Cześć!
Muszę przyznać, że okropnie pisało mi się ten rozdział i uważam, że jest to jeden z najsłabszych... Jeśli przez to przebrniesz to dostaniesz 100 punktów dla swojego domu!
Mam nadzieję, że wena i lekkie pióro powrócą do mnie szybko...
Do zobaczenia! 😘
***
Omena przechadzała się po klasie, powiewając groźnie zieloną peleryną. Słońce już dawno przestało rozpieszczać niebo nad Hogwartem i teraz nieustannie padało. Kobieta nie lubiła deszczu. Zimno owszem, deszczu nie. nie umiała tego racjonalnie wytłumaczyć i nawet nigdy nie zastanawiała się, dlaczego tak właśnie jest.
-Weasley! – Warknęła na chłopaka. – Przestań machać tą różdżką jak skończony debil! – Chłopak posłał jej nieprzyjemne spojrzenie, ale zbytnio się tym nie przejęła. Była przyzwyczajona do gadzich oczu. W końcu przez kilkanaście lat oglądała swojego ojca codziennie. – Czy zrobienie dwóch czynności na raz przekracza wasze umiejętności?! – Zagrzmiała, stając na środku klasy. – Różdżki w dłonie! Na trzy wszyscy ćwiczymy ruch. Raz... Dwa... Trzy... - W momencie, kiedy uczniowie mieli wykonać inkantację, coś wstrząsnęło podłogą.
-Trzęsienie ziemi! – Krzyknął ktoś z tłumu.
-Śmierciożercy atakują!
-To na pewno smoki!!!
-CISZA! – Krzyknęła kobieta. – To ani nie smoki, ani nie Śmierciożercy.
-Pewnie Snape wyleciał w końcu w powietrze. – Kilku Gryfonów zaśmiało się paskudnie, słysząc słowa Deana.
-Pięć punktów od Gryffindoru, panie Thomas. Na waszym miejscu modliłabym się, żeby nie było tak jak pan powiedział.
-Przynajmniej mielibyśmy tydzień bez Eliksirów. – Rzucił ktoś.
-Mielibyście Eliksiry ze mną i wierzcie mi... Będziecie błagać, żeby profesor Snape wrócił do was. – Wypowiedziała chłodnym tonem i wróciła za biurko. – Osoba, której nie uda się rzucić tarczy niewerbalnie otrzyma dwadzieścia punktów ujemnych i tygodniowy szlaban.
-Niby za co?!
-Za niewykonywanie poleceń nauczyciela, panie Potter. Radzę się panu przyłożyć. – Uśmiechnęła się wrednie w ich stronę. – Do roboty! Macie jeszcze dwadzieścia minut.
Groźba szlabanu i odjętych punktów najwidoczniej podziałała na nich. W ostatniej minucie nawet Neville rzucił poprawnie niewerbalne zaklęcie. Chcąc nie chcąc, Omena uśmiechnęła się do rozdygotanego chłopaka. Cieszyła się z ich postępów za każdym razem, jednak postanowiła, że nie będzie tego okazywać. Wiedziała, że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca.
-Jutro test. – Powiedziała, gdy zaczęli się pakować. – Radzę nie ślęczeć w bibliotece w poszukiwaniu wiedzy teoretycznej. Będzie się liczyć praktyka. Żegnam. – Machnęła ostro różdżką, a drzwi otworzyły się z hukiem.
Uczniowie pospiesznie zaczęli wychodzić na korytarz, witając się z kimś przed klasą. Omena nie zaprzątała sobie tym zbytnio głowy. Zabrała kilka książek z biurka i ruszyła do swojego gabinetu. Dzisiaj nie miała więcej zajęć i chciała pochylić się nad dalszymi działaniami z eliksirem.
-Słyszałaś? – Salazar zerwał się na równe nogi, gdy tylko zobaczył ją w wejściu. Omena miała wrażenie, że zaraz wyskoczy z ramy.
-Omeno! – W tym samym czasie go gabinetu wpadła Minerwa. – Był wypadek na Eliksirach.
CZYTASZ
MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OC
FanficCórka Czarnego Pana staje u boku Zakonu Feniksa, by pomóc mu wygrać wojnę. Jak poradzi sobie z demonami przeszłości i uczuciami, które nieustannie nią targają? Czy miłość, której tak nienawidzi jej Ojciec, pomoże jej przeżyć ten trudny czas? Co z...