46. Klejnot nocy

2.1K 138 134
                                    

Cześć! ❤

Niezależnie od tego kiedy czytasz - rano, w nocy, dzisiaj czy w inny dzień - życzę Ci pięknego tygodnia! 😘

***

Długa, czarna suknia wykonana z aksamitu wisiała na jednej z drzwiczek ogromnej szafy. Dekolt w kształcie łódki został przyozdobiony haftem srebrnej nici, która układała się w przepiękne róże. Omena przeniosła swoje spojrzenie na połyskujący gdzieś na krześle szal. Westchnęła wspominając swoją matkę... tylko tyle udało się jej po niej zachować. Trzymała go pod specjalnymi zaklęciami, by się nie zniszczył i zakładała tylko wtedy, gdy coś naprawdę ważnego, ale jednocześnie bezpiecznego miało się wydarzyć.

-Pospiesz się! – usłyszała zgrzytnięcie gdzieś po swojej lewej stronie. – Ten twój mąż od siedmiu boleści tu idzie. Chyba nie powitasz go w ręczniku i wałkach na głowie!

-Dziadku – warknęła nieprzyjemnie – czy ty chociaż raz mógłbyś nie szpiegować całego zamku?!

Salazar jeszcze się buntował, ale kobieta nie słuchała go ani trochę. Zabrała rzeczy i zniknęła w łazience, by po chwili pojawić się znowu w sypialni. Severus stał oparty o framugę drzwi i przyglądał się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Ona nie przejęła się tym zbytnio – była przyzwyczajona do dwóch czarnych obsydianów, które wręcz wkręcały się z impetem w jej duszę. Niewzruszona założyła kremowe szpilki, by nie potknąć się więcej o suknię i podeszła do miejsca, w którym trzymała perły swojej nieżyjącej teściowej. Machnęła kilka razy różdżką, a wszelkie bariery ochronne zniknęły z biżuterii. Poczuła chłodne palce, muskające delikatnie jej szyję. Uśmiechnęła się lekko i podała zapięcie pereł Severusowi. Zadrżała, gdy delikatnie przejechał opuszkami palców po rozgrzanej skórze. Gdyby się odwróciła, zobaczyłaby wredny uśmieszek gdzieś w kącikach jego ust. Jednak nie zrobiła tego. Sięgnęła po perłowe kolczyki z otoczeniu brylantów. Zawinięte w luźny kok włosy eksponowały biżuterię, która wspaniale współgrała z aksamitną suknią i czerwonymi ustami Omeny.

-Jesteś gotowa?

Głęboki baryton wprawił ją w kolejne drżenie. Nie ufała swojemu głosowi, wiec jedynie skinęła głową. Narzuciła na siebie srebrny szal i przyjęła ramię Severusa. Dopiero gdy kroczyli korytarzami zauważyła, że jej mąż przywdział odświętną szatę wyjściową, której guziki przyozdobione były w srebrne węże. Jakby chciał podkreślić przynależność do jednego z domów Hogwartu. Jednak jej wzrok przykuło coś innego. Coś, czego ostatnio nie widziała u niego.

-W końcu postanowiłeś ją założyć?

-Rana po wylanym eliksirze zagoiła się nareszcie. – skłamał gładko zerkając na swoją obrączkę. – Przez ten pierścień pozbyłem się skóry i mięsa aż do kości.

-Powiedzmy, że ci uwierzyłam.

Uczniowie napływali w stronę Wielkiej Sali. Jednak na ich widok przystawali i patrzyli oniemieli. 

-Och Severusie! W końcu umyłeś włosy! – rzuciła z beztroskim uśmiechem, co on skomentował ponurą miną. – Inaczej nie patrzyliby się na nas tak bezczelnie. 

-Tylko ty mogłaś wymyślić taką głupotę.

Omena wyczuła, że Snape chce uniknąć awantury przy całej szkole i tylko dlatego resztą sil powstrzymał się przed uduszeniem jej. Uśmiech pełen satysfakcji wypłynął na jej twarz i pozostawał tam aż w końcu zasiedli za stołem. Omena zauważyła, że obok jej miejsca dostawiono jeszcze dwa krzesła. Myślami powróciła do początku dnia... 

Rankiem, podczas śniadania, dyrektor oznajmił całej szkole, że wieczorem czeka ich uroczysta uczta, gdyż będą gościć bardzo ważne osoby, prawdopodobnie aż do przerwy świątecznej. Podniecenie i spekulacje dotyczące gości trwały cały dzień, co niezmiernie utrudniało wszystkim pracę.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz