21. Wyjątkowa troska

2.3K 126 35
                                    

Omena wpatrywała się w swojego ojca z nieukrywanym podziwem. Zastanawiała się, skąd miał tyle energii na torturowanie tych wszystkich pochwyconych pracowników Ministerstwa. Wiedziała, że najlepsze i tak przed nią. Minister czekał w piwnicy na swoją kolej. Tym, co przerażało Omenę najbardziej, był fakt, że widok tortur nigdy nie sprawiał jej problemu. Nawet te najbardziej obrzydliwe widoki nie sprawiały, żeby odwróciła kiedykolwiek wzrok. Nie żeby lubiła kogokolwiek torturować. Co to to nie. I co ciekawe najważniejszym powodem było wyczerpanie pokładów magicznych, a Omena nie lubiła tracić swojej mocy.

Jej rozmyślania przerwał upadek Lorda. Czarny Pan zachwiał się i gdyby nie jego tron, to leżałby z pewnością na ziemi. Omena była momentalnie obok niego i z niepokojem spoglądała na mleczną twarz.

-Tato... - Wyszeptała dotykając jego dłoni, którą momentalnie odtrącił. – Tato nie wstawaj.

-Podnieś mnie. – Wysyczał, jednak na tyle cicho, że tylko ona mogła go usłyszeć. Do kobiety dotarło, co właśnie się stało. Harry musiał zniszczyć Horkruksa, o którym tyle mówił na ostatnim spotkaniu. – Wprowadźcie gościa wieczoru! – Słysząc jego donośny głos, kilku Śmierciożerców zaśmiało się paskudnie. Omena usłyszała myśli Lorda, więc postanowiła szybko interweniować.

-Tato, daj spokój... - Wysyczała, posługując się mową węży. – Co ci da zabicie tego człowieka?

-Satysfakcję. – Odsyczał. – Drodzy przyjaciele! Moja córka właśnie poprosiła o możliwość zabicia naszego wroga. – Odezwał się głośno, spoglądając na Wewnętrzny Krąg. Omena zamarła słysząc jego słowa lecz nic nie mogła już zrobić. Troska o jego dobro była ważniejsza niż zabicie stu Ministrów. A Omena czuła, że z jej ojcem nie jest za dobrze.

Do pomieszczenia wprowadzono Ministra Magii. Mężczyzna z dumnie uniesioną głową stanął przed Lordem i jego córką. Dwie identyczne pary rubinowych oczu przeszywały go spojrzeniem. Omena nie mogła nic wyczytać w jego umyśle – był doskonale strzeżony, a to oznaczało, że tak łatwo się nie podda.

-Przyjaciele. – Lord ponownie zwrócił się do wszystkich. Omena słysząc jego wesoły ton, wiedziała, że nie zanosi się na nic dobrego. – Zanim jednak Omena dokona tego chwalebnego czynu, wy możecie przywitać się z naszym gościem.

Po tych słowach Omena mogła oglądać, jak Wewnętrzny Krąg bombarduje ciało Ministra swoimi zaklęciami. Kobieta wycofała się w cień, skąd mogła oglądać scenę rozgrywającą się przed nią. Jednak to nie atakowany czarodziej skupiał jej uwagę. Rubinowe oczy z niepokojem spoglądały na Voldemorta, który siedział sztywno i wpatrywał się przed siebie. Zastanawiała się czy on wie, co zrobił Harry, czy ból, który odczuwa jest bardzo silny
i trwa długo. Te pytania nieustannie chodziły jej po głowie i nie chciały za nic odejść. 

Wiele osób mogłoby posądzić Omenę Riddle o skłonności masochistyczne – albo ugania się za facetem, który ma ją gdzieś, albo pozwala się torturować za kogoś, albo żałuje ojca, który gdyby tylko mógł, to sprzątnąłby ją zaklęciem przy najbliższej okazji. Istna wariatka! Jednak ona chciała taka być. Chciała być po prostu zaprzeczeniem swojego ojca, który tak naprawdę był dla niej wielkim autorytetem. W końcu nie każdy potrafi zbudować własną ideologię, zebrać popleczników i wypowiedzieć wojnę całemu magicznemu światu. A mimo to jemu się udało. Konsekwentnie dążył do realizacji swoich celów, nawet jeśli oznaczało to poświęcenie najbliższych mu osób.

Omena czuła podziw, ale też strach. Ten strach odczuwała w dwóch wymiarach. Pierwszy z nich to ten, który się ujawniał, gdy źle wykonała zadanie. Tylko głupiec nie zadrżałby na myśl o torturach z ręki Lorda Voldemorta i jego zgrai. Drugi rodzaj był inny. Bardziej ludzki, naturalny. Omena bała się, że straci go szybko. Mimo tych wszystkich krzywd, które jej wyrządził, kochała go i nie potrafiła tego zmienić. W końcu był jej ojcem, kimś, kto dał jej życie i wiele nauczył.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz