78. Medalion

1.7K 121 62
                                    

Cześć moi mili! 😍

Ostateczny ranking - zbieram głosy! (Albo raczej Wasze domysły) - Omena przeżyje czy nie?🤔

***

Błyski światła wypełniały całe pomieszczenie, które zostało doszczętnie zdemolowane. Wszędzie leżały kawałki szkła z potłuczonych okien oraz gablot. Szafki, birko, stoliki i krzesła zostały połamane na drzazgi. Ryciny przyozdabiające ściany leżały gdzieś na podłodze całkowicie potargane. Pośród tego bałaganu lawirowała dwójka magów, przerzucając się wzajemnie najpaskudniejszymi klątwami jakie świat widział! Oboje byli poranieni, a mimo to wciąż nie dawali za wygraną i nacierali na siebie coraz mocniej. W końcu drzwi do klasy otwarły się z hukiem. Chwilę później dwie różdżki wypadły z rąk walczących profesorów i zalazły się w dłoni dyrektora. No przynajmniej jedna z nich, bo druga poparzyła go tak mocno, że wtopiła się niemal w skórę.

-CZY WYŚCIE DO RESZTY ZGŁUPIELI?! TAKIE RZECZY ZAŁATWIAJCIE NA BŁONIACH, A NIE W KLASIE!!! CO BYŚCIE ZROBILI, GDYBY WSZEDŁ TU JAKIŚ UCZEŃ?! JESTEŚCIE KOMPLETNIE NIEODPOWIEDZIALNI!!! MACIE TO WSZYSTKO POSPRZĄTAĆ!

Omena i Severus pierwszy raz widzieli wrzeszczącego i w dodatku złego jak wszyscy diabli dyrektora. Bez słowa odebrali swoje różdżki i zabrali się za naprawianie klasy OPCM, która wyglądała, jakby przeszło przez nią tornado. Czujny wzrok Albusa Dumbledore'a nie pozwalał na obijanie się i jakąkolwiek rozmowę. Po trzydziestu minutach wszystko wyglądało jak wcześniej. No prawie wszystko... ryciny były kompletnie bezużyteczne, a na szybach gablot pozostało kilka rys.

-Macie mi coś do powiedzenia?!

-Przepraszam. – mruknęli niechętnie, nawet nie spoglądając na dyrektora.

-Wstyd! Po prostu wstyd! Jak dzieci!

I nie spoglądając na nich więcej wyszedł z klasy. Małżeństwo wypuściło wstrzymywane powietrze, gdy tylko staruszek zniknął im z pola widzenia. Uśmiechnęli się do siebie wrednie i również wyszli na korytarz.

-Powinnaś popracować nad kondycją. Męczysz się szybciej niż Minerwa.

-Za to twój wystający nos jest łatwym celem. Może powinieneś go sobie odciąć? – odgryzła się kobieta.

Ostatnio czuła, że coś jest nie tak, ale zwalała to na karb zmęczenia. Była niezwykle senna, a zawroty głowy powodowały omdlenia. Spadek kondycji zaczął ją niepokoić – w końcu zbliżała się bitwa. Czarny Pan jakby tylko czekał na sygnał do ataku. Chwała Merlinowi, że plan obrony został już całkowicie opracowany. Omena zanotowała w umyśle, by w najbliższym czasie odwiedzić Poppy. Podejrzewała, że jej ostatnie eksperymenty z magią mogły mieć wpływ na to, co się z nią działo. Na razie wolała jednak nie odwiedzać uzdrowicielki...

-Nie mam ochoty na kolację. – mruknęła, spoglądając na wejście do Wielkiej Sali. – Idź, jeśli chcesz. Muszę odetchnąć świeżym powietrzem.

-Z tobą są same problemy, Riddle! – warknął.

-Przecież ci nie każę iść ze mną!

-Dwóch kroków nie zrobisz beze mnie! Wyglądasz, jakbyś miała tu zaraz zemdleć.

-Głupi jesteś.

Jednak w duchu ucieszyła się, gdy zaoferował jej ramię, na którym mogła oprzeć cały ciężar swojego ciała. Chłodne powietrze pierwszych dni kwietnia podziałało na nią kojąco. Poczuła delikatny wiatr na twarzy, który w pewien sposób otrzeźwiał ją i wybudzał z letargu zmęczenia.

Szli spokojnie przez błonia, aż dotarli do Zakazanego Lasu. Wchodzenie do niego o każdej porze było niebezpieczne, a zwłaszcza teraz, kiedy słońce chyliło się ku zachodowi. Tak więc państwo Snape szli jego skrajem, przyglądając się co jakiś czas ku ogromnemu zamkowi, oświetlanemu przez ostatnie promienie słońca dzisiejszego dnia.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz