie zauważyłem cię. – Omena odniosła wrażenie, że jej mąż dziwnie spokorniał na widok założyciela. Zainteresowało ją to niezwykle. Zanotowała w pamięci, żeby wypytać dziadka o to dziwne zachowanie.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OC
FanfictionCórka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie nią targają? Czy miłość, której tak nienawidzi jej Ojciec, pomoże jej przeżyć ten trudny czas? Co z...