90. Czas na rozmowę...

1.9K 139 72
                                    

Cześć kochani! 

Dzisiaj musicie podziękować @patka872856 😎Wahałam się czy dodać dzisiaj rozdział czy jutro, ale ona mnie po prostu namówiła. 

Koniecznie posłuchajcie sobie I Don't Want to Miss a Thing! Gwarantuję, że lepiej wczujecie się w rozdział. 

Buziaki! ❤

***

W ile można odbudować wielki zamek, jakim jest Hogwart? Logicznie rzecz ujmując potrzeba kilku miesięcy, może nawet lat? Ale czy w tej opowieści cokolwiek jest logiczne?

Ci, którzy opuścili Skrzydło Szpitalne albo Munga przychodzili i pomagali w podniesieniu Hogwartu z kolan. I tak po tygodniu nieustannej pracy można było powrócić do względnie podobnego zamku. Na pozór wszystko wydawało się takie samo – mury, gobeliny, obrazy, posadzki. Nic jednak nie było takie jak kiedyś. Wszystko tworzyło nową, odrębną historię. Było nasiąknięte walką, strachem i krwią, ale też ukojeniem, nadzieją czy nawet radością.

Tego wieczoru Severus wrócił jak zwykle do swoich kwater w lochach, gdzie o dziwo zastał własną żonę! Tak – o dziwo! Bo musicie wiedzieć, że Severus i Omena nie rozmawiali ze sobą, od dnia Bitwy o Hogwart, kiedy widzieli się ostatni raz. Gdy Snape wybudził się ze wspaniałego leczniczego snu, jej już nie było. Zniknęła. Była obecna nieustannie w zamku, ale on nie potrafił jej złapać. Zresztą nie miał na to czasu. Jak się okazało pracowali przy odbudowie Hogwartu w różnych porach – on dniem, a ona nocą. Poza tym Severus odniósł wrażenie, że Omena go unika...

Teraz jednak oparł się o framugę drzwi sypialnianych i z filiżanką herbaty w dłoni, przypatrywał się poczynaniom swojej żony, która pospiesznie wkładała swoje rzeczy do wielkiego kufra. Pociągnął jeszcze jeden łyk teiny i dopiero wtedy się odezwał.

-Wybierasz się gdzieś?

Zamarła z szafirową suknią w rękach. Powoli podniosła wzrok na niego lecz nic nie powiedziała. Widział, jak ciężko przełyka ślinę, jak jej klatka piersiowa unosi się powoli i opada jeszcze wolniej. Obserwował to wszystko niewzruszony zza parującej herbaty. Musiał przyznać, że wyglądała intrygująco...

-Omeno???

Odchrząknęła kilka razy i powróciła do przerwanego zajęcia. Jej ruchy były szybsze. Bardziej niedbałe. Niepewne. W końcu zmięła w wielką kulę tę przepiękną suknię i wrzuciła ją do kufra byle jak. Odsunęła walizę kopnięciem, a sama upadła pod łóżkiem i spojrzała na niego. On wciąż stał niewzruszony, przypatrując się jej uważnie.

-Chcę odejść.

-Tego się domyśliłem. Powiesz mi, dlaczego postanowiłaś zwiać? – dopił swój napój i odesłał filiżankę pstryknięciem palców. – No... słucham.

-I będziesz tak na mnie patrzył z góry?

-Zachowujesz się jak niezrównoważona hormonalnie nastolatka. -mruknął, siadając obok niej.

Drewno łóżka wbijało mu się w plecy, a twarda podłoga uwierała. Nie chcąc jej spłoszyć, postanowił ograniczyć marudzenie. Podciągnęła kolana pod brodę i wsparła na nich głowę, jakby układając się do snu. Nie patrzyła na niego. Jej wzrok był utkwiony gdzieś w przestrzeni pokoju. Nie naciskał. Po prostu czekał aż otworzy się przed nim.

-Wojna się skończyła... - zaczęła cicho.

-Aleś ty błyskotliwa, Riddle. – mruknął zjadliwie.

-Już nic mnie tutaj nie trzyma. Mogę odejść. Na zawsze zniknąć.

-Jesteś pewna? A to? Czy to cię nie trzyma tutaj? – wyciągnął przed siebie dłoń, na której błyszczała obrączka. – Wydawało mi się, że małżeństwo polega na wspólnym życiu z tą drugą osobą. A przynajmniej tak zawsze piszą w książkach... Ty w sumie też tak mówiłaś... 

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz