62. Zgubna ciekawość

2.2K 138 44
                                    

O Merlinie! 

Tak się zaczytałam, a później zaoglądałam w Harrym, że prawie zapomniałam o rozdziale! Ale już naprawiam ten błąd. 

Zostawiam Was z nowym rozdziałem! 

Buziaki! ❤

***

-Tutaj jeszcze nie byłam...

Omena weszła do obszernego pomieszczenia, w którym stało dębowe biurko z miękkim fotelem, kilka regałów książek i komoda. Na lewo od wejścia – na pustej ścianie – wisiał ogromny obraz w drewnianej ramie, a na nim była ukazana kobieta o ziemistej, pociągłej twarzy i pięknych kruczoczarnych włosach. Omena nie przyglądała się jednak dłużej niż to było konieczne. Przeszła bezszelestnie przez pomieszczenie i siadając w miękkim fotelu zaczęła przeszukiwać szuflady biurka. Jednak zamiast atramentu znalazła jakieś stare pudełko i kilka słoików z zamarynowanymi móżdżkami nietoperzy, sercami szczurów i kilkoma robalami.

-Czy ty musisz wleźć wszędzie?!

Kobieta przeniosła wzrok ze słojów na drzwi, skąd dobiegał beznamiętny ton głosu. O framugę stał oparty jej mąż i spokojnie popijał kawę, ale jego oczy wyraźnie śledziły każdy jej ruch.

-Czy ty masz dobrze w głowie?! – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Trzymać takie rzeczy w biurku??? – wyciągnęła słoje z zamarynowanymi wnętrznościami.

-To na wszelki wypadek. – wzruszył ramionami i wciąż popijał spokojnie swój napój. – Po co tu przyszłaś?

-Odwiedzić twoich braci, ale zdążyłeś ich zabić przed moją wizytą. – pomachała móżdżkami nietoperzy w żółtym płynie. Dałaby sobie odciąć rękę, że usłyszała czyjś chichot, ale przecież Severus tego nie zrobił. – Masz tu jakiś atrament?

-Wybacz, ale od dwóch tygodni przebywam poza szkołą. Nie miałem jak upuścić odrobiny krwi z jakiegoś pierwszorocznego Puchona.

-Severus! – odezwała się surowym tonem, chcąc przywołać go do porządku. – Daj mi ten cholerny atrament!

Mistrz Eliksirów przeszedł przez pokój powolnym, długim krokiem. Odstawił filiżankę na biurko i oparł się na nim, górując tym samym nad swoją żoną. Kobieta zauważyła, że nawet będąc ubranym w sznurowaną białą koszulę i eleganckie spodnie nadal ją onieśmiela tak samo jak surducie i pelerynie.

-Nie wiem czy pani na to zasłużyła, pani Snape. – jego głęboki baryton sprawił, że zmiękły jej nogi. Wyłapała spojrzenie, które rozbierało ją z bluzki, spódnicy i każdej myśli. Jednak szybko odzyskała rezon. Spoglądając mu głęboko w oczy wymruczała:

-Wydaje mi się, że zapracowałam na to przez całą noc.

Złośliwy uśmiech wkradł się na jej twarz, gdy dostrzegła głęboki rumieniec na twarzy Severusa, który za wszelką cenę starał się teraz patrzeć na wszystko tylko nie na nią. By zachować resztki godności i ukryć jak wspomnienia nocy na niego podziałały, podszedł do jednej z komód, z której wyciągnął buteleczkę atramentu. Omena podeszła do niego i stając na palcach, złożyła pocałunek na jego buraczkowym policzku.

-Chyba skoczyło ci ciśnienie...

-Ty mnie wykończysz, przysięgam... - przetarł twarz dłonią. Omena znowu usłyszała ten chichot.

-Od kiedy chichoczesz jak panienka?!

-O czym ty do mnie mówisz? Ja... och nie...

Totalne zażenowanie wypłynęło na jego twarz. Omena widziała to pierwszy raz i żałowała, że nie ma przy sobie aparatu, którym mogłaby uwiecznić ten piękny obraz. Obiecała sobie, że gdy tylko znajdzie się w swojej rezydencji, to przeniesie to wspomnienie do jednej z buteleczek i będzie je oglądać w myślodsiewni. Teraz jednak powiodła spojrzeniem za Severusem, który już się opanował i z całkowitą obojętnością odwrócił się w stronę portretu kobiety o kruczoczarnych włosach.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz