19. Nietypowa para

2.3K 121 18
                                    

Mam dla Was prezent na zakończenie majówki! 

Buziaki! ❤

***

Hermionie nie podobało się, że musiała stawić się w domu swojej mentorki o szóstej rano. Normalnie Omena pozwalała jej rozpoczynać pracę o ósmej – nigdy nie wcześniej, ani też nie później. Gryfonka myślała, że po ślubie Billa będzie miała kilka dni wytchnienia, ale niestety myliła się. Wczorajszego wieczora przyleciała sowa z listem, z którego Hermiona dowiedziała się o planach na dzień dzisiejszy. Sowa była kolejnym elementem, który ją zaskoczył. Zwykle Omena kontaktowała się z nią bezpośrednio lub za pomocą Patronusa, ale nigdy przez sowę. Gryfonka z ciężkim sercem weszła w płomienie sieci Fiu, by po chwili znaleźć się w doskonale znanym jej domu. Przywitała się z Różyczką i ruszyła do pracowni.

-Granger! – Jakież było jej zdziwienie, gdy zamiast Omeny zastała tam Mistrza Eliksirów. – Warzysz pięć kociołków Veritaserum. – I nie odzywając się więcej wrócił do swojej pracy.

Hermiona nie chciała narażać się na gniew opiekuna Slytherinu, dlatego też od razu zabrała się za wyznaczone jej zadanie. Mimo to przez cały czas rzucała Snape 'owi ukradkowe spojrzenia. Doskonale wiedziała, że on również zajmował się produkcją mikstur, ale zawsze był w zamku. Odkąd pracowała z Omeną, nie widziała ani razu, by pracował w domu kobiety. Niezmiernie zastanawiała ją ta zmiana, a przede wszystkim nieobecność szarookiej.

-Dzień dobry. – Usłyszeli cichy głos obok drzwi.

-Wyjdź stąd. – Snape przyjrzał się dokładnie swojej żonie. Wciąż była nieziemsko blada i oddychała świszcząco.

-Przyszłam tylko zobaczyć, jak sobie radzicie.

-To ja jestem Mistrzem Eliksirów, więc...

-Też nim jestem. – Weszła mu w zdanie. – Już nie pluj się tak. Posiedzę tu tylko na chwilę i zaraz sobie pójdę.

Hermiona uśmiechnęła się półgębkiem, słysząc jak Snape klnie pod nosem, gdy nie udało mu się wyrzucić Omeny. Po chwili Gryfonka poczuła różany zapach po swojej prawej stronie. Dziedziczka starała się wykrzesać z siebie uśmiech, jednak nie była w stanie. Hermiona nie miała jej tego za złe. Podświadomie czuła, że coś jest nie tak, ale jeszcze dokładnie nie umiała powiedzieć co. Gryfonka zauważyła, że Mistrz Eliksirów kątem oka non stop obserwuje swoją żonę. Omena wykorzystała chwilę, gdy odwrócił się i zaczęła przygotowywać kolejne składniki, których potrzebowała uczennica. Hermiona miała teraz chwilę czasu, by przyjrzeć się zawartości kociołka profesora. Z niemałym szokiem obserwowała szafirowe bańki unoszące się na jego powierzchni.

-Ten eliksir jednak działa? – Szepnęła do swojej mentorki, wskazując głową na kociołek Snape 'a.

-Tak. Miałam sytuację awaryjną, musiałam go wytestować.

-Genialnie! Opatentuje go pani? – Szarooka pokręciła przecząco głową i podała jej porcję składników.

-Hermiono, tyle razy ci mówiłam, żebyś mieszała to wolniej... to nie jest zupa.

-Niech mnie pani nie zbywa.

-Naprawdę źle to zamieszałaś... - Westchnęła. – I nie. nie opatentuję tego. Najważniejsze, że nam pomaga. Poza tym, zdobyć składniki do tego eliksiru jest naprawdę trudno.

-Nauczy mnie go pani warzyć?

-Zaczniesz mi w końcu mówić po imieniu? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Tyle razy cię o to prosiłam... - Hermiona zarumieniła się nieznacznie, słysząc słowa starszej kobiety.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz