38. Niespodziewane wydarzenia

2.3K 131 54
                                    

Ktoś tu kłamie i oszukuje, ale kto? I kiedy?

To zostawiam Waszej ocenie... 

Buziaki 😘

***

Za oknem robiło się coraz bardziej szaro. Nim wszyscy się spostrzegli była już połowa października. O dziwo w Hogwarcie było nad wyraz spokojnie. Tylko kilka osób połamało nogi albo zostało pogryzionych na zielarstwie. Dodatkowe lekcje pojedynkowania przybierały coraz cięższą formę, bo na scenę wkroczył Snape i dawał im jeszcze większy wycisk niż Omena.

Ku zaskoczeniu wszystkich, a zwłaszcza samych sprawców zamieszania, państwo Snape zaczęli się ze sobą dogadywać – kiedy trzeba było współpracowali, a kiedy nie musieli mieć ze sobą nic wspólnego to nie wchodzili sobie w drogę. Zdarzyło się nawet, że kilka razy odwiedzili się w swoim wolnym czasie i wypili po kieliszku wina, narzekając przy tym na uczniów i wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób zaszli im za skórę.

Salazar nadal uciekał ze swoich ram i prawie całe dnie spędzał z grupką swoich nowych, portretowych znajomych. Najczęściej można ich było znaleźć albo w okolicy lochów, albo w bibliotece. Omenie nie podobały się tajemnice dziadka, ale nie miała zamiaru prowadzić śledztwa na ten temat. Zresztą nawet jej dociekania w sprawie więzów rodzinnych stanęły w miejscu przez natłok obowiązków.

Nawet Czarny Pan wydawał się spokojny. Tak samo Dumbledore... pierwszy z nich wzywał Severusa i Omenę osobno, by pokazywać im plany ataku i konsultować ewentualne zmiany. Dyrektor natomiast zwołał jedno spotkanie Zakonu, na którym uspokajał wszystkich, mówiąc, że ma wszystko pod kontrolą.

Sielanka trwała aż do pewnego piątkowego popołudnia. W przeddzień meczu quidditcha zdarzyło się kilka niespodziewanych wypadków...

Omena wychodziła właśnie z biblioteki w towarzystwie Dracona i Harry'ego, którzy wszczęli bójkę pomiędzy regałami. Nie pomogła nawet interwencja pani Pince, wiec do akcji wkroczyła pani Snape, która właśnie spacerowała po dziale Ksiąg Zakazanych. Jedno jej machnięcie różdżką i chłopcy zostali rozdzieleni, a różdżki znalazły się w dłoni kobiety. Niezbyt zadowolona z ich zachowania, postanowiła porozmawiać z nimi w swoim gabinecie. Już miała skręcić w stronę sali, gdy ogromny ból przeszył jej serce. Pociemniało jej przed oczami i upadła na posadzkę tak nagle, że Harry i Draco nie mieli szans jej podtrzymać. W ciemności spostrzegła samą siebie leżącą w jakiejś ogromnej sali na kamiennej posadzce. Ze zgrozą odkryła, że to Malfoy Manor. Nad nią stał Lord i w najlepsze rzucał zaklęcia, które sprawiały, że powoli traciła życie. Ostatnie, co zdołała dostrzec to zielony promień uderzający w nią z taką siłą, że usłyszała trzask łamanych kości oraz para błękitnych oczu i wtedy wizja znikła.

-Rusz się! Trzeba zabrać ją do Skrzydła Szpitalnego! – usłyszała przez mgłę głos Pottera. – Co ty robisz?!

-Wysyłam Patronusa do profesora Snape'a. Powinien wiedzieć, co się stało.

-Zostawcie mnie. – wychrypiała i powoli otwarła oczy. – Mam nadzieję, że nie zdołałeś wysłać wiadomości do Severusa, a ty Potter nawet nie myśl o zawiadomieniu pani Pomfrey!

Niestety było za późno. Po chwili na korytarzu zjawił się Mistrz Eliksirów powiewając groźnie swoją peleryną. Kilku uczniów, którzy przyglądali się całej sytuacji z zaciekawieniem, czmychnęło czym prędzej do innych części zamków, widząc jego srogi wyraz twarzy.

-Idiotka. – mruknął nad Omeną i pomógł jej wstać.

-Minus pięć punktów od Slytherinu, panie Malfoy! – warknęła, wciąż opierając się ciężko na Severusie. – Następnym razem upewnij się, że nie żyję.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz