44. Dlaczego Snape milczał?

2.1K 123 32
                                    

Witajcie kochani Czytelnicy!!! 

Chyba Wam troszkę namieszałam ostatnio... Ale dzisiaj wyjaśnię Wam jeszcze jedną zagadkę😉

***

Matka jest w stanie zrobić wszystko dla swojego dziecka... - ta myśl pojawiła się jako pierwsza w głowie Omeny po odzyskaniu świadomości. Coś paliło ją niewyobrażalnym bólem w klatce piersiowej i nie chciało przestać. Miała ochotę krzyczeć, ale z jej gardła wydostał się jedynie jakieś dziwne charczenie. Czuła jakby każda cześć jej ciała ważyła tonę. Powoli otworzyła powieki. Oczy musiały przyzwyczaić się do panującego półmroku. Słyszała jakieś szuranie zza parawanów, którymi była otoczona i ciche głosy, ale nie mogła ich za nic rozpoznać.

Znowu ja!!! W tym roku idę chyba na rekord jeśli chodzi o próby zabójstwa!!! – przebiegło jej przez myśl. Próbowała odezwać się znowu i tym razem charczenie przypomniało coś, co brzmiało jak: wody! Szuranie ustało i zza parawanu wychyliła się głowa pani Pomfrey. Kobieta odetchnęła z ulgą. Pomogła Omenie usiąść i napić się upragnionej wody. Dziedziczka odkaszlnęła kilka razy i w końcu udało się jej przemówić normalnym tonem.

-Długo tu leżę?

-Tydzień. Gdybyś nie obudziła się do niedzieli to mieliśmy cię przenosić do Munga.

-Gdzie moja różdżka? – rozejrzała się nerwowo dokoła i gdy jej wzrok spoczął na szafce obok łóżka, uśmiechnęła się wrednie. – Mogę już stąd iść?

-Chyba sobie żartujesz, że cię wypuszczę! Pamiętasz kto ci to zrobił???

Szarooka wiedziała doskonale, kto usiłował ją zabić, ale coś wewnątrz jej krzyczało, by nie ujawniała tożsamości jej niedoszłego zabójcy. Przyjrzała się dokładnie Poppy, gdy rzucała na nią kolejne zaklęcia diagnozujące. Nie spieszyła się z odpowiedzią, ale w końcu przemówiła.

-Gdybym wiedziała, to już by mnie tu nie było, wierz mi... poza tym myślę, że kilku osobom zależałoby na pomszczeniu mojej niedoszłej śmierci.

-Oj tak. Severus jest wzywany codziennie, odkąd leżysz tutaj. I codziennie wraca w gorszym stanie. – Poppy spojrzała na Omenę z wyrzutem, jakby to ona karała Snape'a w każdy dzień. – Poza tym wziął jeszcze twoje lekcje... ten chłopak się wykończy.

-Próbujesz wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia? – Zapytała ostro.

-No skąd!!! Po prostu informuję cię do czego prowadzą twoje wybryki. Dyrektor też nie jest zadowolony z tego wszystkiego.

Omena nabrała mocno powietrza i odliczyła w myślach do dziesięciu nim wypuściła je z ust. Odsunęła kołdrę i wyskoczyła z łóżka. Palący ból w klatce piersiowej nasilił się jeszcze bardziej, ale zignorowała go. Wyciągnęła dłoń, a różdżka wylądowała w niej i ułożyła się idealnie jakby tylko czekała na wykonanie inkantacji.

-Nie powinnaś stąd wychodzić! Ktoś przebił cię zatrutym nożem, który przeszedł kilka centymetrów od serca. Nie wiemy jak będzie reagować twój organizm po wybudzeniu.  

-Jak słusznie zauważyłaś – syknęła – wszyscy cierpią przez moją chwilową absencję. Zejdź mi z drogi, Poppy! – warknęła. – Dziękuję za tygodniową opiekę. Teraz poradzę sobie sama i czuję się doskonale.

Rzuciła pielęgniarce ostatnie jadowite spojrzenie i wyszła. Czuła, że kolana jej drżą, ale nadal szła prosto. Drzwi do swojego gabinetu powitała z ulgą. Oparła się o nie i runęła do środka. Usłyszała kilka przekleństw gdzieś po lewej stronie i zauważyła, że Salazar wpatruje się w nią z niesmakiem. Wstała za drugim podejściem. Z ulgą powitała miękki fotel. Zawołała Różyczkę, która jakby czytając jej w myślach zjawiła się z tacą różanej herbaty. Pociągnęła kilka łyków z ogromnej filiżanki i dopiero wtedy spojrzała na zniesmaczonego Salazara.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz