65. Wino z ojcem

2K 148 20
                                    

-No dobrze, to wszystko brzmi świetnie, ale czy ty go kiedykolwiek lubiłeś?

-Widujesz go na co dzień, więc powiedz mi: czy jego da się naprawdę lubić? Przecież jest okropny i dba tylko o swoje wygody. Gdy mnie poznał, nie miał pojęcia, że wykorzystam każdą jego słabość!

-To fakt... dba tylko o swój tłusty tyłek.

Dwójka czarodziejów zaśmiała się ponuro i oboje wznieśli kieliszki z winem do toastu w tym samym czasie. Rzadko zdarzały się takie wieczory jak ten, kiedy Czarny Pan wzywał swoją córkę, by po prostu z nią porozmawiać. Czasem – jak każdy – potrzebował towarzystwa. Do tej pory miał Severusa na każde skinienie, ale wierny sługa nigdy nie zastąpił mu jej. Czasem Voldemort myślał, że tylko ona jest w stanie dokończyć jego szlachetne dzieło, ale szybko wypierał te myśli z głowy. I to prawda. Obawiał się jej. Obawiał się jej mocy.  

Teraz jednak siedział całkowicie zrelaksowany przed kominkiem w salonie dworu Lucjusza i rozkoszował się rozmową. Nawet uraczył swoją córkę opowieścią o przeszłości w Hogwarcie. Lubił opowiadać o sobie i swoich dokonaniach, a ona odkąd pojawiła się na tym obrzydliwym świecie, wysłuchiwała go bez mrugnięcia okiem. Jedno trzeba było przyznać jej matce – potrafiła wychować ją w odpowiedni sposób, by nigdy się na niej nie zawiódł.

-Ale Slughorn okazał się bardzo pomocny. – ciągnął dalej Voldemort. – Udzielił mi informacji, której bardzo potrzebowałem. Ile moich Horkruksów zniszczył już Dumbledore?

Omena przeniosła swoje stalowe tęczówki na niego. Tak rzadko mógł podziwiać ich prawdziwy kolor. Zawsze, gdy na niego spoglądała, widział dwa rubiny, w których czaiła się czysta wrogość, a nie tak jak w tym momencie zdziwienie i jednocześnie przerażenie.

-ILE twoich Horkruksów? Tato, coś ty zrobił?!

-Jesteś pewna, że ich nie niszczy??? – powtórzył pytanie.

-Nie. Na pewno nie! – upiła szybko łyk wina. – Tato...

-Błagam, nie powiesz mi, że nie wiesz, co to jest Horkruks.

-Oczywiście, że wiem!!! – krzyknęła histerycznie. – Powiedz mi, że się mylę i nie rozszczepiłeś duszy więcej niż raz...

Omena modliła się w duchu, żeby jej szopka wypadła całkowicie realnie. O wariactwie swojego ojca wiedziała od niemal dwóch lat, ale nigdy nie myślała, że on podzieli się z nią tym. Teraz jednak miała namacalny dowód na jego obsesję na punkcie nieśmiertelności.

-Rozszczepiłem. – dodał z dumą. – Chcesz jeszcze wina?– pokręciła przecząco głową i zapatrzyła się w ogień. – Na sześć części.

Omena pozwoliła, by kieliszek wypadł jej z rąk i roztrzaskał się w drobny mak. Była przerażona jego wyznaniem i nie tylko dlatego, że postanowił być taki szczery, ale też dlatego, że prawdopodobnie Dumbledore nie miał pojęcia ile roboty na niego czeka. A może miał?

-Jestem pod wrażeniem... - powiedziała wreszcie. – Jednak to mnie odrobinę przeraża... czy to boli?

-Jesteś taka jak twoja matka! – zaśmiał się lekko. – Ona też zawsze na pierwszym miejscu stawiała pytania o ból. – machnął różdżką, a rozbity kieliszek znowu był w jednym kawałku. – Jeśli czegoś mocno pragniesz, to jesteś w stanie ponieść każdą ofiarę, wytrzymać każdy ból...

-... i znieść wszystko, by tylko osiągnąć swój cel. Ale nigdy! Omeno, nigdy nie zapomnij o swojej wartości, bo jesteś potężną czarownicą! Taką, jakiej świat jeszcze nie widział. – dokończyła razem z nim.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz