37. Bezradność

2K 140 28
                                    

Mam nadzieję, że nadal jesteście ciekawi, co u naszych bohaterów... 

Buziaki! 😘

***

Mistrz Eliksirów siedział w klasie i uważnie obserwował poczynania szarookiej kobiety, krzątającej się pomiędzy kociołkami. Gdzieś z boku, panna Granger warzyła któryś z eliksirów przeciwbólowych. Kobiety od czasu do czasu zamieniły ze sobą kilka słów, jednak Severus miał nieodparte wrażenie, że jego obecność je peszy. Ktoś zapukał do drzwi.

-Wejść! – krzyknęło jednocześnie małżeństwo. Posłali sobie zdziwione spojrzenia i każde z nich wróciło do swojej pracy. O ile przyglądanie się można w ogóle nazwać pracą... 

-Dzieeeń... - pucołowaty chłopak omal nie dostał zawału na widok Mistrza Eliksirów.

-Dzień dobry, panie Smith. – odparła Dziedziczka. – Ale myślę, że dobry wieczór byłoby bardziej adekwatne. Usiądź, panie Smith. Chyba musimy sobie coś wyjaśnić.

-Może ja przyjdę później... do pani gabinetu... gdy będzie pani sama... - chłopak co chwilę zerkał na Mistrza Eliksirów niepewnym spojrzeniem.

-Chyba nie jesteś na tyle głupi, by sądzić, że nie mówię wszystkiego profesorowi Snape'owi. – uśmiechnęła się delikatnie w stronę Mistrza Eliksirów, który o dziwo wygiął do niej wargi. – Poczekasz aż panna Granger skończy swoje korepetycje czy może zechcesz opowiedzieć nam wszystkim o swoim karygodnym zachowaniu na dzisiejszej lekcji eliksirów, kiedy to wrzuciłeś petardę do kociołka swojego kolegi?

-Smith... - wysyczał Severus. – Do mojego gabinetu. Już.

Omena już chciała za nimi krzyknąć, że póki co, to ona przejęła funkcję opiekuna Slytherinu, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. No tak... Severus musi trochę odreagować.

-Ten chłopak w ogóle nie pasuje do Domu Węża.

-Skąd ten pomysł, Hermiono? Salazar jest nim zachwycony! – Hermiona wywróciła oczami. Wrzuciła ostatni składni, zamieszała i dopiero wtedy odpowiedziała.

-Czy każdy, kto sprawia kłopoty wychowawcze oraz łamie szkolny regulamin, prowadzi do wybuchów i prawie uśmierca nauczyciela jest jego ulubieńcem? Bo jeśli tak, to musisz przedstawić go Harry'emu i Ronowi! – starsza czarownica zachichotała. Podeszła do stanowiska dziewczyny, by sprawdzić jej wywar, który został sporządzony idealnie.

-Wiesz... - odezwała się, gdy wróciła do własnego miejsca pracy. – Salazar jest dość uczulony na Gryfonów. Na Puchonów też... No i na Krukonów również. On w ogóle jest uczulony na wszystkich. – kobiety spojrzały na siebie i zaczęły śmiać się głośno, zapominając gdzie się znajdują. Po chwili do klasy wtargnął Mistrz Eliksirów równie pogodny, co chmura gradowa i warknął, żeby się zamknęły. Gdy drzwi zatrzasnęły się za nim, Hermiona odezwała się cicho.

-Spotkałam Slytherina wczoraj.

-Pewnie na portrecie Grubej Damy...

-Tak! Wyglądali na dość zadowolonych ze swego towarzystwa. Trzy razy powtarzałam hasło zanim przeszłam do pokoju wspólnego.

-Bardzo mnie ciekawi, jaki interes ma w tym wszystkim dziadek... - widząc zdziwione spojrzenie Gryfonki, Omena pospieszyła z wyjaśnieniem. – Bo widzisz, Salazar nie jest zbyt kontaktowy. Pamiętasz aferę sprzed tysiąca lat? Potrafił odejść, bo ktoś się z nim nie zgodził. Czasem mam wrażenie, że zachowuje się jak rozhisteryzowana nastolatka, ale później uświadamiam sobie, że mój ojciec jest taki sam, a i ja mam przejawy ich uroczego charakterku... i niech mnie Merlin trzyma w swej opiece, na starość pewnie będzie jeszcze gorzej! Ale o czym ja to??? – zastanowiła się, dodając Eliksir Życia do wywaru. – A tak! No więc Salazar wcale nie jest jakiś kontaktowy. On po prostu nie lubi innych, gardzi nimi. Zauważyłam od jakiegoś czasu, że kręci się przy Grubej Damie. Na pewno ma w tym jakiś interes! Nie chodzi do jej ramy bez przyczyny...

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz