17. Ślub i wampir

2.7K 132 97
                                    

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam miłej lektury i zabawy! 

***

Omena usłyszała, że ktoś dobija się do drzwi. Różyczka właśnie wiązała jej gorset, więc nie mogła podejść, a ona nawet nie dała rady krzyknąć, bo musiała wstrzymać całe powietrze. Gdy wszystko udało się dopiąć, a w zasadzie zasznurować na ostatni węzeł, założyła buty i zeszła, by otworzyć.

-Nie mogłeś po prostu wejść? – Przepuściła w drzwiach mężczyznę. Po chwili stali na środku salonu. – No powiedz coś wreszcie! – Warknęła, gdy kolejny raz lustrował ją wzrokiem. – Mogę tak iść?

-Jak dla mnie możesz iść nawet goła.

-Chciałbyś. – Uśmiechnęła się przez ramię.

Nałożyła na usta szminkę w odcieniu burgundu i rzuciła ostatni czar utrwalający. Spojrzała w lustro. Suknia w odcieniu szminki idealnie współgrała z hebanowymi włosami, które zostały rozpuszczone i swobodnie opadały na plecy, maskując przy tym sznurowanie gorsetu.

-Myślę, że brakuje ci jeszcze tego. – Severus stanął za nią, by zapiąć przepiękną kolię z pięciu sznurów pereł na jej szyi.

-Nie myślałam, że dostanę od ciebie cokolwiek.

-Nie ciesz się za bardzo. To pierwszy i ostatni raz.

Omena bezwiednie dotknęła naszyjnika. Mimo wszystko była niezwykle wdzięczna Mistrzowi Eliksirów. Obróciła się w jego stronę. Pomimo wysokich szpilek, nadal była mu jedynie po brodę. Nim Severus się spostrzegł, skradła mu pocałunek, a później jak rozchichotana nastolatka uciekła. Mężczyzna pokręcił głową w geście dezaprobaty i ruszył za nią. Stała przed dębowym parkiem. Czekała na niego.

-Nigdy.Więcej.Tego.Nie.Rób. -Wycedził przez zaciśnięte zęby.

-Już się tak nie pluj, bo jeszcze sobie szatę pobrudzisz. – Puściła mu oczko. Jak na zawołanie otrzymała grymas stulecia. Ujęła jego wyciągniętą dłoń i już po chwili stała w ogrodzie państwa Wesley.

Zauważyła, że pierwsi gości się pojawiają. Krzyk pani Weasley niósł się po całym podwórzu, a jej mąż ganiał to w tę to we w tę, by tylko sprostać oczekiwaniom zdenerwowanej żony. Do państwa Snape podeszli Albus i Minerwa. Błękitna szata czarodzieja świetnie współgrała z ciemnozieloną suknią jego towarzyszki.

-Jakieś wieści? – Omena pokręciła przecząco głową w odpowiedzi na pytanie dyrektora.

-Przecież byśmy ci powiedzieli! 

-Spokojnie, Severusie. – Ścisnęła mocniej jego dłoń. – Ojciec nie wzywał nas od czasu nieudanych negocjacji z wampirami.

-Dobrze, wolałem się upewnić. Severusie, chodź ze mną. Dajmy naszym partnerkom czas na rozmowę. – Oddalili się, a między kobietami zapadła niezręczna cisza.

-Wiesz... - McGonagall odezwała się pierwsza. – Chciałam cię przeprosić.

-Nie wygłupiaj się, Minerwo.

-Oceniłam cię źle... bardzo źle. Teraz widzę ile dla nas robisz. Ile robisz dla Severusa... - Dodała ciszej. – On cię potrzebuje.

-Severus jest dużym chłopcem. Przez wiele lat dawał sobie radę beze mnie to i teraz sobie poradzi. – Uśmiechnęła się lekko i ruszyła w stronę, gdzie miała odbyć się ceremonia zaślubin.

-Pewnie nie zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami, ale myślę, że możemy rozmawiać chociaż normalnie.

-Ostatnio to robiłyśmy. – Widząc zdziwiony wzrok starszej czarownicy, Omena pospieszyła z wyjaśnieniem. – Wtedy, gdy Vlad się pojawił.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz