86. Walka z losem

1.7K 140 50
                                    

Cześć kochani! ❤

Więcej informacji na temat trzech kolejnych rozdziałów na mojej tablicy - tam też daty następnych części! 

Podrzucam Wam jeszcze link do piosenki, którą torturowałam się przez kilka godzin pisania tej części, a która na pewno w jakiś sposób wpłynęła na mój nastrój! Polecam, może też się wczujecie😊

https://www.youtube.com/watch?v=eIZNyC1uYko&ab_channel=XUndyingNightshadeX

Buziaki❤

***

Ten dzień był dla Omeny taki jak każdy inny, chociaż gdyby dłużej się nad tym zastanowić to już od rana coś było nie tak. To fakt, że obudziła się w ramionach Severusa, który jak zwykle bacznie się jej przyglądał. Jednak tym razem pocałował ją od razu i przycisnął jeszcze mocniej do siebie. No cóż – nie protestowała.

-Czuję w kościach, że coś jest nie tak...

-To po prostu reumatyzm, Severusie.

Reszta dnia upłynęła jej standardowo – prowadziła lekcje, rozdała kilka punktów, a kilka ujęła. Jednak ziarno niepokoju, które zasiał Severus powoli kiełkowało w jej wnętrzu. Dodatkowo nieobecność dyrektora, jakby je potęgowała... z Mistrzem Eliksirów mijała się nieustannie, ale tak było każdego dnia. Dlaczego tym razem i jemu i jej wydawało się to dziwne i nieodpowiednie?

Pod wieczór oboje poczuli coś, czego czuć nie chcieli. Akurat weszli do salonu, by spędzić ze sobą czas. Ból. Pieczenie. Ból. To było to dziwne uczucie, które dawało się we znaki, gdy ich pan był wściekły. Severus pospiesznie udał się do sypialni, by zmienić szaty lecz jego żona nie zrobiła tego samego. Po prostu usiadła w fotelu i zapatrzyła się w ogień.

-Na co czekasz?

-Nie mogę tam wrócić, jeśli mam pozostać po tej stronie.

Był na nią zły. Widziała to. Nic jednak nie mogła zrobić. Po prostu podeszła do niego i pomogła zapiąć pelerynę, jak wtedy – przed świętami. On chyba pomyślał o tym samym, bo najzwyczajniej w świecie zadrżał, wspominając godziny tortur w Malfoy Manor.

-Boję się... - powiedziała cicho. – Jest tyle rzeczy, o których chciałabym ci powiedzieć. – wziął jej dłonie w swoje i ścisnął mocno.

-I zrobisz to. Wrócę za kilka godzin i wtedy opowiesz mi wszystko.

Pocałował ją. Nie tak jak robił to wiele razy. Ten pocałunek był swoistą obietnicą wspólnej przyszłości. Czuła to. Na odchodne pogładziła go jeszcze po policzku. Nie cierpiała, gdy sam chodził na herbatki z Czarnym Panem.

Znak znowu zapiekł.

Tak bardzo bała się o jego życie, gdy znikał za drzwiami, ubrany w czarne szaty Śmierciożercy i maskę. Wnętrzności wywracały się na drugą stronę na myśl, co może go spotkać. Umysł płatał figle, podsuwając najokropniejsze scenariusze.

Znak zapulsował mocno.

By czymkolwiek zająć myśli, wyjęła jakąś książkę, leżącą na jednym z regałów. W głowie nieustannie powtarzała, że Severus zaraz wróci! Że niepokój, który odczuwa jest bezpodstawny. Że to wszystko jest kpiną losu.

Ktoś załomotał mocno do drzwi, sprawiając, że podskoczyła w fotelu i oblała się winem, które nie wiadomo skąd znalazło się w jej dłoni. Klnąc po nosem podeszła do wejścia. Przybysz znowu załomotał.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz