57. Skarby w skrzyni

1.9K 132 31
                                    

Organizm Severusa powoli zaczynał pracować coraz lepiej. Dzięki stałej opiece Omeny regenerował się w prawidłowy sposób. Pani Pomfrey, która kilka razy była w lochach ze zdumieniem spoglądała na kobietę zwykle siedzącą w fotelu i owiniętą szczelnie peleryną. Nie posądzała jej o tak wybitne zdolności mogomedyczne, które właśnie objawiała. Tym razem jednak zamiast widzieć Omenę na swoim miejscu, znalazła ją na środku salonu z rozbitą głową. Po zaaplikowaniu kilku mikstur, okazało się, że Dziedziczka niewiele pamięta, dlatego też Madame Pomfrey wmusiła w nią kolejne eliksiry regenerujące i obietnicę snu, którego młodsza kobieta nie zaznała od trzech dni.

-Przyślę do ciebie Albusa albo Minerwę.

-Naprawdę nie trzeba... poradzę sobie. Co z nim? – zapytała, gdy magomedyk pochyliła się nad śpiącym mężczyzną.

-Znacznie lepiej, ale niepokoi mnie jego układ nerwowy, który jest całkowicie zniszczony.

-Też to zauważyłam. – Omena westchnęła i pociągnęła łyk herbaty. – Postaram się coś z tym zrobić. – próbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł jej grymas. – Przepraszam... chyba naprawdę jestem zbyt zmęczona.

-Odpocznij. Myślę, że najgorsze mamy za sobą. Teraz potrzeba cierpliwości.

Gdy pani Pomfrey zniknęła za drzwiami, Omena w końcu odetchnęła głębiej. Położyła się delikatnie obok Severusa i przycisnęła swoje usta do jego skroni. Usłyszała jakiś szmer, a po chwili dotarło do niej to jedno słowo. Słowo którego nienawidziła od lat. Lily... Severus wypowiedział je dokładnie i mocno, by z powrotem zapaść w milczenie.

Jeżeli do tej pory Omena uważała, że jest senna, to właśnie ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody i spowodował pobudzenie. Severus kilkakrotnie wypowiedział imię swojej ukochanej, co za każdym razem potęgowało w Dziedziczce coraz bardziej ponure myśli. Upewniwszy się, że mężczyźnie nic nie jest, wyszła z jego sypialni i rozpaliła ogień w kominku w salonie. Postanowiła, że zajmie się pracą, jednak jej wyczerpanie dało znać, gdy chciała pokroić pierwszy składnik do Eliksirów Leczniczych. Zawiedziona własną nieporadnością, wróciła do salonu, gdzie położyła się na zimnej podłodze przed kominkiem. W panującej ciszy słyszała jedynie trzaskający ogień i od czasu do czasu imię ukochanej Severusa, które wypowiadał z niesamowitą siłą. Kilka razy Omena zastanawiała się, czy on nie udaje i nie chce jej sprowokować, jednak po chwili docierało do niej, że Poppy nie miała żadnego powodu, by ją okłamywać i gdyby Severus faktycznie był zdrowy, to powiedziałaby jej o tym. Jej rozmyślania przerwało natarczywe pukanie do drzwi. Od niechcenia machnęła dłonią, by ujrzeć na progu Złote Trio.

-Powiedzcie, że to zły sen i wcale was tu nie ma. – zgrzytnęła, uciskając skronie.

-Ee... dobry wieczór?

-Elokwentnie, Weasley. Bardzo elokwentnie... Twoje myśli słyszę aż tutaj. Nie. Nie umarłam i tak... pamiętam o waszych zajęciach, Potter. Granger. – warknęła w stronę Gryfonki. – Musisz zostać po zajęciach. Na co jeszcze czekacie?! Właźcie do środka, bo nie mam dla was całego wieczora!

Kiedy Gryfoni znaleźli się w środku i usiedli na kanapie, Omena postanowiła podnieść się z posadzki i przygotować im herbatę. Zauważyła, że bardzo dokładnie przyglądają się pomieszczeniu, w którym się znaleźli. Najwidoczniej Severus nigdy nie zapraszał uczniów do swoich prywatnych komnat, a zwłaszcza Gryfonów, którzy najpewniej wszystkie spotkania z Mistrzem Eliksirów odbywali w sali lekcyjnej szorując kociołki albo inne pozostałości po zajęciach.

Postawiła przed nimi tacę z parującym imbrykiem oraz filiżankami, a sama usiadła na fotelu lustrując ich dokładnie wzrokiem. Potter był jakoś dziwnie spięty... Próbowała odczytać jego myśli, ale chłopak postawił barierę. Na razie postanowiła nie atakować go bez uprzedzenia lecz przeszła dalej. Policzki Weasley 'a płonęły, a na jego czole pojawiły się pierwsze kropelki potu. Przymknęła oczy i zaczęła dryfować wśród szeptów podświadomości, jednak po chwili zrozumiała, że chłopak zaczął stawiać mur wokół swojej głowy, co przyjęła jedynie ze skinieniem i lekkim uśmiechem. Nie musiała otwierać oczu i spoglądać na Hermionę. Na pewno wpatrywała się w regał z książkami i przygryzała wargę. Jej myśli krzyczały tak głośno, że Omena musiała samodzielnie je tłumić.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz