Żeby odbudować zamek, trzeba było podjąć kilka odpowiednich kroków - po pierwsze: wyrzucić dziennikarskie hieny z terenu Hogwartu; po drugie: sprawdzić, kto ostatecznie poległ, a kto przeżył, po trzecie: postawić na nogi tych, którzy przebywali w Skrzydle Szpitalnym.
Właśnie w tym ostatnim miejscu było najbardziej gwarno, a to za sprawą trzech kobiet zajmujących się pacjentami po bitwie. Jedna z nich w ogóle nie powinna się ruszać z miejsca, ale jak to powiedziała: „Przespałam smacznie połowę tego szaleństwa. Podanie kilku eliksirów mnie nie zabije". Po tych słowach nasuwa się jedno logiczne pytanie – czy cokolwiek lub ktokolwiek jest w stanie wykończyć Omenę Riddle-Snape? Tu już każdy musi sobie odpowiedzieć.
Szarooka kobieta pierwszy raz w całym swoim życiu cieszyła się, czując palący ból w klatce piersiowej. Ignorowała go jednak dzielnie i plątając się między łóżkami, rozdawała eliksiry wraz z uśmiechami.
-Jak się czujesz? – postawiła przed kolejnym pacjentem dwa flakoniki. Jeden z nich miał odcień głębokiego fioletu, a pod słońce mienił się drobinkami złota, zaś drugi był w kolorze zgniłej zieleni, co zdecydowanie nie zachęcało do wypicia go. Nasz pacjent jednak był wyjątkowo dzielny i bez najmniejszego skrzywienia połknął oba, po czym odpowiedział.
-To chyba ja powinienem cię o to zapytać.
-To prawda, ale ty leżysz w łóżku, a ja chodzę. Więc?
-Jest naprawdę dobrze. Nie wiem, dlaczego Poppy mnie tu nadal trzyma, skoro obudziłem się dwa dni temu. Czy mówiłem ci, że wyglądasz obłędnie w błękicie? Naprawdę przepięknie... ten aksamit... - szarooka roześmiała się, gdy długie palce zaczęły badać strukturę materiału rękawa jej sukni.
-Gdybym cię nie znała, to pomyślałabym, że chcesz mnie poderwać, Albusie. – usiadła obok mężczyzny. – Jeśli jednak chciałeś mnie przekupić kilkoma komplementami, to muszę cię rozczarować. Zostaniesz tutaj jeszcze dwa dni. Nie krzyw się jak Severus! Wyglądasz jeszcze gorzej niż on...
-A właśnie! Jak się ma nasz drogi Mistrz Eliksirów?
-Poppy zaaplikowała mu potężną dawkę Eliksiru Słodkiego Snu. Pewnie nadal smacznie chrapie. Właśnie miałam do niego iść.
-To cud. – pogodny ton dyrektora stał się nagle poważy i przyciszony. Omena uniosła brew w niemym geście pytania. – To cud, że oboje przeżyliście. Nie obraź się, ale byłem przekonany, że któreś z was... - nie dokończył, kręcąc jedynie głową. Po jego policzkach spłynęły dwie wielkie łzy, które pani Snape obtarła z czułym uśmiechem. – Jesteście dla mnie jak dzieci.
-Dajże spokój Albusie! – zgrzytnęła. – A jeśli cię to pocieszy, to byłam martwa przez trzy minuty.
-A jednak wróciłaś. Dziękuję ci za to.
-Wiesz dokładnie tak samo jak ja, że nie jestem tutaj ani dla ciebie, ani dla tych małych gnomów. Wróciłam tylko dla niego. – kobieta podniosła się z miejsca i zebrała puste flakoniki po miksturach. – No! Dość tych sentymentów! To nie w moim stylu.
-Córka Vlada pokazała ci wizję, w której umierasz. – zagadnął jeszcze zanim wyszła. – Wiesz dlaczego to zrobiła?
-Nie mam pojęcia, ale w najbliższym czasie się dowiem, a wtedy to oni będą martwi. Oboje.
Poprawiła dyrektorowi poduszkę i poszła do miejsca, gdzie w najlepsze chrapał jej mąż. Omena uśmiechnęła się delikatnie, widząc, że znowu się rozkopał. Okryła go szczelnie kołdrą i przysiadła obok, chwytając jego dłoń w swoją, powracając myślami do poranka, kiedy się obudziła.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OC
FanfictionCórka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie nią targają? Czy miłość, której tak nienawidzi jej Ojciec, pomoże jej przeżyć ten trudny czas? Co z...