33. Wypadek w lochach

2.1K 144 30
                                    

Cześć! 

Muszę przyznać, że okropnie pisało mi się ten rozdział i uważam, że jest to jeden z najsłabszych... Jeśli przez to przebrniesz to dostaniesz 100 punktów dla swojego domu! 

Mam nadzieję, że wena i lekkie pióro powrócą do mnie szybko... 

Do zobaczenia! 😘

***

Omena przechadzała się po klasie, powiewając groźnie zieloną peleryną. Słońce już dawno przestało rozpieszczać niebo nad Hogwartem i teraz nieustannie padało. Kobieta nie lubiła deszczu. Zimno owszem, deszczu nie. nie umiała tego racjonalnie wytłumaczyć i nawet nigdy nie zastanawiała się, dlaczego tak właśnie jest.

-Weasley! – Warknęła na chłopaka. – Przestań machać tą różdżką jak skończony debil! – Chłopak posłał jej nieprzyjemne spojrzenie, ale zbytnio się tym nie przejęła. Była przyzwyczajona do gadzich oczu. W końcu przez kilkanaście lat oglądała swojego ojca codziennie. – Czy zrobienie dwóch czynności na raz przekracza wasze umiejętności?! – Zagrzmiała, stając na środku klasy. – Różdżki w dłonie! Na trzy wszyscy ćwiczymy ruch. Raz... Dwa... Trzy... - W momencie, kiedy uczniowie mieli wykonać inkantację, coś wstrząsnęło podłogą.

-Trzęsienie ziemi! – Krzyknął ktoś z tłumu.

-Śmierciożercy atakują!

-To na pewno smoki!!!

-CISZA! – Krzyknęła kobieta. – To ani nie smoki, ani nie Śmierciożercy.

-Pewnie Snape wyleciał w końcu w powietrze. – Kilku Gryfonów zaśmiało się paskudnie, słysząc słowa Deana.

-Pięć punktów od Gryffindoru, panie Thomas. Na waszym miejscu modliłabym się, żeby nie było tak jak pan powiedział.

-Przynajmniej mielibyśmy tydzień bez Eliksirów. – Rzucił ktoś.

-Mielibyście Eliksiry ze mną i wierzcie mi... Będziecie błagać, żeby profesor Snape wrócił do was. – Wypowiedziała chłodnym tonem i wróciła za biurko. – Osoba, której nie uda się rzucić tarczy niewerbalnie otrzyma dwadzieścia punktów ujemnych i tygodniowy szlaban.

-Niby za co?!

-Za niewykonywanie poleceń nauczyciela, panie Potter. Radzę się panu przyłożyć. – Uśmiechnęła się wrednie w ich stronę. – Do roboty! Macie jeszcze dwadzieścia minut.

Groźba szlabanu i odjętych punktów najwidoczniej podziałała na nich. W ostatniej minucie nawet Neville rzucił poprawnie niewerbalne zaklęcie. Chcąc nie chcąc, Omena uśmiechnęła się do rozdygotanego chłopaka. Cieszyła się z ich postępów za każdym razem, jednak postanowiła, że nie będzie tego okazywać. Wiedziała, że nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca.

-Jutro test. – Powiedziała, gdy zaczęli się pakować. – Radzę nie ślęczeć w bibliotece w poszukiwaniu wiedzy teoretycznej. Będzie się liczyć praktyka. Żegnam. – Machnęła ostro różdżką, a drzwi otworzyły się z hukiem. 

Uczniowie pospiesznie zaczęli wychodzić na korytarz, witając się z kimś przed klasą. Omena nie zaprzątała sobie tym zbytnio głowy. Zabrała kilka książek z biurka i ruszyła do swojego gabinetu. Dzisiaj nie miała więcej zajęć i chciała pochylić się nad dalszymi działaniami z eliksirem.

-Słyszałaś? – Salazar zerwał się na równe nogi, gdy tylko zobaczył ją w wejściu. Omena miała wrażenie, że zaraz wyskoczy z ramy.

-Omeno! – W tym samym czasie go gabinetu wpadła Minerwa. – Był wypadek na Eliksirach.

MIŁOŚĆ MIMO RAN • Severus Snape x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz