79. Ślizgoni...

1.6K 118 26
                                    

Podobno kłótnia jest czymś normalnym w życiu każdego człowieka. Jedni kłócą się częściej, inni rzadziej... raz to jakiś błahy powód, a następna okazja jest pretekstem do rozpętania kolejnej wojny... Ale zobaczyć dwóch kłócących się Ślizgonów to był wyczyn!

Omena ucinała sobie podwieczorną drzemkę, kiedy z letargu wyrwały ją podniesione głosy dwóch mężczyzn. Jeden na pewno należał do jej męża, ale drugi brzmiał dziwnie znajomo, a jednak tak obco... kobieta zaklęła cicho w poduszkę i próbowała ponownie zmrużyć powieki, ale najwidoczniej panowie za drzwiami postanowili urządzić jej swoisty koncert wrzasków. Niechętnie zwlekła się z łóżka i narzuciwszy na siebie sweter Severusa, który leżał poskładany na skrzyni obok łóżka, weszła do pokoju, w którym jej mąż mierzył różdżką do swojego chrześniaka, a ten do swojego wuja. Omena zamrugała kilka razy, jakby chcąc się upewnić, że nie śni.

-Zwariowaliście? – chciała podejść bliżej, ale ostrzegawczy błysk w oku Severusa zatrzymał ją w miejscu.

-Nie podchodź, matko chrzestna! Nie chcę cię zranić!

-Nie wtrącaj się, Omeno! To sprawa między nami.

-Yhy... i zachowujecie się jak na dorosłych mężczyzn przystało! Odłóżcie to, bo jeszcze faktycznie zrobicie sobie krzywdę. No, już, już, bo pójdę po Dumbledore'a.

-Odejdź, kobieto! – warknął Snape.

-Właśnie, matko chrzestna! Wracaj!

Niestety... zapomnieli, że stoi przed nimi najbardziej uparta kobieta, jaką świat widział. Omena skupiła swój wzrok na różdżkach mężczyzn i chwilę później trzymała już obie w swojej dłoni. Miała totalnie gdzieś ich mordercze spojrzenia. Kazała im usiąść i powiedzieć, co było tak frustrujące, że musieli na siebie wrzeszczeć jak opętani.

-Mam serdecznie dość ochraniania mu tyłka!!! – wybuchnął w końcu Severus. – Zamiast zachowywać się, jak na dorosłego czarodzieja przystało, to jemu się wydaje, że nadal ma jedenaście lat i wszystko mu wolno!

-Nikt cię o to nie prosi! Za dwie godziny mam pociąg do domu! Powiem matce, żeby zdjęła z ciebie tę cholerną przysięgę i wszyscy będziemy szczęśliwi!

-Zamknij się, gówniarzu!

-Mam w poważaniu twoje rozkazy!

Szarooka przyglądała się im w milczeniu. Severus był wyraźnie zmartwiony, co maskował swoją opryskliwością, a Draco wyglądał na pierwszy rzut oka normalnie, lecz po dłuższej chwili, dotarło do niej, że jest ewidentnie wystraszony.

-Żałuję, że jesteś moim ojcem chrzestnym!

-A ja, że jesteś moim chrześniakiem!

-Zachowujecie się jak dzieci w piaskownicy! - Omena posłała im ciepły uśmiech, zbijając tym samym obu mężczyzn z tropu. – Draco, Severus ma w jednym rację... - zaczęła spokojnie. – Nie możesz sobie pozwolić na żaden błąd, a ty w najlepsze wystawiasz się jak kurczak na talerzu. Nawet profesor McGonagall interweniowała u mnie. Po co dawać jej powód do rozmyślań? Nie mam pojęcia, co robisz, ale bądź ostrożniejszy. – Snape posłał blondynowi spojrzenie pełne satysfakcji, lecz słysząc kolejne słowa Omeny, jego mina zrzedła. – A ty, mój drogi Severusie, nie obchodź się z nim jak kwoka z jajkiem! Ma siedemnaście lat i potrafi brać odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, prawda?

-Dobrze, że chociaż ty jesteś normalna... - mruknął młody arystokrata.

-Ja również się martwię, Draco... jesteś nieostrożny, w dodatku każdy widzi, że się zmieniłeś. Musisz nad sobą bardziej panować.

Malfoy pokiwał niechętnie głową. Omena przywołała Różyczkę i by jakoś rozładować napięcie, poprosiła o herbatę oraz ciastka. Szarooka oddała mężczyznom różdżki, a sama wyłożyła się wygodnie na kanapie, otulając szczelnie za dużym swetrem w kolorze atramentu. Cholera jak zwykle wylądowała u Severusa na kolanach.

Podła zdrajczyni... - pomyślała Omena, patrząc na kotkę, ale czuły uśmiech wykwitł na jej twarzy. Chwilę później do jej uszu dotarło mamrotanie chrześniaka, który przepraszał przerażającego Mistrza Eliksirów za swoje zachowanie, co ten skwitował obrażonym prychnięciem.

-Zanim wyjadę, muszę się wam do czegoś przyznać...

-Przecież zobaczymy się za tydzień, Draco. – mruknęła sennie kobieta.

-Wyrzuć to z siebie, bo mam lepsze rzeczy do roboty niż patrzenie na twoje jąkanie się! – warknął Snape w tym samym momencie.

W odpowiedzi, młody arystokrata parsknął śmiechem, co zdecydowanie nie spodobało się jego ojcu chrzestnemu, który wyraził swoją dezaprobatę przez najokropniejszy grymas na jaki było go stać! Omena otwarła jedno oko i widząc ich miny, stwierdziła, że oglądanie powiek od spodu jest ciekawsze i mniej koszmarne...

-Czarny Pan kazał mi donosić, co dzieje się między wami. Wszystko. Każdą rzecz. – Omena wstrzymała oddech. Gdyby teraz spojrzała na Severusa, to dojrzałaby jego przenikliwe spojrzenie utkwione w Draconie. – Musiałem to robić. To ja powiedziałem mu przed zeszłymi świętami, że często się kłócicie. Nie wiem, czy tak było, ale musiałem coś zrobić, żeby mnie nie zabił!

-A dlaczego mówisz nam to teraz? – zapytał chłodno Snape.

-Bo ostatnio zwolnił mnie z tego zadania. Powiedział, że już tego nie potrzebuje, bo ma swój plan. Chciałem was ostrzec.... Musicie...

-Doskonale wiemy, co musimy, a czego nie musimy. – weszła mu w słowo Omena. – Dziękujemy za szczerość, Draco. Myślę, że powinieneś już pójść, bo jeszcze spóźnisz się na pociąg...

Ten ton nie wróżył niczego dobrego, więc Ślizgon pożegnał się i czym prędzej opuścił komnaty swojego wujostwa. Ani Omena, ani Severus nie ruszyli się ze swojego miejsca... idealną ciszę zagłuszało trzaskające w kominku drzewo i mruczenie Cholery na kolanach Severusa.

-Wyglądasz jak menel... - stwierdził w końcu Snape, spoglądając na swoją żonę ubraną w jego sweter, podziurawione dresy i ogromne wełniane skarpetki. – Wstyd się przyznawać, że cię znam... - Omena kompletnie zignorowała jego przytyk. Musiała zapytać o coś, co nie dawało jej spokoju.

-Ciebie też to nie zdziwiło, prawda?

-Nie... - głos Mistrza Eliksirów był niezwykle cichy, ale też jakby pełen rezygnacji. – Od początku czułem, że to on. Jednak wciąż łudziłem się, że to pomyłka i szpiegowski zmysł płata mi figle.

-No cóż, w takim razie oboje mieliśmy ten sam problem.

-Nie! ty nie masz szpiegowskiego zmysłu, więc nawet sobie nie wmawiaj tego.

-No tak... jeszcze bym ci ukradła Order Merlina za specjalne zasługi.- sarknęła.

-Właśnie! A tego bym nie przeżył! Wracając do Dracona... - dodał po chwili. – Od dawna podejrzewałem, że coś jest nie tak. Zbyt często wypytywał jak się nam żyje. Czy wszystko u nas dobrze... to do niego niepodobne. Grację słonia ma Potter, a nie on.

-Najważniejsze, że Draco został zwolniony z tego durnego zadania. Jedna dusza mniej na sumieniu!

-Oho! Znowu zaczynasz się użalać nad sobą, Riddle! Czas żebyś poszła się przebrać. Nie pokażę się z tak z tobą na ostatniej kolacji!

-Jesteś bezczelny!

-Powiedz mi coś, czego nie wiem... 

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz