87. Bitwa o przyszłość

1.7K 133 15
                                    

Witam Was serdecznie w kolejnym rozdziale! 

Otrzyjcie łzy! Włączcie sobie smutną muzyczkę albo ścieżkę dźwiękową z Bitwy o Hogwart (jest chyba tak dziesięciogodzinna wersja!), albo puśćcie sobie muzyczkę, którą Wam podlinkuję, a przy której pisałam ten rozdział. 

Co stało się z Omeną? Dowiecie się w kolejnym rozdziale. Póki co kubki herbaty w dłoń! Dużo pokładów cierpliwości! A chusteczki... Cóż, to już zależy od Was. 

Tutaj zostawiam Wam muzyczkę ode mnie👇🏼

https://www.youtube.com/watch?v=qVdPh2cBTN0&ab_channel=FloraCashVEVO

Nie przedłużam! Zapraszam Was do czytania! 

Buziaki!!! ❤

***

Gdy Severus przekroczył próg Malfoy Manor, wiedział, że nic dobrego go nie czeka. Czarny Pan wezwał wszystkich, ale sam się nie pojawiał. Cóż... pod tym względem często przypominał Snape'owi Dumbledore'a – starzec również lubił trzymać swoich gości w niepewności.

-Myślisz, że to dzisiaj? – Lucjusz wydał się Severusowi jeszcze bardziej zmarniony niż przez ostatnie dwa lata. Mistrz Eliksirów w odpowiedzi wzruszył ramionami. Chciał, by jego przyjaciel się mylił, ale wszystko wewnątrz krzyczało, że to prawda. Że atak na Hogwart zostanie przypuszczony dzisiaj. – Gdzie Omena?

-W zamku. – odparł beznamiętnie i zapatrzył się gdzieś w przestrzeń ponad ramieniem swojego przyjaciela.

Miał cichą nadzieję, że szarooka kobieta siedzi teraz w lochach i jest bezpieczna. Mrowienie w całym ciele mówiło coś innego lecz starał się je ignorować. Co mogło się jej stać pod nosem samego Dumbledore'a? Co mogło stać się komukolwiek, gdy na zamek rzucono pradawne zaklęcia?

Do Severusa dotarło, że nie zdążył z nią porozmawiać szczerze... W duchu, nieustannie miał nadzieję, że moment bitwy nadejdzie późno. Każdego ranka powtarzał sobie, że przecież ma jeszcze czas. Nie chciał się obnażać z uczuć. To było dla niego: po pierwsze nietypowe zachowanie, a po drugie najzwyczajniej w świecie głupie. Kto jak kto, ale on nie nadawał się do płomiennego romansu i wyznań pełnych obietnic wymieszanych ze łzami. To było dobre dla Lockharta, a nie dla Severusa Snape'a. Jednak... czy faktycznie postąpił dobrze?

Nie dane było mu odpowiedzieć sobie na to pytanie. W ogromnym holu pojawił się Czarny Pan. Stwierdzenie, że był wściekły to niedomówienie. Gdyby złość mogła się materializować, to teraz buchałaby z jego uszu i imitacji nozdrzy. Severus wiedział, że będzie jeszcze gorzej, gdy odkryje przed nim prawdę o jego córce. No cóż... jeśli Omena to przeżyje, to najzwyczajniej w świecie on – postrach hogwarckich korytarzy – ją zabije.

-Nadszedł czas, na który tak wielu z nas czekało! – odezwał się lodowato Lord. – Czas złożyć wizytę w Hogwarcie i pokazać Dumbledore'owi, kto tak naprawdę jest potężny!

Okrzyki radości przetoczyły się po całym dworze. Pewnie było je słychać nawet w okolicy. Severus zachował swoją maskę chłodnego opanowania, choć tak naprawdę jego wnętrzności drżały na myśl o tym, co stanie się za chwilę. Na domiar złego do jego uszu dotarły słowa, których tak bardzo nie chciał słyszeć.

-Omena! Gdzie jest Omena?!?!?! – Lord chodził pomiędzy swoimi Śmierciożercami, jakby łudząc się, że szarooka kobieta ukryła się między nimi i teraz czeka aż on ją odnajdzie. – Ssseverusssssie?! – ten syk nie wróżył niczego dobrego i Snape to wiedział. Postąpił dzielnie do przodu i upadł na kolana przed Czarnym Panem. – Gdzie.Ona.Jest?!

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz