13. Po każdej burzy wschodzi słońce

2.2K 125 15
                                    

Miłego czytania!

***

Omena postanowiła, że dopóki nie otrzyma wezwania od Lorda, nie pojawi się w jego rezydencji. Wczesnym rankiem spakowała wszystkie swoje rzeczy i przeniosła się do własnego domu. Nadal czuła się słaba po wczorajszej nocy. Na dodatek słowa Severusa odbijały się echem w jej głowie...

Potrzebowała spokoju ducha, dlatego podjęła decyzję o wizycie w Norze. Chciała z kimś porozmawiać na jakieś prozaiczne tematy. Wiedziała, że ta wizyta będzie dość ryzykowna, a mimo to chciała tam być i poczuć energię tych ludzi. Z duszą na ramieniu aportowała się wprost na podwórko państwa Wesley. Zawahała się, stojąc na progu domu lecz stwierdziła, że nie ma nic do stracenia. Zapukała cicho i już po chwili rudowłosa kobieta parzyła jej herbatę i podała ciasteczka.

-Wyglądasz słabo, moja droga. – Zmartwienie pani Wesley było szczere i wywołało u Omeny rumieniec zawstydzenia. Do tej pory nikt nie miał wobec niej tak prawdziwych uczuć. – Może zamiast tej herbaty zaparzę ci jakichś ziółek?

-Herbata będzie w porządku, proszę się nie fatygować. – Wykrzesała z siebie blady uśmiech i zanurzyła usta w napoju. – Czy Hermiona i Ginny są w domu?

-Poszły posprzątać po drugiej stronie ogrodu razem z chłopcami. Ruch na świeżym powietrzu dobrze im zrobi.

Między kobietami zapadła niezręczna cisza, ale żadna z nich nie umiała jej przerwać. Omena wpatrywała się w widok za oknem, a pani Wesley obserwowała ją ukradkiem, robiąc obiad.

-Nie spodziewałam się, że cię tu zobaczę! – Minerwa wyszła z kominka i od razu skierowała się w stronę stołu. – Jak paktowanie z wampirami? – Zaczęła bez ogródek, siadając obok Dziedziczki. – Z tego, co widzę dały ci w kość.

-Nic jeszcze nie wiem. – Odezwała się cicho Omena. Molly przysiadła się do kobiet, stawiając na stole imbryk i filiżanki. – Vlad miał podjąć decyzję dzisiaj.

-To chyba powinnaś być z nim i pomóc mu w wyborze tej odpowiedniej strony!

-To nie takie proste, Minerwo. Nie mogę ci więcej powiedzieć. Nikomu nie mogę. – Wskazała na Mroczny Znak na ręce. – Mam pewne zobowiązania.

-Chociaż zdradź nam jaki on jest. – Molly popatrzyła pozostałe kobiety z iskierkami w oczach.

-Przystojny? – Nawet Minerwa porzuciła swoją surową minę i przysunęła się bliżej szarookiej.

-Jak wszyscy diabli! To najpiękniejszy mężczyzna jakiego kiedykolwiek widziałam. Do tego niesamowicie uwodzicielski. A jego perfumy... mówię wam... bije wszystkich na głowę.

-A w łóżku? Daje radę?

-No wiesz, Minerwo! – Omena udała oburzoną, chociaż tak naprawdę chciało się jej śmiać na widok wściekle czerwonych policzków starszej kobiety. – Nie odpowiem na to pytanie, bo nie mam bladego pojęcia, jaki jest. Ale słyszałam, że stosunek z wampirem jest dość bolesny... i... krwawy.

Omena nie mogła dłużej się powstrzymywać i zaczęła się cicho śmiać. Po chwili dołączyły do niej pozostałe kobiety, a ich ciche chichoty przeszły w niekontrolowany, głośny śmiech. Łzy ciekły z ich oczu, brzuchy bolały i wydawało się, że nic nie zepsuje ich humorów, a jednak...

-Dzień dobry. – Mężczyzna o srebrnych włosach stanął w kuchni, a zaraz za nim wyłoniły się znajome twarze młodych Gryfonów. Omena pobladła na jego widok, a pozostałe kobiety nie mogły oderwać od niego wzroku. – Chyba jeszcze się nie znamy. – Podszedł do Minerwy i ucałował jej dłoń, a później ten sam gest wykonał w stosunku do Molly. – Vlad Dracul. Czy mógłbym porwać waszą towarzyszkę na moment? – Jedyną odpowiedzią było skinienie dwóch głów.

Omena nie była zadowolona z jego pojawienia się w Norze. Nawet nie wiedziała, jakim sposobem przeszedł przez zabezpieczenia Dumbledore'a! Chyba, że...

Omena poprowadziła Vlada na tył domu, do przepięknego ogrodu. Uśmiechnęła się na wspomnienie tych wszystkich legend o słońcu, które miało zabijać wampiry. Vlad wystawiał twarz do nieba i rozkoszował się ciepłym powietrzem.

-Odeszłaś...

-Wydaje mi się, że właśnie tego chciałeś. – Założyła ręce na piersi i spojrzała mu hardo w oczy. - Gdybyś nie zauważył, mam wiele innych obowiązków, a nie tylko dotrzymywanie ci towarzystwa.

-Bycie żoną jest jednym z nich? – Nie spodziewała się, że będzie tak bezpośredni. Nie pokazała swojego szoku, wywołanego tym pytaniem. Zadarła głowę, spoglądając mu odważnie w oczy.

-A jeśli nawet to, co z tego?

Vlad nie odpowiedział... zaczął krążyć po ogrodzie ściskając mocno pięści i szczęki. Omena natomiast stała w miejscu i obserwowała go bacznie. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Po wczorajszej nocy wszystko było dla niej możliwe...

-Jesteś dla mnie niezwykle ważna, Omeno.

-I dlatego wczoraj prawie mnie zabiłeś? – Sarknęła. – Jakoś dziwnie to okazujesz.

-A jak ty zachowałabyś się na moim miejscu?!

-Na pewno nie w taki sposób... - Wyszeptała lecz on ją usłyszał. Ujął jej dłonie w swoje i złożył na nich pocałunek lodowych warg.

-Przebaczysz mi kiedyś, najdroższa?

Omena spojrzała w jego oczy. Nie kłamał... naprawdę żałował. Bez słowa wtuliła się w jego zimne ciało. Wdychała zapach perfum i szkockiej, od którego kręciło się jej w głowie. Odetchnęła z ulgą, gdy odwzajemnił gest.

-Nigdy nie będziesz moja, prawda? – Jej jedyną odpowiedzią były gorzkie łzy, wsiąkające w jego srebrną szatę.

-Nie cofnę ani czasu, ani tego, co kazano mi zrobić. Miałam uratować drugiego człowieka. Zrobiłam to...

-Oddałaś swoje życie człowiekowi, który cię nie kocha...

-To się nie liczy. – odeszła od niego kilka kroków i uśmiechnęła się krzywo. – Przeszłości i tak nie zmienię. A gdyby Dumbledore kazał mi to zrobić drugi raz, nie zawahałabym się i postąpiłabym tak samo. Dość sentymentów! – Skinął głową i podążył w stronę domu.

-Podjąłem decyzję. – Odparł cicho, stając przed wejściem. – Jeszcze wczoraj myślałem, że jestem pewny tego, co chcę zrobić. Dzisiaj jednak przeanalizowałem to wszystko i zmieniłem ją. A gdy zobaczyłem radość w oczach tej czwórki dzieciaków, wiedziałem, że postąpiłem dobrze.

-Czy to znaczy, że...

-Tak. Pomogę Zakonowi Feniksa podczas walki z twoim ojcem. Zanim tu przyszedłem, udałem się do Dumbledore'a, by poinformować go o tym. To od niego wiedziałem, gdzie jesteś. Poza tym to dzięki niemu mogłem wejść poza bariery ochronne.

Omena już chciała odpowiedzieć, ale wtedy z domu wypadła czwórka młodych Gryfonów, którzy zasypali Vlada gradem pytań. Ginny i Hermiona rzuciły się wampirowi na szyję, nie zważając na nic i na nikogo. Pani Wesley wraz z Minerwą zapłakały ze szczęścia, a Omena uśmiechała się od ucha do ucha na ten widok... Teraz czuła, że wczorajszy dzień był tego warty... 

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz