Witajcie kochani!
W dniu moich urodzin postanowiłam zrobić Wam prezent i podarować nowy rozdział. Dziękuję za każdy głos, za każdy komentarz! Dziękuję, że jesteście, bo to najlepszy prezent, który dostaję nie tylko dzisiaj, ale z każdym kolejnym rozdziałem!
Jeżeli coś bardzo Wam "zgrzyta" w tej opowieści dajcie znać! Mówcie, co myślicie! To wszystko jest dla mnie wskazówką!
Jeszcze raz dziękuję!!!
Miłego czytania! ❤
***
Harry dłubał w swojej owsiance już od piętnastu minut. Każda porcja posiłku stawała mu w gardle kością i powodowała chęć zwrócenia wszystkiego, co miał w żołądku. Nie miał pojęcia czy to strach, czy może zwykła niechęć wywoływała u niego te wszystkie uczucia. Uśmiechnął się blado do pani Wesley, która już kilkukrotnie pytała o przyczynę jego słabego wyglądu kręcąc się po kuchni i przygotowując śniadanie dla wszystkich. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk buchających płomieni w kominku oraz głos, którego szczerze nienawidził od pierwszego roku nauki w Hogwarcie.
-Potter! – Mistrz Eliksirów pochylił się nad nim. Jego oczy rzucały gromy w stronę chłopaka. – Wyjaśnisz mi, dlaczego do cholery jasnej jesteś nadal w Norze? Twój mózg skurczył się jeszcze bardziej i nie znasz się na zegarku? Może z tego też potrzebujesz dodatkowych lekcji?! – Zadrwił odchodząc w stronę kominka. – Niedługo będziemy uczyć cię wycierania nosa, bo Wielki Wybraniec nic sam nie zrobi. – Harry otwierał usta, ale nie zdążył wydobyć żadnego dźwięku. – Rusz się Potter! Nie mam całego dnia na twoje fanaberie!!!
Harry odetchnął z ulgą, gdy Snape zniknął w płomieniach. Z ciężkim sercem i umysłem pełnym obaw wszedł do kominka, by po chwili znaleźć się w gabinecie Mistrza Eliksirów.
-Jeśli jeszcze raz to się powtórzy, to odejmę Gryffindorowi punkty!
-Nie ma pan prawa!
-Chcesz się przekonać, Potter? A teraz siadaj, bo nie mam czasu na twoje fanaberie. Poza tym za godzinę będzie tu ta nieszczęsna Riddle, więc musimy się uporać z Oklumencją do tej pory. Jakieś pytania?
-Po co profesor Riddle ma przyjść tutaj?
-Nie wiem. Otrzymałem tylko informację o jej wizycie. To wszystko. – Skłamał, wiedział doskonale, a nawet był to jego pomysł. Severus miał świadomość, jak będą wyglądać lekcje Gryfona, dlatego postanowił odpowiednio go zmotywować do pracy.
Harry zajął miejsce naprzeciwko starszego mężczyzny i z nieukrywaną niechęcią popatrzył w jego stronę, co tamten skwitował krzywym uśmiechem, przypominającym bardziej grymas. Lekcje Oklumencji były dla Bliznowatego istną katorgą, a sama myśl o nich nie napawała szczególnym entuzjazmem. Gdyby nie polecenie dyrektora, nigdy nie wróciłby do lochów.
-Zaczynamy na trzy. Raz. Dwa. Trzy. Legilimens!
Harry miał wrażenie, że cała ta sytuacja to deja vu, sprzed dwóch lat. Gabinet i Snape ponownie rozpłynęły się mu przed oczami, a wspomnienia zaczęły biec jak w filmie. Chciał z tym walczyć lecz nie potrafił. Nawet nie wiedział jak... po chwili poczuł, że jego umysł jest znowu wolny, a on sam wrócił do miejsca, w którym był jeszcze kilka sekund temu.
-Jesteś beznadziejny, Potter!!! Miałeś tyle czasu na naukę, ale postanowiłeś go zmarnować na obijanie się, a nie ciężką pracę! Jeśli Czarny Pan zobaczy którekolwiek z twoich wspomnień, to wszyscy będziemy martwi.
-Mógłbyś mi w końcu pokazać, jak mam się bronić zamiast mnie obrażać?! – Harry nie wytrzymał. Miał serdecznie dość Snape 'a. Nawet jeśli spędził tu dopiero kilka minut, to już chciał wyjść.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OC
FanficCórka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie nią targają? Czy miłość, której tak nienawidzi jej Ojciec, pomoże jej przeżyć ten trudny czas? Co z...